Jezuici, kntreformacja i takie tam

Dziekan: prof. Otto Kent
Prodziekan: prof. Ferdynand von Habsburg

Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez Krzysztof Kozłowski » 08 mar 2011, 23:48

Czy ktoś ma chęć o onych Jezuitach dysputę toczyć z szczególnym ich działaniem w Rzeczypospolitej. Zacznę może by dysputę pobudzić od tego iż mym zdaniem przyczynili się do upadku Rzeczypospolitej.
Krzysztof Kozłowski h. Jastrzębiec

"In quorum manibus arma sunt, in eorum potestate est conservare et perdere Rempublicam" - w czyich rękach jest oręż, w tych mocy, i ocalić i zgubić Rzeczpospolitą.



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 59
Dołączył(a): 07 mar 2011, 01:07
Lokalizacja: Bydgoszcz
Skype: thenotep77

Re: Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez ks. Otto Kent » 08 mar 2011, 23:55

Prosiłbym o uzasadnienie tego stwierdzenia :)



 

Re: Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez Michał Radziwiłł » 10 mar 2011, 12:01

Ja również proszę o wyjaśnienie owego stwierdzenia :)

Jezuici prowadzili niezwykle ożywioną działalność oświatową, wspomnijmy chociaż, iż późniejszy Uniwersytet Wileński im. króla Stefana Batorego powstał na bazie Akademii Jezuickiej. Zakładali wiele szkół, czym z pewnością podnieśli poziom edukacji w kraju. Nie sądzę natomiast, by przyczynili się oni do upadku jako organizacja, jako zakon. Do upadku zaś moim zdaniem przyczynił się fanatyzm religijny niektórych władców, którzy czasem kierowali się racjami religijnymi w polityce, co uważam za ogromny błąd. Z tej przyczyny moim zdaniem królewicz Władysław (potem Władysław IV) nie został carem Rosji...



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 680
Dołączył(a): 09 lis 2010, 23:12
Medale: 5
Order Orła Białego (1) Order Virtuti Militari II (1) Order Zasługi RON IV (1)
Krzyż Monarchii I (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)

Re: Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez Krzysztof Kozłowski » 10 mar 2011, 15:13

Oczywiście temat jest obszerny więc o wybaczenie Wasze Mości proszę i upraszam o czasu chwilkę na zebranie myśli. W mej wypowiedzi przedstawię same nagany onego zakonu o zaletach nie wspominając gdyż to Wasze miłości uczynią. Zatem zanim przejdziemy to przykładów bardzo konkretnych najpierwej zaznajomię Wasze Moście z rysem ogólnym mych tez. Przeto oni Jezuici byli przyczynkiem do zacofania religijnego w XVII wieku. Poprzez ich kolegia szlachta staje się ksenofobiczna z przekonaniem o tym iż kto zna łacinę i pismo to nic więcej mu nie trzeba, a co więcej iż wiedza ta wystarczy by w europie być na szczycie. Kolegia które w XVI wieku z powodzeniem konkurowały poziomem ze szkołami Innowierczymi po ich zwalczeniu straciły swój zapał rezon i poziom. Poza tym Jezuici byli odpowiedzialni za skłócenie narodu względem religii co objawiło się już Rokoszem Zebrzydowskiego, a także za szereg tumultów religijnych spalonych zborów i mordowanych ludzi. Ich celem nie była silna Rzeczypospolita tylko w pełni katolicka. Co więcej, ciekawym jest także fakt iż po likwidacji zakonu przetrwał on dzięki gościnności nikogo innego jak Carycy Katarzyny Imperatorowej Rosii. Oczywiście nie chcę ukazać iż Jezuici winni są wszelkiemu złu Rzeczypospolitej jeno to iż ich cegiełka takoż do onego upadku się przyczyniła. Za kilka dni obiecuję faktów garścią sypnąć wszelako upraszam o cierpliwość Wasze Moście. Pozdrawiam
Krzysztof Kozłowski h. Jastrzębiec

"In quorum manibus arma sunt, in eorum potestate est conservare et perdere Rempublicam" - w czyich rękach jest oręż, w tych mocy, i ocalić i zgubić Rzeczpospolitą.



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 59
Dołączył(a): 07 mar 2011, 01:07
Lokalizacja: Bydgoszcz
Skype: thenotep77

Re: Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez Michał Radziwiłł » 12 mar 2011, 13:41

Zakon jezuitów miał być z założenia odpowiedzią katolików na reformację. Miał stać się potężnym narzędziem konrreformacji w ręku papieża. Moim więc zdaniem czynili oni tylko swą powinność i wykonywali należną dla nich robotę. Robili to, do czego zostali powołani.

Zacofanie religijne, zwalczanie innowierców - owszem, miało to miejsce. Ale czy to wina zakonu jezuitów, czy też może samego Kościoła Katolickiego? W tamtych czasach całemu Kościołowi nieznany był termin ekumenizmu i miecz częściej w garści dzierżono aniżeli krzyż i Pismo Święte. Zauważmy: we Francji za Ludwika XIII i Ludwika XIV Kościół Katolicki został podporządkowany państwu. Owszem, miał nad nim zwierzchność papież, ale tak na dobrą sprawę biskupi Francji podlegali raczej królowi francuskiemu. Odwołano edykt nantejski, który dawał hugenotom wiele praw i był aktem tolerancji, a zastąpiono go jedynie edyktem łaski, który już tak ,,łaskawy" dla hugenotów nie był. Prześladowano ich we Francji i pozbawiono znaczenia politycznego, a jezuici wcale tam korzeni nie zapuścili tak, jak w RON, a nawet chwilowo ich wygnano (za usiłowanie zabójstwa króla Henryka IV). Wobec tego akty nietolerancji przypisywać należy Kościołowi i katolikom ogólnie, nie zaś samym jezuitom.

Jeśli zaś chodzi o zaściankowość i ksenofobię szlachty, tutaj akurat daleko bardziej posądzałbym: primo - sarmacką kulturę; secundo - złotą wolność. Pierwsza i druga dawały fundament pod rozwój megalomanii w szlachcie, a stąd już tylko krok do ksenofobii.



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 680
Dołączył(a): 09 lis 2010, 23:12
Medale: 5
Order Orła Białego (1) Order Virtuti Militari II (1) Order Zasługi RON IV (1)
Krzyż Monarchii I (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)

Re: Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez Krzysztof Kozłowski » 12 mar 2011, 18:11

No Wasza miłość tegom czekał. Tu zgody nie ma przeto wszem wiadomo iż Rzeczypospolita z tolerancji słynęła a innowierców tolerowali Biskupi katoliccy np Uchański późniejszy interreks, Jak trzeba to przykładów władz kościoła mogę podać więcej. W Rzeczypospolitej właśnie ta tolerancja się rozwinęła i cały naród szlachecki ją zaakceptował przeto i kościół nie miał możliwości prześladowań. Natomiast jak się prześledzi postępowanie innych zakonów to ich w tumultach religijnych próżno szukać a Jezuitów w każdym prawie odnaleźć można ale od początku.

W Rzeczypospolitej od 1564 roku. Sprowadzeni przez kardynała Stanisława Hozjusza do Braniewa.
Nasilenie ich indoktrynacji nastąpiło za Zygmunta III który za pomocą kościoła chciał umocnić władzę królewską. Sam Zygmunt był ortodoksyjnym katolikiem przez co położył podwaliny pod pierwszy rozbiór Polski. Już śpieszę z wymienieniem osiągnięć tego władcy i jego pomocników którymi się otaczał. (Piotr Skarga i jemu podobni)

1. Konflikt Rzeczypospolitej ze Szwecją (chciał z nich zrobić katolików) co doprowadzi do potopu, skutek wszem znany.
2. Zrzekł się kontroli nad Prusami książęcymi na rzecz Brandenburgii skutek powstaną Prusy a docelowo nas rozbiorą.
3. Kupczył z katolickimi Habsburgami tronem Rzeczypospolitej w zamian za pomoc w odzyskaniu tronu Szwecji.
4. Czynem tym jak i popieraniem Jezuitów, wykluczaniem z urzędów innowierców, przymykaniem oczu na prześladowania i pogromy ludności innowierczej (np: 1591 w Wilnie) zraża do siebie część społeczeństwa co owocuje rozłamem w państwie i wojną domowa Rokosz Zebrzydowskiego.
5. Bez większych problemów można znaleźć przykłady łamania przez Zygmunta i przyzwalania kościołowi na łamanie konstytucji Warszawskiej którą uchwalił naród.
6. No i apogeum jego działalności Unia Brzeska. Powoduje stały rozłam społeczny dając wspaniały oręż Moskwie i kolejnym carom do skłócania ludności i działań przeciw Rzeczypospolitej. Przykład (poseł Repnin i przyczyny wybuchu Konfederacji Barskiej)
7. Uwikłał nas tym samym w wojnę trzydziestoletnią a w następstwie konflikt z Turcją (Cecora i Chocim).

Warto też wspomnieć iż szlachta Rzeczypospolitej w Ruchu egzekucyjnym przewidywała szereg postanowień odnośnie kościoła widząc z tej strony płynące zagrożenie dla poprawnego funkcjonowania kraju. I tak:
kościół miał płacić podatki na obronę Rzeczypospolitej.
zniesienie wyroków sądów duchownych przez władzę świecką.
uniezależnienie od Rzymu.

Aspekt edukacyjny jezuitów.
Rzecz pierwsza. To nie jezuici wykształcili Rzeczpospolitą. Już piszę Posłowie którzy byli obywatelami wybranymi na sejmikach ziemskich posługiwali się kilkoma językami, biegle władali łaciną i znali utwory autorów rzymskich. Przykład proszę bardzo. Opis wyjazdu posłów po elekta Walezego do Paryża. Przykłady można mnożyć.

Idąc dalej szkolnictwo.
Jezuici skutecznie walczyli by zlikwidować wszelkie szkoły innowiercze które często miały o wiele wyższy poziom niż ich kolegia. Często czynili to bezprawnie podburzając ludność i w skutek zamieszek paląc i burząc.

Kalwini zakładają gimnazjum w Pinczowie już w 1551. Arianie w Rakowie, Luteranie w Toruniu i Gdańsku, Bracia Czescy w Lesznie itd.
Ci wspaniali jezuici polemizowali z dziełami innowierców. I tak kilka słów o stronie przeciwnej dla równowagi.

Cała mnogość utworów religijnych w języku polskim że wymienię jedno Biblia Brzeska Jedno z pierwszych tłumaczeń na język narodowy.
Rozwinęła się literatura polityczna i polemiczna. Wymieniając kilka nazwisk na pewno znanych waszmością Marcin Czechowic, Andrzej Frycz Modrzewski i Szymon Budny. Księgi o tematyce filozoficznej i społecznej pisali Hieronim Moskorzowski, Andrzej Wiszowaty, Piotr Stoiński.

Protestantami było wielu pionierów polskiej literatury. I teraz uwaga najlepsze, m.in. ojciec literatury polskiej Mikołaj Rej.
Są oczywiście przykłady tolerancji i współpracy miedzy religiami w Rzeczypospolitej i moim zdaniem to była droga właściwa.

Teraz dwa słowa o aspekcie religijnym Rokoszu Zebrzydowskiego. No to poczynajmy:
7 marca 1606 zbiera się sejm. Nie chciano reform królewskich. Król się z nich wycofał i izba sejmowa rozpoczęła pracę nad uchwałami (konstytucjami własnymi). Wśród wielu projektów były:
Prawne zabezpieczenie Konfederacji Warszawskiej – wyroki za jej nie przestrzeganie i łamanie.
Płacenia lub nie dziesięciny
Nabywania przez kościół dóbr ziemskich
Apelacji od wyroków sądów kościelnych do Rzymu

Pisano do Zygmunta by raczył się do projektów posłów przychylił. Wyszło tak że trwało to miesiąc i efektów żadnych nie było.

9 kwietnia rozpoczyna się zjazd w Stężycy. Obok ośmiu senatorów którzy brali udział w obradach warto zauważyć że nie przybył żaden senator duchowny.
Całe zgromadzenie nie miało jeszcze formy zbrojnej i było powołane raczej ku temu by patrzeć królowi na ręce by nie kupczył Polskim tronem z katolickimi Habsburgami.
Król chcąc ograniczyć ilość i rozmiar szlachty wysyła do Stężycy swego kapelana Piotra Skargę który miał przekonać do królewskich racji Zebrzydowskiego (sympatyzował z jezuitami co miało pomóc w przekonaniu go). Panowie spotkali się w Lanckoronie Skarga przekonywał do zgody z królem Zebrzydowski chciał uznania winy i naprawy zła przez króla wyrządzonej. Rozjechali się nie przekonani.
13 kwietnia zostaje przekazany skrypt który ma zostać przedstawiony królowi w senacie.
Rokoszanie przeciwni drugiemu małżeństwu z Habsburżanką Konstancją żądają zabezpieczeń dla korony i tego że król kupczyć tronem tejże nie będzie.
Domagano się spełnienia postulatów sejmowych albo wyjaśnienia powodów ich odrzucenia (tych które wymieniłem powyżej takoż)
12 kwietnia przybywa kilku posłów zdających relację z tego co się w sejmie dzieje.
Nic w relacji nie zaogniało sprawy i pewnie Rokoszanie by się rozjechali do domów gdyby ony sejm doszedł do skutku. Stało się inaczej. Powód:
Izba poselska wypracowała projekt ustawy gwarantującej pokój wyznaniowy i przedstawiła go do opinii senatu. W ustawie tej napisano: swoboda wyznania dla plebejuszy i tu uwaga Każdy kto by kościoły, zbory, cerkwie i szkoły, szpitale oraz cmentarze, wreszcie domy innowiercze gwałtownie nachodził będzie chwytany, sądzony i karany śmiercią. I następna ciekawostka Stany sejmowe podczas obrad osiągnęły zgodę. A jednak to co się stało doprowadzi do zerwania sejmu. Zapis można znaleźć w dzienniku domu jezuickiego Św. Barbary. Zgodnie z opisem król nie będąc przekonanym (ortodoksyjny katolik) wysyła ustawę do konsultacji zakonnikom (pytanie kto rządził w państwie?) ci stwierdzają że ustawa jest nie zgodna z zasadami wiary. Kim byli Ci „znawcy konstytucji działającymi przeciw woli narodu” spowiednik króla Fryderyk Bartsch i Piotr Skarga oczywiście. Jeszcze nocą chodzą po posłach jak domokrążcy i szerzą agitację przeciw ustawie. 18 kwietnia biskupi cofają aprobatę dla ustawy w sejmie. Kościół wypowiedział się że nie poprze prawa które chroni innowierców. Pamiętajmy że to wszystko w niespełna 50 lat od sprowadzenia jezuitów. Biskupi byli często przychylni reformacji w znaczeniu tolerancji i swobody wyznania. Żeby nie być gołosłownym. Tu nazwiska biskupa Andrzeja Zebrzydowskiego który to ponoć wedle przekazów mówił „iż trzech jest oszustów w dziejach Mojżesz Jezus i Machomet” Początkowo sympatyzował z protestantami potem ich prześladował a najchętniej „przesłuchiwał” ładne ewangeliczki. Reformacji schlebiał sam prymas Uchański o czym Rej pisze. Prymas Kornakowski takoż innowiercom przychylny. Biskup Myszkowski wraz z ze swym krewnym przywódcą kalwinów małopolskich próbował przywłaszczyć dobra klasztorne. O podejściu biskupów do tematu świadczyć może fakt przyjęcia postanowień soboru trydenckiego dopiero w roku 1577 czyli 14 lat od jego zakończenia. Wrogiem za to zatwardziałym Był biskup Hozjusz (ten od jezuitów). Posiadał bliskie stosunki z kościołem niemieckim. O tym kim był mówi fakt iż obraził się na Uchańskiego bo ten list przysłał mu po Polsku. W 1569 został honorowo wygnany do Rzymu przez króla. Wracając do tematu. Jezuici doprowadzają do zerwania sejmu!!!
22 kwietnia w Stężycy wydano manifest przypominający cel zebrania „…poparcie swobód, praw i wolności naszych, sposobienie naprawy…”
Na 4 czerwca zwołano zjazd główny całej szlachty państwa.
26 kwietnia król wydaje zakaz przyjmowania w grodach skarg na uchwały sejmowe jak i ogłaszania uniwersałów o zjeździe 4 czerwca. Aby podsumować napiszę jeszcze jak oną sprawę widzieli ówcześni.
„Niechęć nasza (szlachty) płynęła przecie nie z nieprzyjaźni do kościoła Bożego ale obaw przed ziemskim”
I jeszcze jeden Jan Herburt pisze „Radzą mu (królowi) do wszystkiego złego mówiąc: podnieś wojnę a ujrzysz że victor dabit leges… (zwycięzca stanowi prawa)”
I jeszcze troszkę. W 1606 podczas elekcji marszałka przeciwnik kandydatury Jakuba Sienieńskiego podał powód niemożności jego wyboru wyznanie (arianin). W odpowiedzi usłyszał od szlachty iż „Nic tu do Religi cnota tu płaci a bodajże każdy byłby tak cnotliwy jak imć Sieneński”
Kiedy 2 września próbowano wyrzucić arian usłyszano że jest to niemożliwe do pogodzenia z Wolnościami szlacheckimi.

Kilka jeszcze cytatów odnośnie potwierdzenia iż Zygmunt III był ortodoksyjnym katolikiem.
"... teologi uczyli go natomiast jezuiccy kapelani królowej, wśród których wyróżniali się poziomem Austriak, doktor Mikołaj Mylenius i Polak wybitny pisarz epoki kontrreformacji, ojciec Stanisław Warszewicki" opiekę nad Zygmuntem miał też osobiście Papież Grzegorz XIII posyłając mu listy bądź śpiewaków teologów. Edukacja katolicka była tak wielka iż kiedy stany szwedzkie czyli przyszli poddani namawiali Zygmunta by przyjął ich wiarę ten o ojczyźnie swojej i przyszłych poddanych powiedział iż bardziej ceni królestwo niebieskie niż szwedzkie. Szwedzi tak się obawiali katolicyzmu Zygmunta i jego jezuickich doradców iż ten chcąc utrzymać władzę w Szwecji musiał obejmując tron w Rzeczypospolitej podpisać z narodem szwedzkim Umowę Kalmarską gwarantującą zachowanie przez naród swej religii. W Polsce od samego początku bytowania widać efekt kształcenia jezuickiego. Innowiercy po wielokroć w katedrze protestowali bo król chciał punkt o tolerancji religijnej pominąć i dopiero pod wielkim naciskiem ustąpił. Niesmak jednak pozostał. Za obraz rządów niech posłuży taki opis

" Tymczasem w kraju doszło do zaognienia sytuacji na tle religijnym Powód dały rozruchy w Krakowie, gdzie w maju 1591 roku motłoch dopuścił się ekscesów wobec innowierców, paląc zbory ariański i kalwiński. Monarcha patrzył na wybryki rozfanatyzowanego tłumu przez palce i nie ukarał sprawców zajść, powodując tym protesty innowierców. Sam coraz wyraźniej dostawał się pod wpływy ortodoksyjnego duchowieństwa katolickiego, co zauważył szybko biskup łucki, Bernard Maciejowski. „Król [...] okazuje się z dnia na dzień bardziej gorącym katolikiem i daje liczne dowody pobożności i dewocji" pisał do Rzymu (K. Lepszy, Rzeczpospolita Polska...). Protestanci znowu zaczęli domagać się egzekucji konfederacji warszawskiej i organizowali nielegalne zjazdy, gotowi nawet stawić zbrojny opór królowi. Szukając sprzymierzeńców, nawiązali kontakty z prawosławnymi obywatelami Rzeczypospolitej. Za przykładem innowierców szła cała opozycja. Na zjazdach w Chmielniku i Radomiu doszło do zbliżenia stanowisk między zamoyszczykami i maksymilianistami. Obie strony starały się nie dopuścić do małżeństwa Zygmunta z Austriaczką, za kulisami którego jak powszechnie podejrzewano — kryły się jakieś tajne układy w sprawie korony polskiej."

za zniszczenie krzyża zamyka się Akademie Rakowską a za prześladowania innowierców nigdy podobnie nie postąpiono względem Jezuitów? Ponadto znalazłem źródła gdzie o onym incydencie wypowiedziano się "prawdopodobnie".
W tym miejscu gdzie stała Akademia (po jej zburzeniu) postawiono Kościół.

1641 roku Jan Ziółkowski ze wsi Radostów posądzony (przez plebana) o strzelanie do obrazów świętych skazany został na:
1) 30 razów postronkiem
2) na pracę w żelaznych okowach przez rok przy pałacu biskupim.
3) stanie w kunach przez cztery święta.

W 1611 za Rzekome bluźnierstwa skazano arianina Iwana Tyszkiewicza na ćwiartowanie żywcem. Ileż dziś katolików trza żywcem porąbać.

O nienawiści i skandalicznym zachowaniu może świadczyć postępowanie Opatki sandomierskich Benedyktynek która oskarżyła arian o urok w wyniku którego wszyscy się skłócili w klasztorze a nawet tenże spłonął. Dlatego Opatka w swych posiadłościach w Lublinie postanowiła na arianach pomsty szukać więc profanowała groby i trupy na wierzch wywlekała.
Zdarzały się wyroki i oskarżenia iż diabły ariańskie uroki, opętania i insze złe rzeczy czynią za co nie jeden głowę dał.
W 1522 w Krakowie pierwszy proces przeciwko luteranom, wydano przepis pozwalający przeszukiwać domy poszukując ksiąg luterańskich. W Toruniu w 1520 nuncjusz papieski chce spalić obraz Lutra czym wywołuje zamieszki. W Cieszyńskim od 1610 prześladowania czynione przez Bernardynów z Kalwarii Zebrzydowskiej i jezuitów trwały z rożną siłą piętnaście lat. W 1529 roku z Poznańskiego Kolegium Lubranieckiego usunięto Znanego pedagoga Krzysztofa Hegendorfa tylko za to że był Luteraninem. W 1562 – 1565 podczas kryzysu stankariańskiego wewnątrz samych kalwinistów ewangelicy domagali się wygnania Arian z Rzeczypospolitej w ich obronie wystąpił Hozjusz mówiąc „Wojna wśród heretyków jest pokojem dla kościoła nie mając wcale na uwadze Rzeczypospolitej”.Warto wspomnieć o zgodzie sandomierskiej z roku 1570 gdzie wszelkie innowiercze religie podpisały porozumienie i razem się tolerowały i akceptowały przez prawie 25 lat. Co przekonywało ludzi do porzucania innowierstwa i powrotu na łono kościoła po pierwsze, biednych to iż do przytułków i szpitali nie przyjmowano innowierców, ubogich duchem kult świętych i cuda które w luteranizmie nie bywały. Ambitnych, łatwość zrobienia kariery gdy było się katolikiem, a najbogatszych i przez to najbardziej grzesznych łagodność i wyrozumiałość spowiedników katolickich.” tak piszą ówcześni.
W 1591 zniszczył tłum dwa zbory w Krakowie, ewangelicki i ariański. Nie przypadkiem jezuitów nazywano w XVI i XVII wieku wyzuitami od wyzuwania ludzi z posiadłości. Szlachcic czrwonoruski Jan Szczęsny Herburt wolał wysłać syna do szkoły luterańskiej na Słowację zamiast do pobliskich Jezuitów. A nie był to przypadek odosobniony warto zauważyć iż on sam był katolikiem. Polski męczennik jezuicki w Japonii musiał oszukiwać urzędy by móc zapisać jezuitą swe włości. W 1672 roku w Toruniu skazano na śmierć pastora luterańskiego między innymi za to iż kazania wygłaszał po polsku a nie po niemiecku! Pretekstem do prześladowań był też potop szwedzki . W 1656 wojska polskie spaliły Leszno i rozpędzono braci czeskich a sami Leszczyńscy nie mając wyjścia przechodzili na katolicyzm. Kaznodziejów protestanckich znieważano i bito. Studenci krakowscy „szukali wiary” – w skrzyniach bogatych protestantów profanowali innowiercze cmentarze i pogrzeby. A nawet napadali na zbory plądrując je.12 lipca 1617 pobito doktora Wincentego Łyszkiewicza. Chłopi którzy bronili swojego zboru przed zniszczeniem we wsi Kozy zostali spaleni żywcem wyroku trybunału. Chłopi mimo spalenia zboru odprawiali tajne nabożeństwa w lasach i stodołach. Jak poradzono sobie z nimi otóż wyrżnięto 300 osób w roku 1770, ocaleni uciekli na Śląsk. W wieku XVII tyczono dysputy teologiczne jednak katolicy nie chcieli dyskutować na temat wiary tylko niejakiego Daniela Kłaja skazano na śmierć.Kłaj nie był zbójem napisał dziełko pt. „Rozmowa przyjacielska ministra ewangelickiego z księdzem katolickim” w 1671 roku. Jak to się ma do tych kilku sprofanowanych krzyży i obrazów? Myślę że to zamyka polemikę w stylu wyliczanek kto komu co zrobił Poza tym przypominam iż jeśli tak ciężko było katolikom i Jezuitom to czemu w Piotr Skarga swoimi działaniami zakulisowymi doprowadził do zerwania sejmu w którym to właśnie miano ustalić prawo by wszystkich szkalujących świątynie i zbory itd. na gardle karać. Wiesz Waść czemu bo to Jezuici po stokroć więcej gwałtów czynili.

Tak pisał Potocki o tym:
"Jeśli słabe kazania Piotrowego skutki,
Więc jego mieczem dodać do wiary pobudki"

a tak pisał o traktowaniu arian:
"Temu nieborakowi wsi wzięły kaduki,
Czemuż to? Bo źle wierzył. Takowej nauki"

A jakże znamienne słowy napisał o Rzeczypospolitej które swym morałem i dziś tak aktualne
"cóż tedy będzie dalej? Jeśli mnie kto spyta,
W księżą się rzecz obróci samę pospolita.
Jeśli z tego zawczasu snu się nie obudzi,
Pełno będzie kościołów cóż kiedy bez ludzi

kilka słów jeszcze o oświacie. Znalazłem coś ciekawego co Waszmościom powinno dać do myślenia jak to z tą Jezuicką edukacją bywało.
W województwie krakowskim w latach między 1600 - 1620 arian piśmiennych 97% mężczyzn, 80% kobiet
Kalwinów 97% mężczyzn, 70% kobiet,
Katolicy 80% mężczyzn, 50 % kobiet,
Nie komentuję dane mówią same za siebie.

Za podsumowanie niech posłuży cytat który to jezuici powtarzali na przełomie XVI i XVII wieku. „Pierwej trza Kościoła i dusz ludzkich bronić niźli ojczyzny! Jeśli zginie doczesna przy wiecznej się ostoim.” Wiec upadła ta co im schronienie dała i w mrok runęła na 123 lata.

Skupimy się tą razą na onej pozycji wydanej w 1843, w Paryżu. Tytuł onej pozycji „Jezuici. Wyjątek z dziennika Demokrata Polski”
Cóż tam czytamy postaram się przybliżyć. 
Zasadniczo tematem jest polemika uniwersytetów francuskich a jezuitami, a spór tyczy wychowania publicznego i losu oświaty we Francyji. Księga oparta na dokumentach źródłowych i regułach zakonu jezuickiego. Miałem zamiar tą pozycję cytować ale nie sposób więc zamieszczam w całości. Miłej lektury. Komentarz jest zbyteczny więc niech ona pozycja broni się sama.

JEZUICI

Paryż 1843 rok

WYJĄTEK Z DZIENNIKA.
DEMOKRATA POLSKI.

W DRUKARNI BODRGOGNE ET MARTINET
PRZY ULICY JACOB , 30

Jesteśmy świadkami żwawej nader walki między Jezuitami a Uniwersytetem fraucuzkim. Spór toczy się o kierunek wychowania publicznego ; dotyczy przyszłego losu oświaty; z najważniejszemi zadaniami filozofii i polityki ma związek. Jest to więc przedmiot z natury swojej ogólny, polską zaś publiczność tem mocniej interesuje że w znacznej części kraju naszego zabranej przez Austryę, Jezuici szczególne względy rządu tego po¬zyskawszy, mają sobie powierzone wychowanie młodzieży. Zamierzamy więc o nim mówić biorąc za materyał lekcye pp. Michelet i Quinet drukiem ogłoszone. Z wyjątków stąd czerpanych i we. właściwy sposób z sobą związanych, utworzymy całość, z której dostatecznie poznać będzie można, czem jest jezuityzm sam w sobie, jak działa na społeczeństwa w których istnieje pod duchowym , moralnym, naukowym i politycznym względem. Wszystko to zaś będzie oparte aa przepisach, konstytucyach zakonu i na czynach historycznych prze¬zeń dokonanych
" Co nam zwiastuje przyszłość Bóg wie tylko jeżeli ma nas jeszcze karać , błagam go, aby karał mieczem...
« Rany mieczem zadane są czyste i nie hańbiące, krew z nich płynie , jednak zagoić je można. Ale co począć z ranami przynoszącemi wstyd, jakie potrzeba ukrywać, które zadawniają się i coraz bardziej jątrzą?
« Duch policyi wprowadzony do rzeczy boskich, duch pobożnej intrygi , świętobliwego szpiegostwa, jednem słowem duch jezuitów— oto jedna z tych ran, których najmocniej obawiać się należy.
« Niechaj Bóg dziesięć razy ześle na nas tyranię po¬lityczną, wojskową, wszystkie tyranie raczej, niż żeby taki dnch policyi skalać miał kiedykolwiek naszą zie¬mię ! Tyrania ma to przynajmniej w sobie dobrego że oburza uczucia narodowe , można ją złamać albo sama się łamie. Ale jeżeli czucie wygasło, jeżeli gangrena rozeszła się po twoim ciele i po twoich kościach , czem się uratujesz ?
«Tyrania uciska człowieka zewnętrznie tylko, krępuje jego czyny. Policja zaś o której wspomniałem, skrępowałaby nawet myśl jego. . ,
« Przez to dusza z czasem dotknięta w swoich głębiach, inną przybrałaby naturę.
« A dusza nawykła do kłamstwa i pochlebstwa , zła i trwożliwa, pogardzająca sama sobą, jestże duszą.?
« Zmiana więc byłaby gorszą nad śmierć. Śmierć za¬bija ciało ; ale po zabiciu duszy cóż pozostaje?
« Śmierć dozwala ci żyć w swoich dzieciach, tu tracisz wszystko, całą przysłość.
« Gdyby Jezuityzm,, duch policyi i szpiegostwa , nikczemne wady objawiające się w uczniu raporterze, z szkoły i klasztoru rozkrzewiły się w społeczeństwie całem, jakże ono ohydny przedstawiałoby widok.
Temi słowy rozpoczął kurs swój p. Michelet. Był to głos ostrzegający Francyę o niebezpieczeństwie grożącem jej ze strony zakonu, który przez rewolucyę lipcową zostawszy z widowni publicznej usuniętym, raptem się na niej okazuje i prelensye swoje objawia. Słowa takiej mocy, wymówione przez człowieka tak poważne go jak Michelet i w kraju tak oświeconym jak Francya, musiały wielkie zrobić wrażenie. Zaledwie też wymówione zostały, młodzież tłumami, jakich od dawna nie widziano, na jego kurs i na kurs p. Quinet w podobnym przedmiocie spółcześnie wykładany, uczęszczać zaczęła; dzienniki wsparły professorów, opinia publiczna za nie¬mi się oświadczyła. Słowa te więc służyć muszą do naszego artykułu za wstęp , po którym schodzimy do skreślenia początku zakonu.
Założycielem jego jak powszechnie wiadomo był Ignacy Lojola, wychowany na łonie bogatej hiszpańskiej rodziny, który nagle z wojownika stał się anachoretą, z okazałego dworu schronił się do pustelniczej jaskini, samotną w włosiennicy odbyt pielgrzymkę do ziemi świętej, skąd powróciwszy zaczął naukę swoją od rozpoznawania zgłosek abecadła, aby utworzyć zakon przeznaczony przez siebie na rządzenie cbrześciańskim światem. W jaki sposób chciał do tego usposobić uczniów swoich, dają poznać przepisane przez niego Ćwiczenia duchowne , których p. Quinet następnjący w treści przedstawia rozbiór.
« Lojola który znajdował się we wszelkich warunkach zachwycenia, entuzyazmu, świętości, z głęboką rachubą układa w pewien system spostrzeżenia jakie mógł na sobie samym w takim stanie zrobić. Tym sposobem za-stosowywa on metodę nową, metodę fizyków do tego co w żadną metodę ludzką nie da się ująć- do rzeczy boskich. Słowem, układa fizyologię , dzieło podręczne, albo raczej formule najwyższego uniesienia i świętości.
« Czy wiecie, co go odróżnia od wszystkich ascetyków przeszłych, oto że w tym stanie zachwycenia który u tamtych wyłącza nawet myśl rozwagi, on mógł zimno, z całą logiką, czynić nad sobą spostrzeżenia, analizować siebie. Czynności, które u niego wypływały z natchnienia, narzucając swoim uczuciom jako zatrudnienie, w trzydziestu dniach potrafił złamać wolę, rozum sam, tak prawie jak jeździec, ujeżdżający konia. Potrzeba mu tylko trzydziestu dni, triginta dies dla podbicia duszy.
1 nie zapominajmy, że jezuityzm rozwija ,się w tymże samym czasie co inkwizycya ; kiedy ona rozczłonkowywała ciało, ćwiczenia duchowne rozrywały myśl pod machiną Lojoli.
« Aby dojść do stanu świętości, w książce tej znaj¬duję się np. następujące przepisy :
1° nakreślić na papierze linie rozmaitej wielkości, któreby odpowiadały wielkości myśli.
2° zamknąć się w izbie, którejby okna na pół były otwarte (januis ac feneslris clausis tantisper) e!c;
5° wynurzać się w exklamacyach fin exclamatio-nem prorumpere);
6° w komtemplacyi piekła , która obejmuje dwa preludia, pięć punktów, i jedno colloguium, wystawić sobie że się słyszy narzekania , złorzeczenia, wyobrazić sobie dym, siarkę, zgryzoty sumienia etc. I nie tylko wizye są tak nakazywane , ale nawet, czego by nie można przypuścić, oznaczone są westchnienia same; wzdychanie, oddychanie, pauzy, przerwy milczenia, przepisane są naprzód jak w notach muzycznych. Nie uwierzycie mi, muszę zacytować : « Trzeci sposób modlenia się mierząc właściwym sposobem czas milczenia i słowa.» Sposób ten zasadza się na opuszczeniu kilka słów między każdem tchnieniem, każdem oddechem ; i cokolwiek dalej : « Należy pilnie uważać aby równe były przestanki między odetchnięciem a słowami » fet paria anhelilaum ac vocum intei stitia observet); co ma znaczyć , że człowiek natchniony lub nie , jest tylko machiną która ma wzdychać , łkać , jęczyć, płakać, krzyczeć, dusić się w oznaczonym czasie, i w porządku, jaki jest najkorzystniejszym według do¬świadczenia,
« Przygotowawszy tak edukacyę, jakże teraz wykończyć tego chrześciańskiego automatę? Jakiemi stopnia¬mi wznieść go do dogmatów , do tajemnic ewanielii ? Obaczymy. Jeżeli idzie o tajemnicę , pierwszą rzeczą fpreeludium) przed jakąkolwiek czynnością jest, wyobra¬zić sobie pewne miejsce zmysłowe ze wszelkiemi przyległościami. Na przykład : — jeżeli idzie o najświętszą pannę ? Należy sobie wyobrazić mały domek fdomuncula); — O Narodzenie Chrjstusa? — grotę , jaskinię, wygodny, lub niewygodną ; — O miejsce na którem ka¬zał Chrystus? — drogę z róźnemi zakrętami mniej lub więcej przykremi; — Jeżeli idzie o krwawy pot? po¬trzeba wyobrazić sobie przedewszystkiem ogród pewnej wielkości feeria magniludine, figura et habitudine) , zmierzyć jego długość, szerokość, to co obejmuje; — o królestwo Chrystusa?— wystawić sobie domy wiejskie, grody Cmllas et oppida); poczem należy sobie wyobrazić króla wśród swego ludu, obrócić się do niego, rozmawiać z nim ; zwolna zmienić tego króla w Chrystusa , na miejsce ludu przedstawić siebie, i tym sposobem sta¬nąć w prawdziwem królestwie.
« Taka jest metoda wzniesienia się do tajemnic. Jeżeli ta jest, obejrzyjmy następstwa ! Wychodzić zawsze z materyalnego wyrażenia, nie jestże to okazywać dla ducha nieufność która, wywraca samą naturę chrystyanizimu? Nie jestże to wchodzić ukradkiem do królestwa duchowego ?a tyle drobnostkowych ostrożności, aby zastąpić nagłe uniesienie duszy, nie wyrodząż się koniecznie u uczniów w chytrość dla zawstydzenia naczelnika chytrości? Jak to! widzisz Boga, na kolanach , płaczącego krwawym potem, i zamiast zapomnieć o wszystkiem na tę myśl jednę, ty bawisz się pokazywaniem mi ogrodu, wymierzaniem jego rozciągłości, kreśleniem metodycznem planu ścieszki, viam planam aut arduam ! Jesteś u stóp góry Tabor w niewytłumaczonej chwili przemienienia pańskiego, i zajmuje cię jedynie kształt góry, jej wysokość, szerokość? Jestże to, wielki Boże, chrystyanizm Apostołów? jestże to chrystyanizm ojców kościoła ? Nie, bo to nie jest chrystyanizm Jezusa Chrystusa.
« Niechaj nikt nie mniema, że z książki tej wybrałem . złośliwie, najdziwaczniejsze miejsca, któreby najwięcej zmieszały tych przeciw którym występuję. Nie, wybra¬łem poważne, a są tam śmieszne, które zawierają żródło maxymi wykrętów jakie zbijał Pascal. Uwierzyłżeby kto np. że Lojola, ten człowiek tak surowy, w ascetyzmie , byt przyprowadzony swoim systematem do udawania udręczenia ciała? Jak to i zmyślać to, co powinno być własnowolne, jak święte biczowania Magdaleny i Franciszka z Assises. Tak jest, jakkolwiek przykro odsłonić cały system, muszę przytoczyć wyrazy tej zasadniczej książki : ćwiczenia duchowne — i nie śmiejcie się proszę was, bo według mnie, nic smutniejszego nad podobny upadek. Cała myśl jest w tem : — « Aby nie nadwerężyć zdrowia, używajmy, mówi Lojola, do biczowania się, małych sznureczków któreby raziły skórę po wierz¬chu, a nie raniły głębiej.» — Jak to ! od samego początku, według idealnego wzoru, jeszcze przed zepsuciem
się zakonn, ndawać zimno, podstępnie, piętna i rany anachonetów i Ojców pustyni, którzy karali na swem wy¬niszczonym ciele buntowania się światowego człowieka! Męczeństwo jest nakazane tylko świętym , wiem to do¬brze ale igrać z męczeństwem, udawać heroizm, zmyślać świętość! któż by uwierzył że to jest podobnem? któżby uwierzył że to było napisane, polecone, rozkazane w prawie?
Raz za pomocą, lego mechanizmu usposobieni uczniowie, na zawsze pozostają w zakonie, i wzbroniony mają przystęp do wszelkich duchownych godności. Bez tytu¬łów , calem duchowieństwem i samym papieżem władać powinni. Podbić umysły, aby niemi rządzić — taki środek pozostawił Lojola uczniom swoim. Tu wypada nam przytoczyć jeden z najdokładniej wykończonych , naj¬bardziej zajmujących ustępów lekcyj p. Quinet, właśnie ściągający się do wychowania publicznego.
" Założyciele zakonu zrozumieli dokładnie instynkta swojego wieku; powstają oni wśród wznowień porywa¬jących wszystkie dusze; duch twórczy, duch odkryć rozlewa się wszędzie, unosi, porywa świat. W tym szale nauki, poezyi, filozofii, człowiek cznł się popchnionym ku nieznajomej przyszłości. Jak wstrzymać, zawiesić, zmrozić myśl ludzka wśród tego popędu? Jeden tylko był sposób — i tego użyli naczelnicy Jezuitów : to jest zrobić się reprezentantami tej dążności, uledz jej aby ją tem snadniej wstrzymać, budować na całej ziemi domy nauki, aby uwięzić polot nauki, nadać umysłowi ruch pozorny, któryby wszelki ruch rzeczywisty niepodobnym uczynił; zniszczyć go przez nieustanną gimnasty¬kę, i pozorną czynność, głaskać ciekawość, zgasić w sa¬mym zarodzie geniusz odkryć, stłumić umiejętność pod stosem starych ksiąg, słowem niespokojną myśl szesnastego wieku wpleść w koło lxiona — taki byt od początku len wielki plan wychowania prowadzony z taką mądrością, i z tak wydoskonalony sztuka. Nigdy nie użyto tyle rozumu dla sprzysieźenia się przeciw rozumowi.
" Oskarżano zakon Jezuitów o prześladowanie Galileusza. Lepiej on sobie poradził, pracując z nieporównaną zręczuością nad tem, aby świat drugiego Galileusza nie wydal, wykorzeniając z umysłu ludzkiego nianię wynalazków. Wieczny problemat przymierza wiary z nauką, religii z filozofią stał mu na zawadzie. Gdyby, tak jak mistycy średniego wieku, zakon pogardził był je-dnem, a wyexaltował drugie, ani wątpić iż świat nie był¬by go usłuchał. Trzeba mu oddać sprawiedliwość że chciał pozostawić obadwa termina tej kwestyi; ale jakże ją rozwiązał? oto dozwolił błyszczeć rozumowi, nie odjął mu nadziei dogodzenia próżności, ani zewnętrznych oznak potęgi, ale pod jedynym warunkiem aby gonie używać. Stąd, gdziekolwiek sadowi się zakon, czy to wśród miast, czy wśród pustyń Indyi lub Ameryki, stawia zaraz szkołę na przeciw kościoła, dom dla wiary, dom dla nauki. Nie jestże to oznaka najwyższej bezstronności? Wszystko co przypomiua lub zaspokaja dumę myśli ludzkiej, rękopisma, biblioteki, narzędzia fizyczne, astronomiczne, gromadzi w głębi pustyni. Powiedziałbyś że to świątynia wystawiona dla rozumu ludzkiego. Nie uwodźmy się temi pozorami, zejdźmy do głębi systemu; badajmy ducha, nadającego znaczenie każdemu zakładowi. Zakon, w tajemnych przepisach, ułożył sam konstytucyę nauki pod tytułem, Ratio studiorum. Jeden z najpierwszych przepisów, na który natrafiamy jest ten : « Aby nikt nawet w przed¬miotach nie pociągających za sobą żadnego niebespieczeństwa dla pobożności, nie wnosił nigdy nowej kwestyi; nemo novas introducal qncestwnes. Jak to, kiedy nie ma żadnego niebespieczeństwa, ani dla osób, ani dla rzeczy, ani nawet dla myśli, zamknąć się od początku w jednem kole problematów, nie wychodzić po za nie, i ze zdoby¬tej już prawdy nie wyprowadzać nowej ! Nie jestże to jałowym uczynić dobry dar Ewanielii ? Mniejsza o to. Wyrazy są jasne; groźba im towarzysząca nie zostawia wątpliwości najmniejszej:« Powinni być koniecznie ode¬pchnięci od nauki ci, których umysł jest zbyt wolnomy-ślący. » Jeżeli nie wolno zwracać myśli ku nowym prawdom, będzież przynajmniej wolno każdemu roztrząsać przedstawione kwestye, skoro mianowicie są tak stare jak świat. Nie, i to nie. Wytłómaczmy się jaśniej. Widzę długie przepisy względem filozofii; ciekawy jestem wiedzieć, co to może być za filozofia jezuityzmu; biorę część będącą treścią innych; i cóż znajduję? wjraźne i dotykalne potwierdzenie tego wszystkiego co po¬wiedziałem dotąd. W istocie, na to słowo filozofia, spodziewacie się napotkać kwestye poważne i żywotne o przeznaczeniu, albo przynajmniej o tym rodzaju wolno¬ści, jaką wiek średni umiał pogodzić z subtelnością scholastyki. Nie uwodźcie się; w programacie tym znajduje się to co tam być nie powinno; zręczność w usuwaniu wielkich przedmiotów, a utrzymanie małych. Czy zgadnęlibyście kiedykolwiek, o czem, przedewszyslkiem zabroniono mówić w filozofii jezuityzmu? Oto, należy się zajmować jak najmniej kwestyami o Bogu, a nawet nie mówić o nich wcale: Cuastiones de Deo... prcetereantur, « Nie wolno jak trzy lub cztery dni zatrzymywać się nad ideą o istności najwyższej » (a kurs filozofii jest trzy¬letni). Co się dotyczy istoty, należy to zupełnie pominąć (nihil dicant) ! nade wszystko wstrzymać się lak tu jak gdzieindziej, od rozpraw o pierwszej przyczynie, o wolności, o wieczności Boga. Te sakramentaine wyrazy : niech nic nie mówią, niech nic nie robią, powtarzane są bez ustanku : stanowią ducha tej filozoficznej metody ; gruutem teoryi jest: niech przechodzę te przedmioty bez zgłębiania, non examinando.
" Czy pojmujecie, czem mogła być ta mniemana nauk :, bez pojęcia idei pierwszego początku, bez pojmowania istoty Boga, a nawet samego Boga, słowem bez tego wszystkiego co stanowi jej wielkość? Zresztą następujący dziwny przepis, okazuje jasno jak mało ją ważyli :« Nie¬zdatni do filozofii, mają być powołani do uczenia się kwestyi sumienia : » chociaż prawdę mówiąc, nie wiem czy w tych wyrazach więcej jest pogardy dla filozofii lub dla moralności teologicznej.
« Wreszcie, patrzcie jak są zgodni z sobą; od początku nie dowierzali entuzyazmowi, duszy, i przywiedzeni, zostali nie dowierzać temu co jest zasadą i źródłem tego wszystkiego, to jest idei samego Boga. Przez obawę rzeczywistej wielkości, musieii przyjść do nauki ateuszowskiej, do metafizyki ateuszowskiej, która nie mając żadnego życia, miała wszystkie jego pozory. Stąd, po odrzuceniu celu nauki, pozostała sama wystawa dyskussyi, tez, aapastnictwa umysłowego, walki na słowa, które cechują wychowanie Jezuitów. Im więcej odjęli powagi myśli, tem więcej przynęcali do tej gimnastyki, do tej bitwy intellektualnej, która zakrywała nicość dyskussyi. Były to widowiska, uroczystości, zapasy akademiczne, pojedynki duchowe. Jakże uwierzyć aby w śród takich zatrudnień literackich, współubiegań się zmyślonych, pism rozrzucanych, myśl niczem nie była? Był to właśnie cud nauki zakonu jezuickiego : przywiązać człowieka do niezmiernych prac które nic przynieść nie mogły, zabawić go dymem próżności a oddalić od chwały, znieruchomić go w tej właśnie chwili kiedy uwodził się wszystkiemi pozorami ruchu literackiego i filozoficznego. Gdyby szatański geniusz bezwładności, okazał się na zie¬mi, nie postąpiłby inaczej.
" Zastosnjcie na chwilę tę metodę do jakiego narodu u którego stałaby się panującą, do Włoch, Hiszpanii, i oceńcie jej skutki J Te narody jeszcze wzruszone śmiałemi wznowieniami szesnastego wieku, odepchnęłyby niezawodnie śmierć przedstawiającą się pod tak naturalną postacią. Ale śmierć, która się przedstawia pod postacią dyskussyi, ciekawości, badania, jakże ją poznać? W krótkim też czasie, w miastach które przepełnione byty sztukami, poezyą, polityką, we Florencyi, Ferrare, Sewilli, Salamance, Wenecyi, zdaje się pokoleniom no¬wym że idą śladem swych przodków, dla tego że pod ręką Jezuitów poruszają się, miotają, intrygują w pró¬żni. Jeżeli metafizyka jest bez Boga, sztuka musi być bez natchnienia, jest to tylko ćwiczenie, igraszka pra¬ktyczna.
« Jeszcze krok jeden aby już raz skończyć. Od filozofii przejdźmy na chwilę do teologii, chcę mówić do stosun¬ków jezuityzmu ze światem chrześciańskim w szesna¬stym wieku. Kwestya która panowała nad rewolucyą religijną była to kwestya wolności. Kościół rozdwaja się. Między reformą a Papieżem jakież stanowisko obierze jezuityzm ? W rzeczy samej, od lego, cały jego byt zawisł — i tu polityka jego przewyższyła o wiele Machiawela. W gruncie, przez cały ten wiek, idzie o to, aby każde wyznanie oświadczyło się za lub przeciw wolnej woli (librę arbitra). Jak sądzicie, za, czem oświadczą się ci, którzy w głębi serca zaprzysięgli niewolę myśli ludzkiej! Bez wahania, w swych doktrynach, jawnie, urzędowanie, oświadczają się za wolnością; zasłaniają się i zdobią tą chorągwią ; są oni w tym sze¬snastym wieku, nie można dość tego powtarzać, ludźmi wolnej woli, stronnikami niepodległości metafizycznej. Naumyślnie, przesadzają tę doktrynę tak dalece, że zakony które zachowały żywą tradycyę katolicyzmu, Dominikanie oburzają, się, i inkwizycja grozi; sami papieże, nie mogąc pojąć tej głębokości, gotowi są ich potępić; tymczasem bądź przez przestrach, bądź przez instynkt wstrzymują się i dozwalają im działać , aż do¬póki wypadek nie wytłómaczył podejścia, z którego nie umieli zdać sobie sprawy ani papizm, ani inkwizycya, ani dawne zakony.
« Taką to chwilową korzyść odniósł jezuityzm razem nad reformacyą i papizmem. Posuwając aż do ostatniego szczebla doktrynę wolnej woli, schlebiał instynktom niepodległości czasów nowożytnych. Jakiejże siły nie miał przeciw protestantom, wzywając ich do uznania niepodległości wewnętrznej, do zrzucenia jarzma prze¬znaczenia i fatalności. Był to silny argument przeciw protestantom Francyi i Niemiec : uczniowie Lojoli wkraczając przez ten wyłom, odzyskiwali władzę nad człowiekiem tegoczesnym, właśnie przez to uczucie, ja¬kie czas najwięcej w nim rozwinął. Wyznajcie że jest to arcydziełem, usidlić umysł ludzki w imię wolności, « We wszystkiem tem polityka religijna jezuityzmu jest ta sama co pierwszych cesarzów rzymskich. Jak August i Tyberyusz występują jako reprezentanci wszystkich dawnych praw rzeczypospolitej aby je zniszczyć, tak Jezuici, występują jako reprezentanci praw wrodzonych i metafizycznych umysłu ludzkiego, aby go przywieść do najzupełniejszej niewoli jaka kiedykolwiek istniała. O ile to było w ich mocy, zrealizowali oni życzenia tego cesarza : O gdyby rodzaj ludzki miał tylko jedną głowę! Cała różnica na tem polega, iż za miast ją uciąć, poprzestają na jej ujarzmieniu.»
Jeżeli wpływ Jezuityzmu na ogólną oświatę, na postęp umiejętności, nauk i sztuk tak był zgubny, niemniej zgubnym okazał się i w polityce. Zakon albo¬wiem Lojoli, tem się miał odróżniać od wszystkich innych zakonów, że był przeznaczonym do wzięcia czynnego udziału w sprawach światowych. Urzeczywistnienie ideału Grzegorza VII, który pragnął najwyższą władzę świecką z duchowną w ręku swoim i następców swoich połączyć, jednem słowem, monarchia powszechna teokratyczna — była głównem dla Jezuitów zadaniem. Aby cel ten osiągnąć musieli podkopywać wszystkie istniejące w społeczeństwach formy, używając na prze¬mian jednych przeciw drugim.
P. Quinet w następujący sposób przedmiotu tego do¬tyka : " Religie starożytne, mówi on, dopóki istniały, służyły za podstawę pewnym politycznym formom, panteizm kastom wschodnim, politeizm republikom greckim i rzymskim ; z Chrystyanizmem powstaje coś innego, powstaje obrządek, który nie obierając sobie wyłącznie żadnej politycznej formy, łączy się ze wszystkiemi znanemi formami rządów. Sam będąc życiem, udziela tego życia temu wszystkiemu co się z nim sprzymierza, monarchii feudalnej barbarzyńców, rzeczompospolitym mieszczańskim Toskanii, rzeczompospolitym senatorskim Wenecyi i Genui, kortezom hiszpańskim, monarchii czystej, absolutnej, ograniczonej, pokoleniu, klanowi, wszystkim zgoła grupom ludzkości; a ta religijna dusza, znajdująca się wszędzie, przenikająca we wszystkie kształty, rozszerzająca je i rozwijająca,
" W pośród tej pracy, jedna rzecz dziwna objaśnia mnie znagła naturę zakonu Jezusa. Usadowiony w monarchii, podkopuje ją w imię demokracyi (1), i nawzajem podkopuje demokracyę w imię monarchii. Jakiekolwiek jest jego postępowanie w początku, zawsze kończy na tem, że staje się przeciwny królewskości we Francyi pod Henrykiem III, arystokracyi w Anglii pod Jakóbem II, oligarchii weneckiej, wolności hollenderskiej, samowładztwu hiszpańskiemu, rossyjskiemu, neapolitańskiemu. »
Rozwijając to ogólne założenie, autor powyżej wzmiankowany, robi uwagę, że początek jezuickiego zakonu przypada na epokę ustalenia się wielkich monarchij na zachodzie. Najprzód więc przeciw monarchiom usiłowania Jezuitów wymierzone były. Pisarze ich ówcześni jak Bellarmin, Emanuel Sa, Alfons Salmeron. Grzegorz z Walencyi, Antoni Santarem i Mariana podniecali i krzewili republikanckie wyobrażenia, uprawniając nawet królobójstwo. Ten ostatni szczególniej, w dziełku — Księga króla, napisanem dla następcy Filipa II, które P. Quinet porównywa z Księciem Machiawela, nie wahał się pochwalić Jakóba Klemensa, i przesunąć tym sposobem przed oczami swego ucznia skrwawiony oręż, który ugodził Henryka III.
Nie mogąc ustępu, wyświecającego postępowanie Jezuitów względem monarchii w całości przytoczyć, przytaczamy z niego smętny tylko lecz malowniczy obraz którym jest zakończony :
« Gdziekolwiek, mówi P. Quinet, umiera dynastya, wszędzie widzę, podnoszącą' się z ziemi i stawającą po za tą dynastya, jakby zły geniusz, jedną z tych posęp¬nych figur, spowiedników jezuickich, która łagodnie, z troskliwością ojcowską prowadzi ją na śmierć ; ojciec Nithard przy ostatnim dziedzicu dynastyi austryackiej w Hiszpanii, ojciec Auger przy ostatnim z Walezyuszów, ojciec Peters przy ostatnim z Sztuartów... Nie wspomnę już o czasach, które widzieliście sami, i które są nas bliskie. Ale przypomnijcie, sobie postać ojca Le Tellier w pamiętnikach Saint-Simona ! Pisarz ten, śmiały we wszystkiem, ją tylko matuje z pewnym prze¬strachem. Jakąż to posępność, jakież to przeczuwanie śmierci rozszerza ona w społeczeństwie całem! Nie znam nic okropniejszego nad tę wymianę jaka się odby¬wa między temi dwoma ludźmi, Ludwikiem XIV i ojcem Le Tellier; król utraca codzień coś ze swego umysłowego życia, Le Tellier przydaje codzień jakąś część swojego jadu; te ostatki, nakazujące uszanowanie, umysłu nie bro¬niącego się już więcej, ten nieustanny zapał intrygi pochłaniającej wszystko to co utraciło sumienie; to współubieganie się między wielkością a poziomością, i ten poziomości tryumf, a na koniec ta dusza ojca Le Tellier, która zdaje się zajmować miejsce duszy Ludwi¬ka XIV i obejmować całe królestwo, a w tej trudnej do uwierzenia wymianie, gdzie jeden wszystko utraca, a drugi nic nie zyskuje, Francya nie poznająca swego starego króla, i przez śmierć jego uwolniona zarazem z podwój¬nego ciężaru, z egoizmu władzy absolutnej i z egoizmu religii politycznej — Jakież to upomnienie dla nas! » Po pogrzebaniu najdawniejszych i najpotężniejszych w Europie dynastyj, w teoryach politycznych szerzonych przez pisarzy towarzystwa jeznsowego najzupełniejsza zaszła zmiana. Wiedząc że odtąd życie ludów europejskich przywiązane jest do demokracyi, z nią rozpoczęli walkę, wypierając się nauk, które przedtem głosili
« Któż to w XVI wieku, że użyjemy jeszcze słów P. Quinet, ogłasza, z zezwoleniem nawet Filipa II. doktrynę
o wszechwładztwie ludu, kiedy nie ma jeszcze podobieństwa wprowadzenia jej w praktykę ? Zakon Jezuitów. Kto w XVIII walczy z zapalczywością. przeciw wszechwładztwu ludu, kiedy właśnie z oderwanej idei, zostało instytucyą? Zakon Jezuitów. Jacy są w XVIII wieku nieprzyjaciele filozofii najwięcej miotający obelg? Ci, którzy w XVI ogłaszali te same, co filozofia, zasady, używając je za broń do ówczesnej walki. Kto w XVIII wieku wznowił doktrynę o władzy absolutnej i schyzmatyckiej Katarzyny II i Fryderyka II? Ci, którzy w XVI nie ustawali przemawiać za zburzeniem, pode¬ptaniem, zamordowaniem, w imienin ludu, tej samej władzy samowładnej i schyzmatyckiej; nie trzeba bowiem zapominać, że kiedy zakon Jezuitów został przez Pa¬pieża zniesiony, znalazł schronienie, przeciw tej najwyższej władzy, na łonie despotyzmu Katarzyny II. Widziano wówczas, dziwne sprzymierzenie się na chwi¬lę, despotyzmu, ateizmu, jezuityzmu, przeciw wszyst¬kim żywotnym siłom opinii. Od r. 1773 do 1814, kiedy papizm sądzi być jezuityzm umarłym, on żyje upiornie pomimo papizmu, zamkniony, że tak powiem, w sercu ateizmu dworu rossyjskiego, i skoro tylko zapotrzebo¬wano, znaleziono go tam nienarnszonym.
« Jeżeli tych sprzeczności nie dosyć, rozważmy po¬mniki dzisiejsze, najwięcej napojone tym duchem. W na¬szych czasach nikt z większą powagą nad PP. de Bonald i de Maistre, nie wznowił maxym politycznych teokratycznej szkoły. Zapytajcie się ich co sądzą o wyborach, o opinii, o wszechwładztwie ludu. Wszech-władztwo to, odpowiada, ich mówca de Maistre, jest antichrześciańskim dogmatem ; oto co do prawowierności. Ale nie dosyć jest potępić to, co uświęcano niegdyś; potrzeba jeszcze wyszydzić z wymuszoną zuchwałością właściwa wszystkim upadłym arystokracyom, kiedy już innej broni nie mają. Stąd, to wszechwładztwo tak wychwalane przez Bellarmina, Mariana, Emmanuela Sa, u P. de Maistre jest tylko wrzaskiem filozoficznym; wypro¬wadzać wszechwładztwo z ludu, mówi on, iest to je uczy¬nić nienawistnem i śmiesznem. Potrzebaż więcej zmiennictw przytoczyć? Przyszedłszy do tego kresu, obrót został skończony. Broń wyostrzoną przeciw instytucyi monarchicznej, obrócono przeciw instytucji ludo¬wej, i z tego cośmy przywiedli, jasną jest rzeczą, że jak w XVI wieku chciano zniszczyć królewskość przez po¬tęgę ludu, tak w wieku XIX chciano znów pognębić ludy przez potęgę królów. Nie idzie już o zamordowa¬nie monarchii, ale o zamordowanie opinii. »
Taka polityka podkopująca, wszelkie rządy ustalone, w zasadzie ich bytu, musiała w nich obudzać nieufność ku Jezuitom. Trzydzieści dziewięć razy z różnych państw tak monarchicznych jak republikanckich wypę¬dzani, w końcu bullą Klemensa XIV z d. 21 lipca 1773 r, zakon swój całkiem zniesionym ujrzeli. Z bulli tej, jako z najmniej podejrzanego pochodzącej źródła, za¬mieścimy tu kilka ustępów, które zawierają w sobie całe upłynione dzieje Jezuitów.
« Zaledwie ustanowiony został zakon, suofere ab initio, powstały natychmiast rozmaite nasiona niezgody i zazdrości, nie tylko między jego członkami, ale tak względem innych zgromadzeń i zakonów, jak względem duchowieństwa świeckiego, akademij, uniwersytetów, szkół nauk pięknych, a nawet względem panujących, którzy go do swoich państw przyjmowali...
« Wszvstkie środki przedsiebrane do przytłumienia powstających głosów i narzekań przeciw temu zakonowi, okazały się nieskuteczne, przeciwnie, we wszyst¬kich częściach świata powstały nad jego doktryną bar¬dzo smntne spory : universum pene orbem pervaserunł moleslissimce conlentiones de societatis doctrina; które wielką liczbę osób obwiniały o niechęć dla prawowier¬nej wiary i o złe obyczaje. W zakonie, nieporozumienia wzrastały coraz więcej, a na zewnątrz skargi na zakon stały się częstsze, mianowicie co do jego zbyt wielkiej żądzy dóbr ziemskich.
« Uważaliśmy z boleścią, że wszystkie użyte środki na zniszczenie i rozproszenie tylu zamieszek, oskarżeń i ciężkich żalów, pozostały bez skutku, że wielu z na-szych poprzedników jak Urban VIII. Klemens IX, X, XI, XII, Alexander VII i VIII, Innocenty X, XI, XII, XIII i Benedykt XIV pracowali nad tem na próżno. Ogłaszając zbawienne konstytucye, celem zabronienia frymarki i niedozwolenia użycia i przystosowania maxym, które stolica apostolska potępiła jako gorszące i jawnie szkodliwe dobrym obyczajom, usiłowali oni po¬wrócić kościołowi tyle pożądany pokój.
« Ażeby w sprawie tak wielkich następstw, obrać najpewniejszą drogę, osądziliśmy iż potrzeba nam było dłngiego czasu, nietylko dla zrobienia dokładnych po¬szukiwań, rozważenia wszystkiego dojrzale i roztrząśnienia z mądrością, ale jeszcze dla otrzymania przez west¬chnienia i nieustanne modły, pomocy i wsparcia od Ojca światłości.
« Po przedsięwzięciu dopiero tylu i tak koniecznych środków, ufni że nas duch święty wspiera, zmuszeni dopełnić obowiązków naszego posłannictwa, i zważając że po zakonie Jezuitów nie można już oczekiwać tych obfitych owoców i wielkich korzyści, dla których był ustanowiony, potwierdzony i zbogacony tyloma od na¬szych poprzedników przywilejami; że może niema nawet podobieństwa, aby kościół, dopóki zakon ten istnieć będzie, odzyskał pokój prawdziwy i trwały; przekonani i znagleni temi przeważnemi powodami, i innenii, jakich dostarczyły nam przepisy rostropności i dobrego zarządu kościołem powszechnym, a które zachowujemy w głębi naszego serca, po dojrzałej roz¬wadze, postępując według nieomylności naszej i według eupełnej władzy apostolskiej, znosimy powyższy zakon, |ego statuta, konstytucye, te nawet które były zaprzy¬siężone, i istniały w skutek potwierdzenia ich od stolicy apostolskiej, lub z jakiego bądź powodu. » ,
Bulla Klemensa XIV jest wymiarem wielkiej spra¬wiedliwości całemu chrześciaństwu należnej. Pomnąc że Jeznitów najwłaściwiej uważać można za policyę śle¬dzącą każdy czyn, każda, myśl przeciwną nieomylności i wszechwładztwu stolicy apostolskiej, uczujemy tem mocniej jak przeważnych potrzeba było względów, aby taż stolica zakon ich znieść była zmuszoną. Powodów tych nie tai. Maxymy i postępki zakonu tak stały się zdrożnemi i oburzającemi, iż nabyła przekonania że dopókiby on istniał, pokój w chrześciaństwie jest nie¬podobny. Istnieć więc zakon przestał, wyjąwszy dla syzmatyckiej Rossyi.
Tu jest miejsce przejrzeć i ocenić całe jego dzieło. Na samprzod uderzyć musi każdego, dzieła tego nie¬płodność. Kraje w których Jezuityzm najwięcej się rozszerzył i ugruntował, jak Hiszpania, Włochy, Polska, właśnie największemi klęskami dotknięte i ku upadkowi doprowadzone zostały, Hiszpania nim wydała Lojolę, była krajem oświeconym, wolnym, kwitnącym, posiada częściach znanego świata. Jezuici za pomocą inkwizycji świętej, wytępili w niej wszelkie zarody wolności i do najznpełniejszego ubóstwa przywiedli, całego znaczenia w Europie i wszystkich prawie posiadłości gdzieindziej pozbawili. Włochom epoka odrodzenia się nauk świetną zapowiadała przyszłość ; pozostali jednak w rozerwaniu i pod obcem jarzmem. Wewnętrzny stan Polski bardzo był podobnym do wewnętrznego stanu Hiszpanii; Jezu¬ici podobny leż jej los, a nawet gorszy zgotowali. Epoka zniesienia ich zakonu przypadła na rok jeden później po pierwszym rozbiorze naszego kraju. I godna rzecz uwagi, Jezuici którzy pod pozorem założenia mo¬cnej tamy schyzmie narodową jedność Polski rozerwali, w chwili kiedy ta właśnie obrony przeciw zagarniającej ją Rossyi potrzebowała, pośli tam schronienia i protekcyi szukać, a Katarzyna z szyderczym uśmiechem jed¬nego i drugiego im udzieliła. Jezuici rozwinęli także niepospolitą działalność i odwagę w missyach na wschód wysyłanych. Chiny i Japonia były prawie nawrócone, miały się wcielić do Chrześciaństwa ; ale i tu duch za¬konu, duch obłudy, chytrości, intryg, niepohamowanej żądzy panowania i bogactwa, chwilowe powodzenie udaremnił, wszystko zniweczył.
Potępiony raz przez Papieża zakon, za przeciwny pokojowi chrześciaństwa uznany, po coż na powrót z łona caryzmu na łono kościoła przyjętym został? Uprawnione na nowo jego istnienie nie ujmujeą czci należnej religii? nie uwłaczaż powadze samychże papieży ?
Że się nie zmienił, że się zmienić nie mógł, to naj¬mniejszej wątpliwości nie ulega ; a stąd wnosić można że jego czyny i ostateczny tych czynów wypadek musza, być do dawnych podobne. Czas tylko okoliczności się zmieniły. Zaledwie opinia publiczna we Francyi o pretensyach zakonu ostrzeżoną została, w jednej chwili powstało przeciw niemu powszechne oburzenie. Maska wolności, przybrana dla tem łatwiejszego zabicia wol¬ności, nikogo nie uwodzi. Każdy zrozumiał że Jezuici dlatego na monopol uniwersytetu powstają, aby sami wpływ swój rozszerzyć, i kierunek wychowania publi¬cznego owładnąć mogli, Jest to walka podobna do tej, jaka Jezuici prowadzili niegdyś z Akademią krakow¬ską; ale szczęściem dla Francyi i dla postępu powsze¬chnej oświaty, wypadek tej walki odmiennym tu będzie. Tylko los prześladujący Polskę dozwala im teraz ogar¬niać kierunek wychowania publicznego w jednej z jej prowincyj. Jest to nasz nieprzyjaciel wewnętrzny, działający zawsze na korzyść zewnętrznych wrogów, czyli w pozornej z niemi zostaje niezgodzie, lub w otwar¬tym jest porozumieniu.


1) Bellarmin. De potest. summ. pontif. cap. V. p 77.



Ps. Polecam pozycję: Jan Durr - Durski "Arianie Polscy w świetle własnej poezji" zarys ideologii i wybór wierszy. ciekawa pozycja daje pewien inny ogląd sprawy.
mogę zainteresowanym podać jeszcze kilka tytułów ten jest fajny to wymieniam z urzędu :)

Bibliografia
"Listy Stanisława Żółkiewskiego 1584- 1620", wyd Kraków 1868r.
K. J. Turowski "Życie Jana Zamoyskiego" wyd. Kraków 1860
K. J. Turowski "Exorbitancya powszechna która Rzeczpospolitą Królestwa polskiego niszczy" wyd. Kraków 1858
K. J. Turowski "O wolności Rzeczypospolitej albo Szlacheckiej" wyd Kraków 1859
A. Chołoniewski "Duch dziejów Polski" wyd Kraków 1917
J.S. Bystroń "Dzieje obyczajów w dawnej Polsce wiek XVI - XVIII" wyd Warszawa 1993
L. Podhorodecki "Wazowie w Polsce" wyd. Warszawa 1985
J. Lileyko "Życie codzienne w Warszawie za Wazów" Warszawa 1984
W. Urban "Epizod Reformacyjny" wyd. Warszawa 1988
H Wisner "Rokosz Zebrzydowskiego" wyd Kraków 1989
M. Borucki " Jak w dawnej Polsce królów obierano" wyd Warszawa 1976
M. Hryniewicz "Na zygmuntowskim Dworze" wyd. Warszawa 1986
L. Kieniewicz "Senat za Stefana Batorego" wyd Warszawa 2000
Krzysztof Kozłowski h. Jastrzębiec

"In quorum manibus arma sunt, in eorum potestate est conservare et perdere Rempublicam" - w czyich rękach jest oręż, w tych mocy, i ocalić i zgubić Rzeczpospolitą.



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 59
Dołączył(a): 07 mar 2011, 01:07
Lokalizacja: Bydgoszcz
Skype: thenotep77

Re: Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez Krzysztof Kozłowski » 12 mar 2011, 18:19

Kilka słów jeszcze odnośnie analizy działalności zakonu w mojej okolicy i tak chciałbym przybliżyć historię i osiągnięcia Poznańskich Jezuitów.

Sprowadzeni przez biskupa Adama Konarskiego w roku 1570 i rozpoczęli swą działalność. Rada miasta podarowała im budynki zajmowane uprzednia przez bractwo ubogich księży pod wezwaniem Św. Stanisława. Oprócz tych prezentów otrzymali jeszcze z kasy miasta pieniądze na wybudowanie budynku szkolnego jednopiętrowego. Otwarcie szkoły przypada na rok 1573. Kierownictwo szkoły objął znany z swych kazań ks. Jakub Wujek. Tylu było uczniów że budynki okazały się zbyt skromne więc podjęto budowę nowego gmachu między kościołem Św. Stanisława a starą Wartą. Prace trwały osiem lat i po ich zakończeniu przebudowano kościół bo ten był za mały i nie funkcjonalny jak na owe warunki. Poza budowaniem nowych zacniejszych siedzib prowadzono też działalność kaznodziejską i polemiczną. Nie będę rozwijał zasług i piał peanów o Poznańskich Jezuitach bo to twa rola Dawidzie ale przytoczę Ci kilka interesujących działań onych Jezuitów.

Niejaki Jakub Niemojewski - kalwin chciał z Jezuitami wstąpić w polemikę jednak Ci zaraz po osiedleniu się w Poznaniu nie przyjęli jego wyzwania bo nie mówili po Polsku !!!
Niemojewski nie poddając się spisał swe poglądy w dziele "Datribe". Na nieszczęście chciał swe dzieło wydrukować w Poznaniu. Rektor Jezuitów wpadł do onej drukarni porwał kilka kart dziełka i pospieszył do biskupa ten zaś złożył skargę do rady miasta ta się nie śpieszyła z wyrokiem więc biskup kazał swoim sługom zdemolować drukarnię co też uczyniono. Pozycję krytykującą Jezuitów kat spalił na stosie. Tak to polemizowali Poznańscy Jezuici.
W roku 1592 Jezuici wydają napastliwe pismo Piotra Skargi "Upomnienie do ewangelików" i rozrzucają je po mieście zachęcając w nim do ataków na innowierców. Budzili w swych wystąpieniach fanatyzm i nienawiść i sami też z tym się nie kryli. Przykład - proszę bardzo. Wspomniany Jakub Wujek kilkakrotnie wznawianej Postylli mniejszej pouczał "heretyków tracić, gdyż to sam Pan jasno nakazuje" Moje pytanie brzmi Gdzie tolerancja gdzie Konfederacja Warszawska.
Ziarno nienawiści i fanatyzmu rozlało się na miasto jak zgnilizna i już w 1584 trójka innowierców idąca do odstępcy by porozmawiać z nim czemu porzucił wiarę została napadnięta przez mieszczki z kijami i obita tak że ledwo z życiem uszli. W roku 1596 został zburzony zbór Braci Czeskich podczas tumultu religijnego a bibliotekę publicznie spalono. Podczas uroczystej dysputy padały słowa iż wolno duchownych ewangelickich od ołtarzy odtrącać jako złodziejów i zbójów. Za prawdy i poglądy Jezuickie tamtych czasów niech służy cytat z roku 1605. Jezuita Piasecki w katedrze poznańskiej wołał do wiernych. "Nie chce magistrat, nie chce rada miejska, tędy ktokolwiek jesteś z ludu, puść z dymem i w popiół zmień wszystkie bożnice heretyków." Mieszczanie nie kwapili się jednak ku napadom i niszczeniu więc inicjatywę tumultów religijnych przejęli wychowankowie kolegium jezuickiego. Przy ulicy Wodnej mieścił się pałac Górków i tam Jezuici sprowadzili z Chełmna Benedyktynki a w ich kronice jest opisane jak to Jezuici przed sprowadzeniem siostrzyczek z majętności rugowali innowierców. Cytat "Panowie Czarnkowscy udając pijanych wpadli podczas nabożeństwa z muzyką i zaczęli tumult czynić biorąc panny heretyckie do tańca" - protestanci uciekli.
Luteranie nabyli za murami miasta plac i wybudowali sobie drewniany dom modlitwy. Nie cieszyli się nim długo wybuchł tumult i budynek spalono.
Szlachta na sejmikach w Środzie wydawała artykuły dla posłów by bronić tolerancji jednakoż na rozpasanie Jezuitów nic to nie pomogło.
Biskup Opaliński zdobył od króla dekret iż pod karą 500 złotych nie wolno odbudowywać w mieście spalonych zborów bez zezwolenia władz duchownych te oczywiście nigdy takiego nie wydały.
Bez skutecznie protestowali luteranie w grodzie powołując się że nawet żydzi mogą posiadać swobodę religijną i pomieszczenia dla ubogich na terenie miasta. Dopiero sprytny wybieg pomógł obejść prawo. Rozpoczęto odbudowę a gdy przyszli rajcy ze strażą okazało się że nie mieszczanie to budują jeno Pan Ostroróg a go prawo miejskie się nie ima. Władze miejskie nic nie mogły wskórać ale już niebawem w skutek nacisków wprowadziły zakaz publicznych pogrzebów innowierców w mieście.
Zbory wytrwały do roku 1616 dwa tumulty religijne zniszczyły najpierw zbór luteranów później braci czeskich. W czasie Wielkiej nocy dysydenci wbrew zakazowi biskupiemu chcieli w ruinach odprawić nabożeństwo ale biskup do onego nie dopuścił. W 1619 położono kres heretykom w Poznaniu ostateczny zabraniając udzielania im praw obywatelskich równocześnie pozbawiając praw miejskich już je posiadających.
Wiele rodzin innowierczych wyniosło się z nietolerancyjnego Poznania powodując zubożenie nie tylko materialne miasta.

BYDGOSZCZ

Jezuici nie byli pierwsi w Bydgoszczy, wcześniej byli Bernardyni i Karmelici.

Pierwsza szkoła parafialna w Bydgoszczy datowana jest na przełom XII i XIII wieku. Wymieniona jest w akcie lokacyjnym miasta z 1346 roku. Ciekawym jest fakt iż akt lokacyjny wspomina o szkołach a nie szkole jednak brak innych dokumentów potwierdzających większą ilość szkół.

Już w 1466 roku nauczycielom i uczniom powierzono oprawę muzyczną organizowanych nabożeństw brackich.

Była to duża szkoła w 1582 liczyła sobie 150 uczniów.
Szkołę od strony administracji i ekonomii prowadził proboszcz bydgoski. Opiekę też sprawowała rada miasta i ona wypłacała z kasy miejskiej uposażenie w wysokości 12 złotych rocznie na szkolę. Dodatkowo szkoła zarabiała na siebie poprzez tak zwane dzwonne i udział uczniów w procesjach (oprawa artystyczna)

W szkole nauczano religii wedle katechizmu Kanisjusza oraz wszelkich sztuk wyzwolonych.

W Bydgoszczy istniało też gimnazjum i ku Twojemu zdziwieniu daleko przed przybyciem Jezuitów którzy to notabene doprowadzą po części do upadku tej szkoły. Wzmianki o gimnazjum prężnie już działającym mamy w dokumentach z przełomu wieku XVI i XVII. Gimnazjum było szkołą wyższą niż parafialna która takoż w Bydgoszczy działała równolegle.
Posiadało trzy klasy.
Potencjalnymi kandydatami do gimnazjum byli zarówno katolicy jak i innowiercy. Wiemy iż w 1577 roku w Bydgoszczy zamieszkiwało kilka rodzin protestanckich. O tym iż w Bydgoszczy było dużo rodzin innowierczych stanowić może czynnik handlowy i gospodarczy. Powiązania z Gdańskiem oraz działalność w Bydgoszczy instytucji ponad regionalnych takich jak mennica królewska, skład solny, warzelnia soli.
Dodatkowo o ilości innowierców mieszkających jak i uczących się w gimnazjum może stanowić fakt wystawionych przez "TOLERANCYJNEGO" Zygmunta III Wazę dokumentów. Np z 19 listopada 1627 roku w którym to zakazuje innowiercom osiedlać się w Bydgoszczy a także nie mogli kupować kamienic ani placów oraz zajmować stanowisk w radzie miasta. W dokumencie wspomina o dużej ilości innowierców w mieście.
Gimnazjum miało więc protestancką metrykę i Jezuici swą działalnością najprawdopodobniej doprowadzili do upadku tej szkoły.
Po ukończeniu gimnazjum wielu uczniów wybierało się kontynuować naukę w murach Akademii Krakowskiej. Listę mogę wypisać jeśli potrzeba.

Szkoła u Bernardynów
Fundacji zakonu dokonał Biskup włocławski Zbigniew Oleśnicki a potwierdził Kazimierz Jagiellończyk 5 grudnia 1480 roku
Zakonnicy bydgoscy mają udział w historii miasta jako dziejopisarze.
Działało także przy klasztorze skryptorium.
W roku 1530 powstało przyklasztorne studium filozofii. Klasztor posiadał też bibliotekę z której korzystali uczniowie i zakonnicy.
nauka trwała trzy lata.
pierwszy - retoryka
drugi - filozofia
trzeci - prawo kanoniczne


Przy klasztorze klarysek powstała na początku XVII wieku szkoła która zajmowała się wychowaniem i nauczaniem dziewcząt, córek szlacheckich i mieszczańskich.

Teraz wreszcie przejdźmy do Jezuitów.
Pierwsi pojawili się w Bydgoszczy w 1616 i byli misjonarzami którzy nie mieli siedziby więc zamieszkali przy kościele parafialnym.
1619 zakładają siedzibę.
W 1637 roku kupują kamienicę i po remoncie w roku 1639 dokonują otwarcia szkoły.
Kościół Jezuitom wybudował biskup Kasper Działyński :)
W roku 1674 dopiero rezydencja zostaje przemianowana na Kolegium Jezuickie w Bydgoszczy.
W Bydgoskim kolegium były tylko dwie niższe klasy tzn. infimy i gramatyki. W tych klasach uczono podstaw łaciny greki. w 1642 powstaje druga klasa gdzie uczniowie mają poznać już pełną gramatykę łaciny i greki.
1649 na żądanie fundatora Osolińskiego stworzono nowe klasy gdzie uczono retoryki i etyki.
W kolegium bydgoskim nigdy nie było najwyższych klas jezuickiego systemu szkolnictwa. Nigdy nie wykładano filozofii i teologii :)
Zgadzam się iż Jezuici posiadali muzyków i aktorów pośród uczniów swej szkoły ale to nie tylko oni ich kształcili
Szkoła muzyczna była też na przykład w bydgoskim klasztorze karmelitów.
Karmelici
Najstarszy klasztor w Bydgoszczy bo istniał już w 1399 roku a zatwierdził jego powstanie Papież Bonifacy IX w 1401 roku. Najzdolniejsi uczniowie byli wysyłani na naukę muzyki do poznańskich Karmelitów gdzie uczono muzyki nowoczesnej i traktatów muzycznych.
Podsumowując w Bydgoszczy działali muzycy Jezuiccy, Bernardyńscy i Karmeliccy. Były jeszcze kapele z pobliskiego Inowrocławia czy cysterska z Koronowa.
Swoich muzyków miał też proboszcz w liczbie czterech którzy w kościele grywali i też po dworach jak proboszcz pozwolił.
Starostowie Bydgoscy Kościeleccy ściągali na swe uroczystości muzyków z Gdańska.

Jest jeszcze kilka aspektów działalności Jezuickiej w Bydgoszczy o których nie można pominąć wychwalając onych.
Dokumenty znajdujące się w Archiwum Prowincji Polskiej oo. Jezuitów w Krakowie stanowią o odbytych procesach o czary w Bydgoszczy, i tak:
w 1630 matka i córka na torturach przyznały się do obcowania z diabłem Węgliszkiem. Koniec procesu jest jasny.
1631 kilka czarownic poddano torturom. Oskarżono je o odprawianie mszy na cześć diabłów. Miało to się odbywać na wzgórzu milę od grodu. Siedem kobiet spalono.
1638 roku Kobietę oskarżono o to że pod progiem domu zakopała ziemię z mrowiska i sczerniałe kości. Mimo iż żaden ze świadków nie potwierdził praktyk tajemnych kobietę oddano na tortury. Koniec jest jasny
W 1652 kronikarz jezuicki pisze o kolejnych trzech kobietach spalonych.
Nie będę pisał wszystkich procesów bo nie starczy mi czasu przez tydzień.
Kolejnym źródłem tych makabrycznych rzeczy jest sama kronika kolegium jezuickiego

Oczywiście nie ujmuję wielu zasług onego zakonu jednakoż "Nikt nam nie wmówi że białe jest czarne a czarne jest białe"
Krzysztof Kozłowski h. Jastrzębiec

"In quorum manibus arma sunt, in eorum potestate est conservare et perdere Rempublicam" - w czyich rękach jest oręż, w tych mocy, i ocalić i zgubić Rzeczpospolitą.



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 59
Dołączył(a): 07 mar 2011, 01:07
Lokalizacja: Bydgoszcz
Skype: thenotep77

Re: Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez Michał Radziwiłł » 13 mar 2011, 21:56

Ufff, obszerna to wypowiedź, przeto dopiero teraz odpowiadam :)

Z tą szlachecką tolerancją to ja bym uważał. Ona raz była, a trzy razy nie...

Natomiast co do jezuitów... ja ze swej strony bardzo krótko: nie zakon winię, a fanatyzm. Wszak król Zygmunt jezuitą nie był - ale był fanatycznym katolikiem i wiele napsuł przez to. Także i dziś, w realnej Polsce, niektórzy chcą, by się władze wiarą kierowały. Nijak się na to zgodzić nie mogę. Ot, dziś na kazaniu słyszałem: ,,Czy musimy przyjąć Jezusa do swych serc? Nie. On nam daje wybór, nie zmusza do niczego". A co zabawne, kilka minut wcześniej ksiądz w tym samym kazaniu rzekł: ,,Nie można oddzielać sfery publicznej od religijnej. Religia nie jest sprawą prywatną. Jak można być katolikiem, kiedy się mówi: aborcja - tak; in vitro - tak; legalizacja związków homoseksualnych - tak!".

Ja pytam: czymże innym jak nie zmuszaniem do przyjęcia konkretnego światopoglądu i systemu wartości jest zakaz aborcji, in vitro i związków homoseksualnych? Chrystus dawał wybór - Kościół dać go nie chce. Prawnie chce zabronić ludziom grzeszenia. Jestem katolikiem - ale mimo to uważam, że jeśli ktoś świadomie i dobrowolnie chce się poddać in vitro - owszem, czemu nie? To jego wybór. Dla mnie to zabawa w Boga i ja bym tego nie zrobił. Ale innym bronić nie mam prawa.

fanatyzm zawsze jest zły.



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 680
Dołączył(a): 09 lis 2010, 23:12
Medale: 5
Order Orła Białego (1) Order Virtuti Militari II (1) Order Zasługi RON IV (1)
Krzyż Monarchii I (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)

Re: Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez Krzysztof Kozłowski » 14 mar 2011, 18:56

No Wasza miłość tu jednak trzeba przyznać iż była ona o niebo większa od tej zachodniej. U nas nikt wojen domowych religijnych nie wszczynał a i Konfederacja Warszawska wiele w tym względzie wnosi. W onym czasie byliśmy państwem najbardziej tolerancyjnym a narodem była szlachta


Natomiast co do jezuitów... ja ze swej strony bardzo krótko: nie zakon winię, a fanatyzm. Wszak król Zygmunt jezuitą nie był - ale był fanatycznym katolikiem i wiele napsuł przez to.

Ale właśnie ten fanatyzm wśród szlachty nie wziął się z niczego właśnie w dużym stopniu za to odpowiadają i ich kolegia.

Także i dziś, w realnej Polsce, niektórzy chcą, by się władze wiarą kierowały. Nijak się na to zgodzić nie mogę. Ot, dziś na kazaniu słyszałem: ,,Czy musimy przyjąć Jezusa do swych serc? Nie. On nam daje wybór, nie zmusza do niczego". A co zabawne, kilka minut wcześniej ksiądz w tym samym kazaniu rzekł: ,,Nie można oddzielać sfery publicznej od religijnej. Religia nie jest sprawą prywatną. Jak można być katolikiem, kiedy się mówi: aborcja - tak; in vitro - tak; legalizacja związków homoseksualnych - tak!".

Będąc adwokatem diabła rozumiem to tak iż ksiądz przypomina iż w dzisiejszych czasach każdy katolik powinien wiedzieć za czym opowiada się kościół i to popierać bo taka jest nauka kościoła w sprawie in vitro itd a od polityki tego oddzielić się nie da bo są to tematy z polityką związane.

Ja pytam: czymże innym jak nie zmuszaniem do przyjęcia konkretnego światopoglądu i systemu wartości jest zakaz aborcji, in vitro i związków homoseksualnych? Chrystus dawał wybór - Kościół dać go nie chce. Prawnie chce zabronić ludziom grzeszenia. Jestem katolikiem - ale mimo to uważam, że jeśli ktoś świadomie i dobrowolnie chce się poddać in vitro - owszem, czemu nie? To jego wybór. Dla mnie to zabawa w Boga i ja bym tego nie zrobił. Ale innym bronić nie mam prawa. fanatyzm zawsze jest zły.

I juści fanatyzm jest zły ale kościół ma prawo oczekiwać od wiernych życia wedle zasad kościoła a przez te wypowiedzi przypomina jak powinni postępować wierni a jak nie chcą to grzeszą i skazują się na potępienie
Krzysztof Kozłowski h. Jastrzębiec

"In quorum manibus arma sunt, in eorum potestate est conservare et perdere Rempublicam" - w czyich rękach jest oręż, w tych mocy, i ocalić i zgubić Rzeczpospolitą.



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 59
Dołączył(a): 07 mar 2011, 01:07
Lokalizacja: Bydgoszcz
Skype: thenotep77

Re: Jezuici, kntreformacja i takie tam

Postprzez Michał Radziwiłł » 16 mar 2011, 22:59

Owszem, Kościół ma prawo. Ale PRAWO stanowione jest dla wszystkich równo - wierzących i nie. PRAWO powinno być tak skonstruowane, by każdemu dogodzić. Co nam do tego, że ktoś chce przeprowadzić zabieg in vitro? A że Kościół to potępia - ma prawo od swych wiernych wymagać by z ISTNIEJĄCEGO PRAWA NIE KORZYSTALI.



Avatar użytkownika
Zmarły
 
Posty: 680
Dołączył(a): 09 lis 2010, 23:12
Medale: 5
Order Orła Białego (1) Order Virtuti Militari II (1) Order Zasługi RON IV (1)
Krzyż Monarchii I (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)

Następna strona

kuchnie na wymiar kalwaria zebrzydowska

Powrót do Katedra Teologii

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość