Strona 1 z 4

Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 27 paź 2020, 12:33
przez Taddeo von Hippogriff-Piccolomini
Obrazek

Tawerna - izba karczemna


Karczma jest miejscem spotkań miejscowej ludności, spożycia ciepłych dań, wyszynku i zabawy (izba karczemna) oraz służy przejezdnym miejscem noclegowym (izba gościnna) i stanem (stajnia z wozownią). Poniżej prezentują się dwa typy rozmieszczenia pomieszczeń w karczmach obu typów, na planie prostokąta ze stanem bocznym oraz na planie kwadratu ze stanem tylnym.
ObrazekObrazek

Re: Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 27 paź 2020, 14:26
przez Beata Adrianna Zep
(*Ciekawe* Zobaczymy)

Re: Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 27 paź 2020, 17:39
przez Sebastian von Tauer
Skąd dysponuje pan takimi planami karczem? Czy miałby pan też plany innych dawnych budynków?

Re: Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 27 paź 2020, 17:57
przez Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz
Wasza Królewska Mość,
Wystarczy wyszukać w internecie „karczma plan”. ;)

Re: Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 27 paź 2020, 18:09
przez Taddeo von Hippogriff-Piccolomini
Nawet lepiej, Wikipedia XD

A całkiem poważnie to jak już Waćpan Michał Franciszek wie, czytam notatki dziadka o tym jak poszukiwał przodków. Na razie mogę przesłać lauda sejmikowe z ziemi poznańskiej, ale ostrzegam że panowie wtedy mieli język podobny do Kozaków. Takie trochę dresy tamtych czasów, ale z szablami, a nie bejsbolami.

Re: Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 27 paź 2020, 19:42
przez Wilhelm Orański
Ciemny płaszcz październikowej nocy okrył firmament nieba. Światło w drewnianej karczmie dawały jedynie świece, a ciepło - ognisko w kominku i ludzkie oddechy.

Wilhelm Orański zsiadł z wierzchowca, oddał lejce stajennemu, który miał napoić i nakarmić konia, a następnie ruszył w kierunku drzwi. Ciężkie, obite żelazem skrzydło, poprzez skrzypnięcie w starych zawiasach oznajmiło pozostałym, iż nadszedł kolejny gość. Światło świecy odbiło się od złotego łańcucha z orańskim lwem, uzbrojonym w rubiny, z którym jegomość nigdy się nie rozstawał. Zdjął skórzane, czarne rękawiczki i włożył do jednej z kieszeni błękitnego żupana, gdzieniegdzie podbitego lamparcią skórą i wykończonego futrem.

Orański podszedł do kominka i ogrzał ręce, a następnie zasiadł na jednej z licznych drewnianych ław, oparł łokcie o stół i poprosił dwójniaka, jedyny miód pitny, który uznawał. Wyjrzał przez okno, objął wzrokiem gwiazdy, a następnie rozejrzał się po zebranych gościach, w oczekiwaniu na swego towarzysza.

Re: Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 27 paź 2020, 20:09
przez Taddeo von Hippogriff-Piccolomini
Tadeusz, który dotarł na miejsce już z rana, przez większość dnia rozmawiał z Żydami o standardach karczm w Małopolsce, jak i tych z dalekiej Marchii Sieneńskiej. Po skończonym posiłku, po zachodzie słońca zauważył siadającego przy ławie Wilhelma Orańskiego. Jak zawsze punktualnie, chyba mają tak rodzinnie. Gdy tamten go zauważył, uściskali się po bratersku. Tadeusz poprosił o miód dla siebie jak i dla Wilhelma, który już wypił swój dzbanek. Żyd o imieniu Izaak podał panom na stół również papiery w drewnianej oprawie. Tadeusz wyłożył je posegregowane, by w odpowiedniej kolejności w toku rozmowy ukazywać listy i mapy. Tadeusz odezwał się do Wilhelma: Bratku, cieszę się, że możemy wkońcu pobyć ze sobą dłużej w niezobowiązującym miejscu i warunkach. Pozwól, że zacznniemy od tego...

Re: Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 28 paź 2020, 12:11
przez Wilhelm Orański
Kolejny dwójniak smakował jeszcze lepiej niż pozostałe. Orański, mimo że miał mocną głowę, postanowił nieco przystopować, bowiem musiał zachować pełną jasność umysłu przy sprawach, które za moment będzie podejmował ze swym towarzyszem. Przez okno dało się słyszeć huczenie sowy, a spomiędzy brązowych już liści dostrzec można było jej dwie jaśniejące źrenice.

Wilhelm ukłonił się Izaakowi i hojnie podziękował za dobry napitek, a następnie zwrócił swoje myśli ku dokumentom, które widocznie pokrywały już znaki czasu — pleśń i niewielkie dziury po uczcie dla moli. Orański wyciągnął z kieszeni sakiewkę z wygrawerowanymi inicjałami „W.J.O.N.”, z niej zaś lupę ze złotą rączką w kształcie orła, a następnie pochylił się nad papierami.
— Interesujące… — odrzekł i uważnie wsłuchał się w słowa wypowiadane przez Tadeusza.

Re: Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 28 paź 2020, 14:33
przez Taddeo von Hippogriff-Piccolomini
Bratku, może na razie nic cię nie dziwi, ale spójrz na tę mapę.

Jest to przecież mapa ułożenia wiosek indiańskich w Nowej Kurlandii.

Ależ oczywiście. Moi marynarze kursujący z Leocji do kolonii LMiKu nazwanej Nutką, położonej na Samundzie, od tubylców ziem wiecznego lata dostali pewną statuetkę. Tak wygląda ona z rysunku wykonanego przez jednego z bossamnów.
Obrazek

Jako, że wielu w załogach mojej floty oraz Legii Sieneńskiej pochodzą z Samundy, przyjęli ją. Jest to samundzki prezent dla ich braci z ziem Nowej Kurlandii. Pierwszy oficer napisał do mnie list z prośbą o wyruszenie na la Palmę po drewno z sosen karaibskich, na co wydałem zgodę. Między innymi ta oprawa jest wykonana z tego drewna. Wracając, gdy przybyli na miejsce w porcie Santa Mana, korzystając z wolnego czasu na negocjacje i wymianę towarów, wraz z przewodnikiem wybrali się do wioski wodza 'Waak Tsil' - łowcy dzików karaibskich. Pogańscy marynarze zgodnie z rytuałami plemiennymi statuetkę zostawili. Jak później dowiedziałem się od Pierwszego Oficera z listu, okazując dziękczynienie oddali 'własność białych'. Jak się okazuje jest to lew rodu van Oranje-Nassau:
Obrazek

Z dalszego sprawozdania wynika, że u Indian pod wodzą 'Waak Tsila' przebywał ktoś kto tę statuetkę z Niderlandów skradł. Opowiedział on zamrłemu ojcu wodza, że wydalił go z Ojczyzny jego władca, za czyn którego nie popełnił. Do końca swojego życia pilnował tej statuetki i kazał Indianom oddać dobrym białym. Jako, że jesteś prawowitym właścicielem, oddaję ją Tobie.

Wtedy do panów podszedł Izaak z pytaniem o napoje...

Re: Tawerna - izba karczemna

PostNapisane: 29 paź 2020, 11:34
przez Wilhelm Orański
Niesamowite — odrzekł Orański. Wziął figurę do rąk i obejrzał ją dokładnie z każdej strony. Statuetka najprawdopodobniej należała do jednego z dalszych krewnych Wilhelma. Rozpoznał malachitową, lecz już nieco podniszczoną podstawkę, oraz lwa wykonanego z mosiądzu.

Orański zauważył w kącie zakapturzonego, barczystego mężczyznę, który rozkoszował się czerstwym chlebem i kubkiem koziego mleka, i zerkał co jakiś czas to na niego, to na Tadeusza. Zbył jednak to spostrzeżenie, rozumiejąc, iż dwóch zamożnie ubranych szlachciców, może przykuwać uwagę biedoty. Mimo wszystko postanowił mieć na niego baczenie, co jakiś czas przyglądając się zachowaniu mężczyzny.

— Tadeuszu, wiedz, iż sprawiłeś mojemu rodowi wielką radość. Nie jest co najcenniejszy przedmiot, który znajduje się w naszym skarbcu, lecz jego historia sprawia, iż wyrasta ponad inne. Koniecznie muszę odnaleźć miejsce pochówku tego niewinnego człowieka — odparł i odmówił kolejnego dwójniaka. Widząc jednak, że karczmarz nie zamierza odpuścić, poprosił o kubek wody.