|
Czyli ziemie, majątki i osady w Nowej Kurlandii podlegające państwu.
przez Wilhelm Orański » 14 lip 2020, 20:28
Konwój kolonialny Dzień 2/7 Trójjęzyczny piorun zbudził załogę konwoju i eskortującego ich brygu. Niebo schowane za czarną wręcz kotarą nie wróżyło niczego dobrego. Masy białej piany unosiły się w górę, jakby dając ostrzeżenie. Nic nie opisze lepiej tej sytuacji, jak słowa jednego ze starszych marynarzy, znajdującego się na pokładzie: „Znaleźliśmy się w paszczy wściekłego potwora”. Grzmoty uderzały tuż na głowami próbujących zachować zimną krew marynarzy. Woda wlewała się na pokład, a wraz z nią przeróżne morskie skarby - ryby, wodorosty i piach. Nawet słońce się zlękło i schowało za groźnymi obłokami.
Burza morska ustąpiła równie szybko, jak się pojawiła. Najbliższe kilka godzin trzeba było jednak spędzić na naprawianiu szkód przezeń wyrządzonych. Pozrywane liny, podskakujące na pokładzie ryby, wyrzucone tu przez szalejące fale oraz lekko uszkodzony żagiel. Prace poszły sprawnie, ale odebrały załogom wiele sił.
Aby dać nieco wytchnienia po dzisiejszych przygodach, Wilhelm Orański wyciągnął ze swojego podręcznego kufra zestaw do gry w kości. Emocje towarzyszyły rozgrywkom do wieczora, kiedy na niebie pojawiła się jaśniejąca, srebrna tarcza księżyca.
Wilhelm Jan Orańskiwojski pomorski pan na San Alberto komodor Marynarki Wojennej
-
-
- Miecznik
-
- Posty: 1068
- Dołączył(a): 17 lip 2015, 15:17
- Lokalizacja: San Alberto
- Medale: 11
-
-
-
-
- Godności Kancelaryjne: Podkanclerzy
- Stopień: Komodor
- Gadu-Gadu: 53381222
przez Wilhelm Orański » 15 lip 2020, 20:20
Ranek trzeciego dnia przywitał wszystkie załogi promieniami letniego słońca i rześkim wiatrem. Po spożyciu śniadania, przyrządzonego przez kucharza Jerzego, marynarze zabrali się za swoje codzienne czynności, mające na celu usprawnić rejs.
Popołudniem, po spożyciu gulaszu, marynarze opowiadali o swoich najwspanialszych morskich przygodach. Wszystkie jednak okazały się marnymi wysiłkami, gdy najstarszy marynarz opowiedział, jak własnymi rękoma poradził sobie z morskim smokiem, który wziął na swój cel jego kuter rybacki. Ile w tym prawdy, nie wiadomo.
Wieczorem z kolei, ten sam marynarz postanowił nauczyć załogę pieśni, którą zasłyszał w obcym kraju, „w którym mgła wiecznie przysłania drogę, a wysokie, kamienne brzegi porośnięte są mchem i trawą”. Chwilę później słowa tej pieśni były na ustach wszystkich.
Wilhelm Jan Orańskiwojski pomorski pan na San Alberto komodor Marynarki Wojennej
-
-
- Miecznik
-
- Posty: 1068
- Dołączył(a): 17 lip 2015, 15:17
- Lokalizacja: San Alberto
- Medale: 11
-
-
-
-
- Godności Kancelaryjne: Podkanclerzy
- Stopień: Komodor
- Gadu-Gadu: 53381222
przez Wilhelm Orański » 16 lip 2020, 20:05
Konwój kolonialny Dzień 4/7 Kolejnego dnia niektórym członkom załogi daleka podróż zaczęła doskwierać. Być może dlatego, że należeli do niej w większości młodzi mężczyźni, którzy nabywali dopiero wprawy w morskich wyprawach. Nic więc dziwnego, że zaczęli coraz częściej myśleć o damach swojego serca i rodzinach. Musieli jednak gdzieś nabyć doświadczenia, a wyprawa kolonialna była do tego idealną okazją.
Orański postanowił rozruszać popadające w melancholię towarzystwo i ogłosił, że w dniu jutrzejszym na statkach odbędą się turnieje o kapelusz samego kapitana. Zmartwienia odeszły na bok, a marynarze zaczęli ćwiczyć do jutrzejszych zmagań.
Przy sterze umieszczono niewielki stolik z wygrawerowaną różą wiatrów. Przywiązano do niego cienkimi liniami kapelusz, pod który kapitan położył sakiewkę ze swoim monogramem, w której aż roiło się od denarów. Dzięki temu, że nagroda widoczna była przez cały czas dla wszystkich, załogi jeszcze intensywniej przygotowywały się do jutrzejszych rozgrywek.
Wilhelm Jan Orańskiwojski pomorski pan na San Alberto komodor Marynarki Wojennej
-
-
- Miecznik
-
- Posty: 1068
- Dołączył(a): 17 lip 2015, 15:17
- Lokalizacja: San Alberto
- Medale: 11
-
-
-
-
- Godności Kancelaryjne: Podkanclerzy
- Stopień: Komodor
- Gadu-Gadu: 53381222
przez Wilhelm Orański » 17 lip 2020, 18:49
Konwój kolonialny Dzień 5/7 Od rana nastrój u wszystkich marynarzy był bojowy. Każdy zapragnął sięgnąć po kapelusz kapitana, a - zdawało się - jeszcze bardziej po denary. Wielu pochodziło z ubogich rodzin, dlatego każdy pieniądz był dla nich ratunkiem. A kapitan słynął ze swej hojności.
W organizacji całego turnieju kapitana wspierał stary kucharz Jerzy, który nie brał udziału w zawodach, dostał za to rolę sędziego. Wśród wielu konkurencji znalazły się m.in. siłowanie na rękę, wspinanie się po linie, czy walka na szable. Pomiędzy dwoma statkami ustawiono także deskę, po której w jednej z konkurencji załoga miała przejść z zawiązanymi oczami, w drugiej zaś walczyć na kije. Na wodzie czuwały małe łódki, które miały pomóc wydostać się na pokład tym, którzy upadliby w trakcie rywalizacji. Wszystkich podzielono w pary, z których zwycięzca spotykał się z następnym zwycięzcą w kolejnej rudzie, i tak aż do finału, w którym starli się dwaj dwudziestoparolatkowie, jeden z południowych, drugi zaś z północnych stron Rzplitej.
Zwycięzca mógł być tylko jeden, lecz nikt nie spodziewał się, że musi pokonać rywala w iście królewskiej grze. Na finał Wilhelm Orański zaplanował pojedynek w szachy. Po trudnym pojedynku zwyciężył marynarz z północy, któremu kapitan nałożył na głowę swój kapelusz i wręczył sakiewkę wypełnioną denarami. Dla pozostałych uczestników i tych, którzy mogli sobie na to pozwolić, nie zabrakło pitnego miodu i obfitej kolacji.
Wilhelm Jan Orańskiwojski pomorski pan na San Alberto komodor Marynarki Wojennej
-
-
- Miecznik
-
- Posty: 1068
- Dołączył(a): 17 lip 2015, 15:17
- Lokalizacja: San Alberto
- Medale: 11
-
-
-
-
- Godności Kancelaryjne: Podkanclerzy
- Stopień: Komodor
- Gadu-Gadu: 53381222
przez Wilhelm Orański » 19 lip 2020, 18:46
Konwój kolonialny Dzień 7/7 Około czwartej nad ranem na pokładach rozległy się sygnały, które nawoływały do pobudki załogi. Marynarze zbudzili się szybko, następnie uprzątnęli swoją kajutę i zjedli poranny posiłek. Wkrótce staną na lądzie, w Nowej Kurlandii.
W południe, tuż przed godziną 12, jeden z członków załogi krzyknął, iż oto jego oczom na horyzoncie ukazał się ląd. Gdy ich statki znalazły się bliżej brzegu, zobaczyli, że port o tej porze nie był jeszcze bardzo zatłoczony, dlatego wpłynęli na jedno ze stanowisk i opuścili kotwicę.
Załogi powitała miejscowa ludność, która słynęła z gościnności. Marynarze jako pierwsi opuścili pokład i postawili swe stopy na lądzie po tygodniowej podróży. Natychmiast zabrali się za rozładowywanie skrzyń z towarami, które wieźli ze sobą z Rzplitej. Konwój kolonialny do Wicekrólestwa Nowej Kurlandii właśnie dobiegł końca. Załogi spędzą tutaj parę dni, handlując i poznając tutejszą kulturę, a następnie udadzą się w drogę powrotną w rodzinne strony.
Wilhelm Jan Orańskiwojski pomorski pan na San Alberto komodor Marynarki Wojennej
-
-
- Miecznik
-
- Posty: 1068
- Dołączył(a): 17 lip 2015, 15:17
- Lokalizacja: San Alberto
- Medale: 11
-
-
-
-
- Godności Kancelaryjne: Podkanclerzy
- Stopień: Komodor
- Gadu-Gadu: 53381222
kuchnie na wymiar kalwaria zebrzydowska
Powrót do Kolonie
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość
|
|