Nastał i czas na polowanie. Przyjaciele razem wyjechali z pałacu, ale po pewnym czasie się rozdzielili. Imć Maurycy ze swoimi towarzyszami natychmiast udał się w okolice gdzie miało się znajdować wytropione przez jego ludzi stado jeleni. gdy już byli blisko do ich uszu doeciało ryczenie ewidentnie przestraszonych zwierząt oraz warki drapieżników.
-Oho, chyba ktoś nas ubiegł-rzekł jeden z mysliwych. Nie mysiał kończyć bo kązdy wiedział co się dzieje.
-Chyba czas wypróbować te twoje bestie- zwrócił się podniecony Orański do swego łowczego. Bestiami tymi były tureckie psy specjalnie szkolone do polowań na wilki.
-Tak jest! Spuścić Kangale!-krzyknął stary Podlasianin
Sfora ruszyła ze skowytem, a za nią myśliwi z nie mniejszym. Po kilku chwilach uczta szarych, leśnych drapieżców została gwałtownie przerwana. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie. Zaraz za psami na miejsce dotarli myśliwi.
-No teraz zobaczymy ile ta karolowa broń warta.- pomyślał starosta
Zagrzechotały wystrzały z guldynek. Niestety dwa z nich zamiast wilków dosięgły psów. Na szczęście nie były śmiertelne. Pozostaa przy życiu zwierzyna łowna rzuciła się do ucieczki co skutecznie uniemożliwiły psy. Żaden osobnik nie uciekł.
Zastrzelono 9 wilków, a 4 zagryzły psy.