|
Wyprawy wojskowe mające na celu ujarzmienie dzikich ostępów nowych ziem.
przez Maurycy Orański » 09 gru 2019, 22:03
Emisariusze wrócili zgodnie z obietnicą. Przynieśli informacje że w pierwszej wiosce znajduje się 400 wojowników wroga i ponad 200 sojuszników. Drugiej miejscowości broni ponad 500 przeciwników i znajduje się w niej podobna co w poprzedniej liczba przyjaznych autochtonów. Na rozkaz regimentarza wojsko szybko uformowało się do wymarszu i ruszyło przez dżunglę: na przodzie kawaleria, za nią piechota Orańskiego i Indianie. Przedzierali się traktem wyciętym wśród drzew przez mieszkańców. -Żmudna praca-z podziwem powiedział Maurycy. Ludzie instynktownie rozglądali się dookoła. Nie było jednak widać nic poza roślinami i kamieniami. Ptaki śpiewały, czasem małpa krzyknęła. Słowem: istny raj. Piękno niestety często łączy się z niebezpieczeństwem. Tak było i tym razem. Kolumnę obserwowano prawie od wejścia w ostępy. W jednej chwili posypał się grad strzał i innych pocisków. Piechota nie miała czym się zasłonić. W lepszej sytuacji byli opancerzeni rajtarzy. Na to też wróg znalazł sposób. Bili w nagie konie. W krótkim czasie wiele zwierząt padło martwych. -Strzelać do wszystkiego co się rusza!-krzyknął Maurycy po czym wypalił z bandoletu w gąszcz. Trafił. Za jego przykładem poszła reszta białych. -Panie, Indianie idą wręcz-wskazał przyboczony podkomorzego. -Chodźmy i my-rzekł Niderlandczyk i wyciągnął szablę. -Naprzód! Za Króla i Ojczyznę!-zawołali razem oficerowie. Wojsko podchwyciło okrzyk i zarzuciwszy karabiny na plecy ruszyło biegiem w las, na przeciwnika. Zauważywszy ten manewr strzelcy Indian cofnęli się w głąb lasu. Tam ścigający nieprzyzwyczajeni do takiego terenu potykali się w biegu o wszędobylskie, wystające korzenie,kamienie i wiszące liany. Jedynie miejscowi sojusznicy spędzili część wrogów którym Polacy i Litwini odcięli odwrót. Po bitwie Orański któremu z wysiłku otworzyła się stara rana przekazał dowództwo Sienickiemu.
(-) Maurycy Wilhelm Jerzy Orański-NassauHetman Wielki wicekról Nowej Kurlandii wojewoda sandomierski, pan na Tarnowie,
-
-
- Wojewoda
-
- Posty: 3807
- Dołączył(a): 21 kwi 2016, 14:36
- Lokalizacja: Tarnów
- Medale: 21
-
-
-
-
-
-
-
- Godności Kancelaryjne: Hetman Wielki
- Stopień: Hetman Wielki
- Wykształcenie: Wojskowe
przez Karol von Tauer - Sienicki » 13 gru 2019, 15:35
Sienicki czekał. Zeiadowcy w postaci dwóch indian których udało się mu zwerbować nie wrócili. Nie chciał działać po omacku, lecz w obliczu marnotractwa czasu zdecydował się ruszyć. Wziął swoich rajtarów i ruszył do miejsca gdzie pierwsza wioska się znajduje. Zdecydował że najpierw ruszy na mniej ufortyfikowaną. W drodze powiedział to danych mu towarzyszy:
-Zabijcie każdego kto was zaatakuje, chyba że zdołacie go rozbroić. Ograniczajcie się raczej do strzelania niż walki wręcz. Trzymajcie dystans.
Po czym dodał:
-Podzielcie się dwójkami w czasie walki. Dwóch indianom będzie trudno podejść, a o to właśnid chodzi by nie podeszli.
Żołnierze przytaknęli. Po 2 godz. Marszu na skraju dżungli dało się już widzieć pierwsze zadaszenia, w stylu iście egzotycznym.
-Jest i wioska! -zawołał Pan Karol po czym zniżywszy ton zwrócił się do swojego greckiego adiutanta:
-Argeosie! Co myślisz?
Niewiele starszy Grek, dobrze rozeznany w metodach partyzanckich, skrytych działań podrapawszy się po głowie rzekł:
-Wysoka trawa, Panie kwatermistrzu! Z pewnością patrole indian rozstawione na obserwacje...
-Szacownie?
-Co 150-200 stóp. Ale to tylko szacowane.
Więc Pan Karol wiedział co trzeba zrobić. Polecił rozpalić pochodnie każdemu ze swoich przybocznych (20) i rzucić na trawy. Te szybko, bo po około 10 minutach spłonęly co zmusiło do szybkiej ucieczki wszystkie patrole indian.
-Może nasi zobaczą dymy i rozeznają gdzie ruszyć!-stwierdził młody von Tauer.
Ogień szybko się rozprzestrzenił, nawet na wioskę. Korzystając z zamieszania oddziały Pana Karola wartko wbiegły dwójkami do wioski. Już na początku przywitała ich salwa strzał jednego ze zbiegłych patroli, na szczęście większość strzał nie trafiła a reszta odbiła od zbroi. Polacy ogniem odpowiedzieli i salwa udała się. Zabiła 4 indian. Żołnierze parli dalej. Zaskoczył ich ostrzał gwardii wodza wioski, która zabiła aż 3 rajtarów a 5 raniła ale została potem w walce wręcz wybita do nogi kosztem jeszcze jednego nieszczęśnika z oddziału kwatermistrza. Wódz prawdopodobnie zginął razem z nimi a dwa kolejne domy opanowano już bez strat własnych. Wioska została zdobyta. Pan Karol uwolnił pojmane kobiety i dzieci, uznał że ich to nie dotyczy. 16 indian natomiast powiódł do obozu który rozbił na skraju dżungli.
-Teraz czekamy na resztę naszych-rzekł Pan Karol do Argeosa oraz pochwalił żołnierzy za męstwo i pochował poległych. Także indian.
Straty oddziałów Polskich to 4 zabitych i 5 rannych, natomiast indian: 78 zabitych w walce, 27 spalonych prawdopodobnie w trawach i w pożarze wioski oraz 16 jeńców. Reszta, głównie kobiety i dzieci, została uwolniona lub uciekła jeszcze podczas pożaru, przed atakiem.
Karol von Tauer-Sienicki herbu jelito odmienne Członek Zakonu Krzyżackiego Namiestnik w wojsku Rzeczpospolitej Miecznik rawski
-
-
- Wojski
-
- Posty: 534
- Dołączył(a): 22 lut 2018, 19:33
- Lokalizacja: Konstantynopol
- Medale: 4
-
-
- Stopień: Namiestnik
- Wykształcenie: Wojskowe
przez Karol von Tauer - Sienicki » 13 gru 2019, 15:40
Panie Maurycy dowiedziałem się od indian że droga zawalona! Posłałem 10 ludzi, pewnie się przydadzą?
Karol von Tauer-Sienicki herbu jelito odmienne Członek Zakonu Krzyżackiego Namiestnik w wojsku Rzeczpospolitej Miecznik rawski
-
-
- Wojski
-
- Posty: 534
- Dołączył(a): 22 lut 2018, 19:33
- Lokalizacja: Konstantynopol
- Medale: 4
-
-
- Stopień: Namiestnik
- Wykształcenie: Wojskowe
kuchnie na wymiar kalwaria zebrzydowska
Powrót do Wyprawy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość
|
|