Czołem Wielmożnym Panom,
Czołem Dostojnej Braci Szlacheckiej!
Zwą mnie Stanisław Ketnarski; przybywam na ziemie Rzplitej z krain nienazwanych zaplanetarnych i zawymiarowych, można by rzec, iż z odmętów (nie)bytu niepollińskiego. W czasach niesłusznie minionych miałem już przyjemność, nie ma co tego kryć, uczestniczyć w tym popisowym przedsięwzięciu zbiorowych sił twórczych, jakim jest ogół projektu mikroświatowego (acz nie w Rzeczypospolitej); od dłuższego czasu jednak ta tuwymiarowa część mej egzystencji popadła w niejakie zapomnienie. Przypomniawszy sobie o v-świecie, zapragnąłem znów przynajmniej w pewnym stopniu stać się częścią tegoż uniwersum, móc poczuć coś, co przyrównać by można do unabomberowskiego "procesu władzy", jakiego doświadczyć w tej formie może niewątpliwie jedynie niewielka i kurcząca się niestety garstka tych, którzy legitymować się mogą ciut enigmatycznym dla profanów mianem "mikronautów". Ażeby dotknąć temat możliwych podejrzeń Waćpanów, a w jakich to snuciu lubują się tu co poniektórzy — nie posiadam dziś żadnych obywatelstw ani powiązań z jakimkolwiek krajem v-świata — mój status określić można fabularnie jako status tułacza-apatrydy, z którego patryda dopiero stać się może. Ni szpieg jam, ni dywersant, ni multipaszportowiec tako.
Dlaczego akurat Rzeczpospolita? Błądząc wirtualnym paluchem w postaci kursora myszy po ciut zdezaktualizowanej już mapie Mikroświata, upatrzyłem sobie ten jej skrawek dla toczenia potencjalnego nowego epizodu v-życia bynajmniej nie bez powodu. Do tego czasu zaiste nie było mi dane poruszać się po lasach Litwy i polach Korony, teraz jednak ogarnęła mnie chęć tego podokonywania zaprawdę przemożna. Gdzież bowiem indziej, w jakich inszych stronach świata wirtualnego można jeszcze przywdziać ochędóstwo przezabawnego szlachetki czy też doznać rozkoszy podziwania, a takoż i manipulacyi cyferkami w wyśmienitym systemie PIAST, jeżeli nie na ziemiach nieodżałowanej realnie Korony i Litwy? Zaiste, nie mogło być już dla mnie odmiennego wyboru.
Z tego względu o nic już innego nie proszę, jak tylko o niewrogie przyjęcie przez tutejszą Brać Szlachecką i pozostałych poddanych Króla Jegomości i udostępnienie pod zamieszkanie skromnego dachu na Litwie, albo też w Koronie. Zaprawdę, jeno to mi do szczęścia wystarczy.
/—/ Stanisław Ketnarski