Strona 1 z 1

Kamienica Bagratowiczów

PostNapisane: 04 cze 2021, 14:42
przez Gagik Bagratowicz
Kamienica Bagratowiczów we Lwowie



Trzypiętrowa kamienica Bagratowiczów mieści się na działce nr. 34, przy ul. Ormiańskiej. Czarna elewacja budynku wyróżnia się na tle okolicznych domostw, choć we Lwowie jest więcej fasad tej barwy. Elementy dekoracyjne, takie jak gzymsy i pilastry, również nie wyglądają egzotycznie.



Kamienica zawiera kilka mieszkań: jedno zajmowane przez właściciela, pozostałe przeznaczone na wynajem. To pierwsze, mieszczące się na parterze, liczy trzy pokoje oraz kuchnię. Wnętrze nie jest urządzone z przesadnym przepychem, ale zdobią je ormiańskie kilimy i tapiserie oraz perskie dywany.



Właściciel kamienicy osiadł w Rzeczypospolitej niedawno, mimo to jego dom jest ważnym miejscem dla społeczności Ormian lwowskich, którzy spotykają się tam, by przy specjałach swej narodowej kuchni wspominać swą odległą ojczyznę. Myliłby się jednak ten, kto uznałby ich za sentymentalnych wygnańców nie potrafiących dostosować się do nowej sytuacji - wręcz przeciwnie, jest to społeczność bardzo żywa i aktywna zarówno ekonomicznie, jak i kulturowo, chętnie też integrująca się z Polakami. W mieście zamieszkują głównie okolice szpitala, ale ich działalność nie ogranicza się do nich - parając się kupiectwem, sprzedają swe towary w całym mieście, a ich wyprawy handlowe sięgają od Krymu, Bizancjum i Persji aż po Litwę.

Re: Kamienica Bagratowiczów

PostNapisane: 12 wrz 2021, 22:31
przez Gagik Bagratowicz


We wrześniowe popołudnie w kamienicy przy ul. Ormiańskiej miało miejsce święto: imć p. Grzegorz Kieremowicz wyprawiał chrzciny swojego drugiego dziecka, a pierwszego syna, Antoniego, i poprosił p. Bagratowicza o użyczenie pomieszczenia na ucztę, na co ten z chęcią przystał. Szczęśliwy ojciec nie żałował pieniędzy ani na jadło, ani na napitek, toteż zgromadzony w obszernej jadalni kamienicy pod numerem 34. tłum lwowskich i drugich Ormian, a także kilku zaprzyjaźnionych Polaków i Rusinów był niezwykle zadowolony i co rusz wznosił toasty na cześć małego Antka oraz jego rodziców. P. Bagratowicz miał jednak nieco zmartwione wejrzenie, toteż p. Kajetan Nersesowicz zagadnął życzliwie przyjaciela:
- Cóż was trapi, panie Gagiku?
- Interesy nie tak idą, jak powinny, panie Kajetanie - westchnął tamten. - Od dwóch miesięcy (bez mała) nie wyprawiłem żadnej karawany, niemal dwa tygodnie czekam, aż mi raczą zapisać w księgach miejskich zakup dwu kamienic, a najgorsze, że gdy sprawdzałem kilka dni temu rachunki, okazało się, że mam o trzecią część mniej pieniędzy, niż sądziłem.
- I tak nieźle się wam powodzi - zauważył imć Nersesowicz. - Cztery karawany, gdy jeszcze nawet tyluż miesięcy w Rzplitej nie spędziliście! Skoro już jesteśmy przy tem, to wczoraj przyjechał do mnie imć Martyniewicz z Czortkowa, w tej sprawie, o której wam mówiłem. Ale czy my Żydzi, by wiecznie o pieniądzach rozprawiać? Posłuchajmy lepiej, o czym drudzy rozmawiają.
A wśród pozostałych toczyła się właśnie ożywiona dysputa; o insurekcji kozackiej mówiono.
- Pan Manugiewicz był niedawno w Warszawie, będzie miał świeże wieści - rozległy się głosy ze wszech stron Opowiadaj pan, panie Stefanie, myśli król z hetmanem ruszyć odbijać Kijów? Co mówią w Warszawie?
- Wszystko i nic - odrzekł zapytany. - To jest, jedni to mówią, drudzy tamto, lecz nikt nic pewnego. Co król jegomość myśli nie wiem, bo go jeno u św. Piotra i Pawła w kościele widziałem i nie gadałem z nim. Ale nie znać po mieście, by się w nim kto do wojny szykował.
- Cóż w końcu znaczy Kijów? - ktoś zapytał. - Kto tam jeździ, chyba ten, co mu Ordyńcy familię pochwycili i wykupić ich musi.
Lecz tego niewczesnego mówcę zaraz ktoś uciszył, widząc, jak p. Kieremowiczowej na płacz się zbiera. Pamiętano przecie, iż brat jej stryjeczny w mieszczańskim oddziale w Kijowie służył i od marca, gdy Zaporożcy zajęli miasto, nie było o nim żadnych pewnych wieści. Widząc zmartwienie swojej żony i chcąc odejść od nieszczęśliwego przedmiotu rozmowy, p. Grzegorz kazał grać i wkrótce komu tylko zdrowie pozwalało, puścił się w tan.

Re: Kamienica Bagratowiczów

PostNapisane: 29 wrz 2021, 19:03
przez Gagik Bagratowicz
Bagratowicz tłukł głową o ścianę, usłyszawszy o napadzie na swoją karawanę. Że też jej nie dopilnował, że też nie zadbał o porządną eskortę, która by ustrzegła jej przed taką przygodą! Teraz z powodu swej głupoty stracił osiem tysięcy (a razem z niedoszłym zyskiem - szesnaście!) i pozostał bez grosza. Na szczęście za kilka dni odbierze dochód ze swych nieruchomości i będzie mógł pomyśleć o odzyskaniu straconego majątku.