Wykład VI "Piechota"

Wykład VI "Piechota"

Postprzez Henryk Horoch » 27 mar 2011, 16:13

Piechota Polska

Za czasów Stefana Batorego zaszły zmiany w uzbrojeniu piechoty polskiej. Odrzucono pawęże, drzewce, spisy, alabardy, oszczepy i wszelkie uzbrojenia ochronne, jak: pancerze, szyszaki, kapaliny, myszki, lebki i t. d., a zachowano dla całej piechoty: szable, siekierki i rusznice z prochownicą i ładunkami. Za Batorego także po raz pierwszy spotykamy w wojsku polskiem służbę zdrowia w osobach kilku chirurgów. Najważniejszą jednak instytucją, którą Batory do życia powołał, byli „wybrańce”. Z jego to bowiem zalecenia uchwalono na sejmie w roku 1578 konstytucję, według której wsie królewskie winne były wybrać i wystawić z każdych 20-tu łanów jednego pieszego żołnierza, któryby się tego dobrowolnie podjął. W roku 1595 zastosowano ustawę wybraniecką i do Litwy. W czasie wojny w 1580 roku było wybrańców 1446, a w 1581 pod Pskowem 1803. Organizacja rot wybranieckich niczem się nie różniła od innej piechoty. Mundur wybrańców powstał ze stroju narodowego, a był dogodny i praktyczny. Żupany, jako mundury, i delje czyli płaszcze mieli błękitne z czerwonemi pętlicami (potrzebami) i czerwoną podszewką. Dziesiętnicy zaś mieli delje czerwone, a żupany białe na zielonej podszewce. Używano wybrańców rozmaicie: jako żołnierzy walczących, jako saperów do budowania szańców, mostów, naprawy dróg dla wojska i do pomocy przy obsłudze artyleryi. W roku 1596 była na służbie największa znana ich liczba 2306. Podczas wojen Batorego występuje obok piechoty polskiej węgierska i niemiecka, posiadająca zupełnie inną organizację. Organizacja węgierska miała może chyba tę wyższość nad polską, że rota węgierska posiadała podwójną liczbę oficerów. Wogóle jednak pułki węgierskie przedstawiały ciężką i nieobrotną masę, a piechota polska pod względem szyku bojowego i ruchliwości obrotów posiadała znaczną wyższość. Dowódca naczelny piechoty polskiej nosił tytuł „kapitana nad piechotą”. Piechota zaciężna niemiecka składała się z rot, od 400 do 500 ludzi liczących i mających bardzo rozgałęzioną administrację. Pułk Krzysztofa Rozrażewskiego, który w wyprawie połockiej uczestniczył, składał się z 4 rot, obejmujących razem ludzi 1744. Formowała się piechota niemiecka, tak jak i węgierska, w wielkie bataljony, a więc nie była wcale, równie jak i tamta, użyteczniejszą w wojnie od piechoty polskiej, znaczną wyższość szyku bojowego posiadającej. Nadto, jak to okazują dokumenta, była ona stekiem nicponiów, awanturników, obieżyświatów, szulerów i gniazdem rozpusty. Nie było bowiem w piechocie niemieckiej tego prawa, jak w wojsku polskiem, że tylko żony mogą na wojnę mężom swoim towarzyszyć. A stąd ciągłe przestępstwa czyniły niezbędnym profosa z komendą dla brania tych zawadjaków w kajdanki i kata do karania ich gardłem. Kozacy niżowi czyli Zaporożcy stanowili nieraz dzielną piechotę, która niejednokrotnie walczyła obok Polaków w Rzplitej, a mianowicie od roku 1600 do 1634. W roku 1601 pułk, z 2000 Niżowców złożony, dzielił się na 4 roty po 500 ludzi w każdej. Rota dzieliła się na setki, a setki na „kurenie” czyli rzędy. Na czele pułków Niżowców stał pułkownik, a pod nim w sztabie oboŸźny i pisarz. Pułkiem dowodził pułkownik, rotą porucznik, półrotą asauła, setką setnik, a kureniem ataman. Organizacja ta była naśladowaniem węgierskiej. Rzplita płaciła Niżowcom żołd kwartalny następujący: pułkownikowi 200 złotych, oboŸnemu 30, pisarzowi 10, porucznikowi 30, asule 25, setnikowi 15, chorążym, trębaczom, bębnistom po 8, atamanowi 9 i szeregowcom po 7 zł., 12-tu puszkarzom po 12 zł. i 20-tu woŸnicom po 3 zł. Na sukno i odzież wszystkim Kozakom dawano rocznie 12 640 zł. Pod koniec wieku XVI piechota polska przekształca się na sposób węgierski. Dawny drab i pachołek (szeregowiec) przybiera nazwę hajduka, bębnista dobosza, a „piszczek” nazywa się odtąd szyposzem. Podstawą w organicyi piechoty węgierskiej była setka ludzi z 1 rotmistrzem, 1 porucznikiem, 1 propornikiem, 1 doboszem, 1 szyposzem i 10 dziesiętnikami. Szyk rot pozostał polski, t. j. dziesięcioszeregowy. Od Batorego do Jana Kazimierza ogólna liczba piechoty prawie równoważy się z jazdą. Pod Połockiem było jazdy 9134 a piechoty 8321, pod Pskowem jazdy 10150, piechoty 10952, podczas odsieczy Smoleńska jazdy 9380, piechoty 14550, pod Chocimem roku 1621 jazdy 17661, piechoty 14150. Organizacja węgierska, zastąpiwszy w końcu XVI w. dawną i wcale dobrą, a odrębną od wszystkich innych w Europie organizację polską, istniała do śmierci Zygmunta III w roku 1632, w którym ustąpiła miejsca organizacyi czyli autoramentowi niemieckiemu. Było zawsze grzechem Polaków, iż zamiast rozwijać rzeczy swojskie, uzupełniając wady lepszymi wzorami z zagranicy, usuwali ryczałtem to, co na polskim gruncie wyrosło, a wprowadzali cały autorament zagraniczny, który, w pewnych tylko szczegółach lepszy od polskiego, posiadał więcej wad i nie dawał się zastosować korzystnie do warunków miejscowych. Zdanie to wypowiada gruntowny pisarz o wojskowości w dawnej Polsce, pułkownik Konstanty Górski. Tym sposobem zasłużona krajowi przez wiek XV i XVI narodowa organizacja piechoty polskiej ustąpiła miejsca autoramentowi zagranicznemu, który od rroku 1632 wprowadzał umundurowanie, komendę, szyk bojowy, a nawet znaczną ilość oficerów niemieckich. Piechota polsko-węgierska schodzi na drugi plan, stanowi głównie straż przyboczną hetmanów. W roku 1658 znajdujemy w niej pisarza, a muzyka składa się z 2 doboszów i 10 muzykantów, w liczbie których było 5 dyszkancistów, 4 szałamaistów i 1 dudka. Piechota węgierska Łukasza Jelskiego, pułkownika króla Jana Kazimierza, składała się z 4 chorągwi. Komendantem 1-ej liczył się na sposób cudzoziemski sam Jelski, innemi dowodzili rotmistrzowie. W każdej chorągwi znajdował się: porucznik, chorąży, pisarz, dobosz i 100 hajduków, podzielonych na dziesiątki. Piechotę niemiecką widzimy już za Batorego, ale to była piechota złożona z niemieckich żołnierzy. Dopiero Władysław IV przed wyprawą pod Smoleńsk sformował autorament niemiecki z żołnierzy polskich, narzucając im całą organizację, gospodarstwo, komendę, szyk bojowy i taktykę niemiecką. Tworzyła się ta piechota już nie za pomocą pocztów towarzyskich, ale przez ogólny werbunek. Podług zaś praw Rzplitej można było czynić zaciągi tylko z mieszczan, włościan, z dóbr królewskich i duchownych, oraz ludzi wolnych. Prawo wojskowe wymagało, aby zaciągano tylko ludzi zdrowych, trzeŸwych i porządnych od 16 – 45 lat wieku, których wzrost wynosił najmniej 72 cale. Przysięga, uważana za zbyteczną w wojsku złożonem ze szlachty, u której utrata czci rycerskiej więcej znaczyła niż gardła, datuje się od czasu wprowadzenia piechoty niemieckiej. Górski w dziejach piechoty polskiej wykazuje, że sposób tworzenia piechoty niemieckiej, szyk jej bojowy i uzbrojenie, nie posiadały żadnej wyższości nad polskiemi. Do napadu, obrony i pomagania jeŸdzie była mniej odpowiednią, niż polska. Utrzymywano jej większą ilość, np. w roku 1676 było 20850 piechoty i 16590 dragonów. Szeregiem nazywali się ci żołnierze, którzy stali jeden obok drugiego, rzędem zaś stojący jeden za drugim. Doświadczenie wykazało, że gospodarstwo niemieckie było nienajlepsze i że wprowadzenie autoramentu niemieckiego było pod wszystkimi względami rzeczą chybioną. Francuz Daleyrac, pisząc o tem wojsku, powiada o żołnierzach, iż są dzielności nieopisanej, wytrzymali na wszelkie niewygody, głód i nagość. Okazuje się z tego, że materjał na piechotę w Polsce był świetny, ale nieumiejętnie zużytkowany. Do piechoty zaliczyć należy dragonów, którzy walczyli zawsze pieszo, a tylko opatrzeni byli w konie podczas marszu. Szyk kompanii i regimentów dragońskich mało się różnił od szyku piechoty. Uszykowani w 6-ciu szeregach, środek zajmowali uzbrojeni w piki, a skrzydła zaopatrzeni w muszkiety. Do boju śpieszyli wszyscy, spętawszy konie na 3 nogi i pozostawiwszy przy nich kilku ludzi. Dragoni stale znajdowali się przy wojsku kwarcianem, dopóki istniało to wojsko, t. j. do roku 1649. Byli potem ulubionem wojskiem Sobieskiego, który używał ich jako broń zaczepną i sam osobiście prowadził swój regiment gwardyi dragonów w szturmie na okopy chocimskie.

Obrazek
(-) gen. płk. Henryk książę Horoch



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 2325
Dołączył(a): 02 gru 2010, 17:03
Medale: 11
Order Orła Białego (1) Order Virtuti Militari II (1) Order Virtuti Militari III (1)
Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1) Krzyż Monarchii I (1)
Krzyż Monarchii II (1) Medal Wojska (1) Medal za Długoletnią Służbę I (1)
Medal za Długoletnią Służbę II (1) Medal z Długoletnią Służbę III (1)

Re: Wykład VI "Piechota"

Postprzez Henryk Horoch » 27 mar 2011, 16:18

Lekka Piechota

Niemal w każdej armii europejskiej dominował podobny wzór wyszkolenia piechoty. Żołnierze przechodzili ścisłą „tresurę”, by na polu walki reagować na polecenia oficerów z precyzją automatów. Dzięki tak intensywnemu wymusztrowaniu można było stosować w walce skomplikowane, niekiedy wręcz wymyślne szyki. Tak wyszkolone oddziały miały jednak szereg wad, na przykład słabą mobilność i trudności w walce w terenie niepozwalającym na rozwinięcie szyków. Sprawa, dlaczego wykształcił się taki wzór wyszkolenia piechoty, mimo jego ewidentnych ograniczeń, byłby tematem na osobny wykład, ograniczmy się więc jedynie do zasygnalizowania tego faktu.
Skutki tych wad ówczesnej piechoty w walce dawało się zresztą ograniczyć dzięki ściśle współdziałającej z nią, lepiej wyszkolonej kawalerii. Pierwsze zmiany zaczęła wprowadzać Francja. Złożyło się na to kilka przyczyn, główną z nich był fakt, że Francja wdała się w wojnę z niemal każdym sąsiadem i sama armia oraz procentowy udział w niej piechoty zwiększyły się nieporównywalnie do wcześniejszego okresu. Jako że wyszkolenie i wyposażenie kawalerzysty trwa długo i sporo kosztuje, a aby mieć piechura, wystarczy teoretycznie dać rekrutowi mundur i karabin oraz nauczyć kilku podstawowych komend, przyrost piechurów był w armii francuskiej tego okresu niewspółmiernie duży w stosunku do kawalerii i artylerii. Jednak system ten pozostał na papierze.
Przynajmniej w początkowym okresie jego tworzenia, dowódcy ograniczali się do falowego posyłania słabo zdyscyplinowanych hord piechoty na nieprzyjacielskie linie, co niekiedy nawet okazywało się skuteczne. Z czasem oddziały te lepiej przeszkolono, a dowódcy wprowadzili kilka nowinek taktycznych. Luźny szyk niezdyscyplinowanej hordy zamieniono w cienką tyralierę ustawioną przed szykiem własnych wojsk. Taka tyraliera strzelców, ponosząc od ostrzału wroga zdecydowanie mniejsze straty niż sztywna linia, wykonywała zadania nękające, zadając przeciwnikowi znaczne straty jeszcze przed bezpośrednim starciem. Do takich zadań każdy batalion piechoty wydzielał określoną kompanię, które szybko się w pełnieniu nowych funkcji wyspecjalizowały. Taką kompanię, do której zazwyczaj wybierano niskich, zwinnych żołnierzy z całego batalionu, przyjęło się nazywać kompaniami woltyżerskimi. Z uwagi na niedobory w kawalerii woltyżerzy przejęli także część jej zadań, takie jak osłona własnych wojsk przed niespodziewanym atakiem. Kiedy zachodziła potrzeba, aby osłonić łańcuchem tyralier większe siły własne, kompanie woltyżerskie łączono czasowo w odrębne bataliony.
Szybko okazało się, że tak wyszkolone jednostki były zdecydowanie bardziej skuteczne niż zwykła piechota liniowa w czasie walk w trudnym terenie takim jak lasy, góry, a także w walkach miejskich, co zaowocowało ich stałym miejscem we francuskiej armii. Uzbrojenie jej stanowiły zazwyczaj (pełnej standaryzacji nie udało się nigdy osiągnąć) standardowe gładkolufowe karabiny wz. 1777, a później An IX. Wkrótce po wprowadzeniu tych zmian nie tylko Francuzi zaczęli reformować swoje wojsko i podobne jednostki pojawiły się w innych armiach europejskich.

Należy jednak wspomnieć, że w innych armii tego czasu powstawały oddziały słynnych jegrów. Były to jednostki złożone z doświadczonych strzelców uzbrojonych często we własną broń, zazwyczaj strzelby z lufą gwintowaną, walczące w szyku rozproszonym. Były to jednak oddziały ochotnicze, nieregularne i stosunkowo nieliczne rekrutowane zazwyczaj z leśników, gajowych itp. Powierzano im zadania o charakterze rozpoznawczym i osłonowym, a z czasem, kiedy udowodnili przydatność w toku działań wojennych, weszli w skład armii i uzbrojono ich w regulaminowe sztucery (tak nazywano wtedy broń gwintowaną).

Najdalej w reformach dotyczących piechoty posunęli się Anglicy. Pod wpływem sukcesów stosowanej przez Francuzów taktyki postanowili przejąć, a nawet rozwinąć zaobserwowane u wroga koncepcje i podjęli decyzję o utworzeniu eksperymentalnego Korpusu Strzelców. Wytypowani z piętnastu pułków piechoty żołnierze rozpoczęli specjalne szkolenie. Nowatorski projekt okazał się jednak zbyt ambitny dla konserwatywnych kół wojskowych i jednostkę rozwiązano, lecz staraniem pułkownika Stewarta udało się wywalczyć pozostawienie w służbie trzech kompanii, aby móc zaprezentować możliwości bojowe strzelców na polu bitwy. W ten sposób z pozostałych z Korpusu Strzelców żołnierzy utworzono pułk piechoty. Nowa formacja wyróżniała się samym wyglądem. W tamtym okresie żołnierze ubrani byli w różnokolorowe mundury, które ułatwiały rozpoznawanie się na polu walki. Spore różnice pojawiały się nawet na szczeblu kompanii bowiem inne mundury nosili rekruci, a inne weterani. Z kolei nowo utworzony pułk wyposażono w nowe całkowicie zielone mundury. Było to dość charakterystyczne, jednak z uwagi na rodzaj zadań, jakie wypełniała formacja, miało ułatwić żołnierzom zamaskowanie się. Ale najbardziej doniosłą zmianą było wyposażenie wszystkich żołnierzy w tym pułku w karabiny gwintowane i przeszkolenie strzeleckie, jakiemu ich poddano.

Sama idea broni z lufą gwintowaną nie była wtedy niczym nowym. Przykładowo strzelby wytwarzane w Cieszynie od końca XVI do początków XVIII wieku mają w zdecydowanej większości lufy gwintowane. Wiedziano więc, że pocisk wystrzelony z broni o takiej lufie ma znacznie większy zasięg i jest celniejszy, używano jej wszakże raczej do polowań niż do walki. Bezpośrednią przyczyną, która eliminowała sztucery z użycia przez zasadniczą masę żołnierzy, była szybkostrzelność. Proces nabijania trwał ponad dwie minuty. Pocisk, aby wyzyskać korzyści z gwintu, musiał ściśle przylegać do ścianek lufy. Znaczy to, że najpierw musiał być w ten gwint praktycznie wbity. Znacznie wydłużało to proces ładowania. Dodatkowo sztucery wymagały stosowania dokładnych ilości prochu, bowiem zbyt duży ładunek mógł spowodować tak zwane „zerwanie kuli” – pocisk wyrwał się z bruzd i po prostu przelatywał przez lufę, uszkadzając się o kolejne części gwintu, zamiast nabrać odpowiednio szybkiego ruchu obrotowego. Wszystkie te cechy powodowały, że broń gwintowana przeznaczona była do użytku raczej przez doświadczonych strzelców, a tych wbrew pozorom nie było w armii tak wielu.
Rozwiązaniem wielu tych niedogodności okazał się karabin zaprezentowany przez londyńskiego rusznikarza Ezechiela Bakera. W swej broni zastosował kulę o kalibrze mniejszym niż średnica lufy, a ścisłe przyleganie do gwintu zapewniało zastosowanie „flejtucha”, niewielkiego kawałka płótna nasączonego olejem lub łojem. Po wsypaniu prochu do lufy należało położyć flejtuch na wylocie lufy, umieścić na nim kulę i następnie całość wepchnąć w dół. Pozwoliło to przyspieszyć ładowanie, a poza uszczelnieniem pocisku flejtuch znakomicie czyścił przewód lufy. System ten stosowano aż do końca okresu używania karabinu Bakera. Pozwalał strzelcowi uzbrojonemu w tę broń razić cel wielkości pojedynczego człowieka na dystansie do 275 metrów. Jako że z regulaminowego karabinu o lufie gładkiej trudno było trafić rozwiniętą kolumnę na dystansie powyżej 200 metrów, widać wyraźnie przewagę, jaką zapewniała broń gwintowana.

Obrazek
(-) gen. płk. Henryk książę Horoch



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 2325
Dołączył(a): 02 gru 2010, 17:03
Medale: 11
Order Orła Białego (1) Order Virtuti Militari II (1) Order Virtuti Militari III (1)
Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1) Krzyż Monarchii I (1)
Krzyż Monarchii II (1) Medal Wojska (1) Medal za Długoletnią Służbę I (1)
Medal za Długoletnią Służbę II (1) Medal z Długoletnią Służbę III (1)


kuchnie na wymiar kalwaria zebrzydowska

Powrót do Instytut Wojsk Lądowych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość