Strona 2 z 5

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 21 lis 2019, 12:47
przez Samuel Radziwiłł
I mnie się ten pomysł podoba- Fort Jakuba.

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 21 lis 2019, 13:15
przez Maurycy Orański
Wczesnym rankiem do fortu powróciła wyprawa zwiadowców złożona z doświadczonych już w poruszaniu się po lasach ludzi. Wracając nie przypominali siębie samych. Wyglądali niczym goniec spod Maratonu.
-Skąd ten pośpiech? Co się dzieje?-przestraszył się Orański
-Indianie, Mości Regimentarzu. Siła ich. Kupią się po okolicznych miejscowościach.-jednym tchem wyrecytował dowódca.
-Wołać naradę u mnie na kwaterze-zarządził Maurycy
Gdy wszyscy się zebrali zwiadowcy ponownie zdali raport z misji. Następnie regimentarz zabrał głos:
Ludzi niemnogo, prochu zapas ograniczony. Jeśli uciekniemy to ochrzczą na tchórzami w całej Pospolitej Rzeczy. Cóż więc radzieckie? Mości Samuelu?

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 21 lis 2019, 13:31
przez Samuel Radziwiłł
Gdyby dało się zdemontować kilka armat ze szkunera i postawić je tutaj- wskazał na ręcznie narysowanym szkicu Samuel- to zabezpieczymy się przed zbyt dużym atakiem. Tylko trzeba nam oszczędzać proch i kule.

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 21 lis 2019, 15:05
przez Maurycy Orański
-Doskonały pomysł! Kartacze zrobią z nimi porządek-wykrzyknął Orański
-Proponuję zrobić to tak- szkuner ma 10 dział więc 6 zdemontujemy, a 4 zostawimy dla obrony przed atakiem z wody- dodał po chwili rzeczowo

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 22 lis 2019, 19:24
przez Samuel Radziwiłł
Starannie wyjęto działa i umieszczono we wskazanych przez wojewodę mińskiego miejscach. Dzięki temu wzmocniona została pozycja obronna zajętego miasta. To także dodało otuchy w sercach żołnierzy, czekających na posiłki z kontynentu. Pozostali, zgodnie z wydanymi poleceniami, budowali mur z kamienia.

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 23 lis 2019, 17:16
przez Maurycy Orański
Zaczyna dochodzić do pierwszych potyczek. Luźne grupy Indian podchodzą pod mury, ale obrońcy odganiają je z broni ręcznej bez strat własnych.

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 24 lis 2019, 12:46
przez Maurycy Orański
Niedługo po północy krzaki na przedpolu zaczęły się poruszać. Z murów jednak nikt tego nie zauważył. Wtedy z krzaków wynurzyły się tajemnicze postacie. To był błąd. Dwóch uważniejszych strażników podniosło alarm. Wywiązała się strzelanina. Żołnierze szybko brali broń i oporządzenie. Sam Orański przypasał szablę i ładownicę,ubrał misiurkę i chwycił półhaka. Pobiegł na mury gdzie stał już pan wojewoda miński który sprawnie kierował ogniem.
-Doskonale ustawione armaty. Kartacze ich bigosują.-rzekł znalazłszy się za plecami pana Samuela Orański.
-Jest ich zbyt dużo i są zbyt zdeterminowani aby ich to zatrzymało-odrzekł Litwin.
-Pożyjem, obaczym-zacięcie powiedział Orański i wypalił do atakujących. Ci już odchodzili do suchej fosy.
-Granaty-zawołał Maurycy
-Granaty!-przytaknęli wszyscy i zaraz na dół posypały się czarne kule wybuchające przy wtórze jęków Indian. Ci jednak nieugięcie padli do przodu i przystawili do murów drabiny. Pierwszy intruz tam gdzie stał podkomorzy zginął z głową rozpłataną podkomorskim toporkiem. Kolejni wdarli się jednak na mury i doszło do walki wręcz. Tu jednak zaprawieni w bojach abrodażowych obrońcy ukazało swą wyższość i odparli wroga.

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 25 lis 2019, 22:19
przez Hubert Szablarczyk - Hrychowicz
Po skończonych walkach do fortu przybiły dwa galeony, które już z dala widniały na horyzoncie, groźnie świecąc białymi żaglami niczym zębiskami szczerzącej się bestyjej. Jeśli tegóż widoku Indianie nie wzięli za boskich wysłanników, ludem byli nie pogańskim, ale całkowicie bezbożnym.
Za sterem św. Januarego dumny pan Hubert jedną dłoń trzymał na kole sterowym, drugą zaś unosił do góry szablę, na znak że to nie kapry żadne, nie Murzyny ni pludraki, ale Polska załoga płynie na odsiecz!
Obok pana Huberta stał i pan Joahim.
Przybijali, cumowali, kotwicę spuścili, a na pokładach obu moc ludu mężnego, jak również w mniejszej części białogłowskiego.
Łodzie już płynęły ku brzegom.
Żagle poczęto zwijać.
Jakże przed tą potęgą ugną się barbarzyńcy?!

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 25 lis 2019, 22:41
przez Maurycy Orański

-Chwała Bogu! Wczora nas badali, a jutro niechybnie poszliby do generalnego ataku, czego moglibyśmy nie wytrzymać. Na szczęście wy byliście prędsi-uradował się pan Maurycy
-Rozlokujcie się. Fortalicja spora, miejsca starczy. Gorzej z jadłem- zaprosił wybawców
-Proponuję czekać jutra, kiedy przypłyną statki z ludźmi moimi i pana wojewody mińskiego-zwrócił się do dowódców.

Re: Wyprawa na południe

PostNapisane: 26 lis 2019, 20:46
przez Maurycy Orański
Wbrew przewidywaniom Orańskiego atak nie następował. Wróg prawdopodobnie przestraszył się odsieczy i nie odważył się zaatakować wzmocnionych obrońców. Dzień minął o niczym. Mężczyźni dołączyli do wojskowych, a kobiety opiekowały się rannymi.
Po zmroku wartownik ujrzał światła na wodzie zidentyfikowane jako mniejszy i większy statek.
-To muszą być nasi-ucieszył się regimentarz.
Istotnie była to oczekiwana wyprawa Orańsko-Radziwiłłowska. Okręty zarzuciły kotwicę wśród innych i załogi wraz z pasażerami zeszły na ląd. Maurycy dokonał przeglądu swojej roty. Prezentował się dobrze poza kilkoma żołnierzami którym nie posłużyła morska podróż,a le powinni oni szybko wydobrzeć.