|
przez Daniel von Tauer-Krak » 12 lut 2018, 17:08
Zamieniwszy parę słów z Ciwunem, Chorąży Płocki ruszył w kierunku gawr niedźwiedzi. Przejeżdżając koło swych ludzi skinął na kilku by wraz z nim ruszyli. Uzbrojeni byli w rusznice i szable, jak i też granat ręczny, któren się przy siodłach znalazł.
Na koń, Panowie! Gawry są trochę oddalone od dworu jak mi rzekł Pan Samuel. Niemniej zdobycze są tego warte.
Ruszył Chorąży Płocki w las wraz z ochotnikami na gawry niedźwiedzie. Las piękny o tej porze roku, zaś droga do legowiska zwierza wiodła przez zdaniem wielu jedne najpiękniejszych litewskich lasów równające się być może jedynie z Puszczą Białowieską. Tymczasem po kwadransie jazdy dotarli do miejsca w którym zdaniem Ciwuna, były gawry niedźwiedzie. Wysłany wprzód człowiek, gestem ręki zachęca do podejścia do niego.
- Mości Chorąży! Kłusownicy, jako się zdaje. - rzekł.- Nie może być! Może to któryś z Braci Szlacheckiej przed nami przybył? - Śladów po koniach nie ma. Zaś widziałem chłopów z 30 koło gawr, zastawiali sidła na niedźwiedzie. - To dopiero będzie i zwierz i bitka. Panowie, na koń i szable w garść. Na każdego z nas pięciu przypada, do tego niedźwiedzie. - Po jednym dla każdego. - wtrąca Zwiadowca. - Chciałem odpocząć, a tu jak zwykle. Naprzód! Wypadli z lasku na polankę, na której byli kłusownicy z okrzykiem bij zabij. Zwiadowca rzucił granat wpierw w ich kierunku, nim reszta dotarła. Granat wielu nie położył, ale strach w ich obliczał sprawił. Gdy tylko jeźdźcy dopadli pierwszych kłusowników, uzbrojonych w kusze i włócznie. Reszta uciekła w las. Zaś niedźwiedzie się zbudziły. Pierwszy wypada i na pół rozrywa kłusownika. Gdy tylko przestał, między oczy strzelił mu Chorąży Płocki, któren tego czynu mało życiem nie przypłacił, gdyż chwile wykorzystał kłusownik i powalił Go wraz z koniem. Wtenczas wypadła reszta niedźwiedzi, bójka zaś trwała w najlepsze. Chorąży wstał i na odlew ciął kłusownika, który go powalił, następnie cofnął się i życia towarzyszy polowania pilnował, rażąc z rusznicy niedźwiedzie. Tymczasem zwiadowca walczył z hersztem kłusowników, pojedynek to był zażarty, gdyż po kilkunastu minutach, gdy już było po bójce ten pojedynek wciąż trwał. Nagle herszt rozbraja zwiadowcę i już planuje skrócić go o głowę, gdyby nie Chorąży, który w ten czas szablą swą go zasłonił, zaś w drugiej ręce trzymając pistolet w kolano mu wypalił. - Pojedziesz z nami, Zwiadowco zwiąż go. Reszta niech zdobycze nasze załaduje. Już chyli się ku wieczorowi. Wracamy. Kiedy tylko się sprawili, ruszyli z powrotem do dworu. Gdy byli już blisko można było usłyszeć fragment pieśni. [justify][i]A teraz się dzielmy, dzielmy, towarzyszu mój! A teraz się dzielmy, dzielmy, towarzyszu mój!
Tobie zając i sarna, A mnie sobol i panna, towarzyszu mój! Tobie zając i sarna, A mnie sobol i panna, towarzyszu mój!
-
-
- Szlachcic
-
- Posty: 582
- Dołączył(a): 21 kwi 2015, 16:06
- Medale: 2
-
- Stopień: Namiestnik
- Skype: Daniel Niemo
przez Andream von Salza » 19 sty 2019, 11:28
- witam Wszystkich - Wielki Mistrz skłonił się nisko - piękna posiadłość Wielmożny Panie Samuelu
Andream von Salza Kardynał Świętego Kościoła Rotryjskiego Wielki Mistrz Zakonu Rycerskiego Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie strażnik wendeński
-
-
- Zmarły
-
- Posty: 1368
- Dołączył(a): 29 paź 2012, 11:13
- Medale: 6
-
-
- Wykształcenie: Wyższe
przez Marcin Zagłoba » 19 sty 2019, 11:42
- Witajcie Waszmościowie! Z sań zakrzyknął Mości Zagłoba, który otulony kożuchem i gęstą wełnianą czapą wyglądał jak niedźwiedź przebudzony z zimowego snu
(-) Jego Eminencja Marcin kardynał Zagłoba herbu Samson
Kardynał Świętego Kościoła Rotryjskiego
-
-
- Zmarły
-
- Posty: 186
- Dołączył(a): 16 lip 2018, 00:39
- Medale: 3
-
- Gadu-Gadu: 5663759
kuchnie na wymiar kalwaria zebrzydowska
Powrót do Majątki Samuela Radziwiłła
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość
|
|