Majątek Świerkowiec
Posty: 43
• Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Re: ŚwierkowiecPanowie, dziś oto ruszamy na wielkie polowanie! Czekam waszych sprawozdań
Książę na Bydgoszczy i Wyszogrodzie Wojewoda Inowrocławski Sędzia Grodzki
Re: ŚwierkowiecWśród przybyłych do Swierkowca, był także Samuel z rodu Radziwiłłów. Gdy inni z pośród gości oraz ich gospodarz, Pan Stanisław, szykowali się do wyjazdu na polowanie, Samuel także to czynił. Doglądnął swego wierzchowca, sprawdził łuk oraz strzały, wszystko wyglądało tak jak należy. Kiedy dano znak- wyruszono w Bory Tucholskie. Zrazu w trakcie drogi rozprawiano o różnych sprawach dotyczących Rzeczpospolitej, pózniej rozmowy zeszły na bardziej “przyziemne” sprawy. Kiedy dotarto do wyznaczonych miejsc, każdy szlachcic przygotowywał się do upolowania grubego zwierza. Miecznik miński jeszcze raz sprawdził swój łuk, naciągnął cięciwę, wyjął jedną ze strzał i czekał na pracę jaką mieli wykonać okoliczni chłopi. Z różnych stron słychac było pokrzykiwania, pohukiwania, szczekanie psów, rżenie koni...Wtem z za drzew, Samuel zauważył przebiegającą sarnę... naciągnął cięciwę... przytknął ją wraz ze strzałą ku swym wąsom i czekał na właściwy moment...długo czekał, aż na polanę wybiegła sarna spłoszona przez owe krzyki i szczekające ogary. Wypuscił cieciwę ze swych palców, strzał ze świstem skierowała się w miejsce, gdzie powinno być zwierzę... ale zwierzyna lekkimi susami zmieniając trasę znalazła sie o długość kroku przed torem strzały, która ze świstem przemknęła przed wystraszonym zwierzem. Samuel siegnął po kolejna strzałę, szybkim ruchem naciągnął i wypuścił... tym razem sarna, która na chwilkę stanęła w miejscu została rażona strzałą w szyję... zerwała się zaskoczona, lecz kolejna strzał wypuszczona przez młdego Radziwiłła trafiła w cel... padła martwa. To jednak nie koniec, bo szum wśród starych drzew tucholskiego Boru zrobił sie jeszcze wiekszy, gdy zza drzew wybiegały kolejne sarny, zas za nimi majestatycznie susy dawał jelen ze sporymi rogami... Samuel dostrzegł rogacza I naciagnął kolejna strzałę... przeszyła ona powietrze i za pierwszym razem ugodziła zwierzę w... zadek... smiesznie to wyglądac musiało, lecz miecznik nie czekał, tylko wypuścił kolejną strzałę, ta trafiła precyzyjnie w gardło jelenia, który podł na ściółkę.
Re: ŚwierkowiecKilkunastu ludzi jechało pośród drzew, za nimi wozy, a wśród ciszy, która wszystkim zamykała usta, nie pozwalała się odezwać.
Na czele tej ciszy jechał pan Aksak, na ręcę ubranej w rękawicę trzymał białozóra, który polowaniu też miał się przysłużyć. Ciszę przerwał głos chłopa, który jak powiadał, urodził się w tych okolicach i ,,znał bory jak własną kieszeń". - Jaśnie panie? - spytał, a gdy odpowiedziało mu milczenie, dokończył - Na co my będziemy polować? - Na to, co Bóg da. Znowu milczenie. Jeźdzcy wjechali na płaskowyż, z którego rozciągał się doskonały widok na okolice. Pan Aksak, który tak samo jak jego białózór miał wzrok sokoli, przypatrzył się uważnie pewnej kępie drzew, a później polance, na której wypatrzył zająca. - Leć. - rzekł do białozóra i wypuścił go. Śmiechy rozradowanych myśliwych przęcięły ciszę, jak szabla powietrze, gdy białozór opadł na zająca. Ten umknął mu. - Szybciej, jedźmy. - zakrzyknął pan Stanisław. Pogalopowali za zającem i białozorem, krótka walka i białózór uśmiercił zajęca. Pan Stanisław podniósł go za uszy i wsadził do obszernego wora, w ktorym mniejszą zwierzynę mieli chować. Nagle jakowyś odgłos, chyba krowi, myśliwcy usłyszeli. - Tur. - powiedział pan Aksak ze spokojem. Sam ponownie wypuścił białozóra, wyjął łuk i nałóżył strzałę. Inni poczynili tak samo. Zauważył tura. Pasł się na wschód od nich, w odległości mniej więcej dwudziestu metrów. Zauważył ich. Łypnął okiem, ale nie przeczuwając niebezpieczeństwa, ufny w własne siły nie ruszył się z miejsca - poruszył tylko łbem. Pan Stanisław napiął łuk, celował długo, albowiem drzewa utrudniały strzał. Spostrzegł w końcu tur, że to nie żarty i począł ospale uciekać. Za późno, jednak ze szczęściem. Gdyby nie grube futro, tętnicę szyjną teraz miałby przedziurawioną śmiercionośną strzałą, sam by dogorywał. Wtedy rozpoczęła się pogoń, obława. Wszędzie dwunożne stworzenia dosiadające czworonożnych.Wszędzie łuki i pociski który sypały sie na zwierzę. Tur, zamachnął się ze złóścią rogami. Jak Chrzęst łamanych kości, nieostrożnego śmiałka przygwoździł jego własny koń. Jednak w czasie gdy tur zamachnął się, odsłonił szyję. Pan na Świerkowcu, jako człek, który dużo odziedziczył po swoim odległym przodku, Tatarze, odziedziczył też sprawność w posługiwaniu się łukiem. Krzepy ogromnej nie posiadał, jego atutem była zwinność. Takoż nie przepuścił takiej szansy. Zaklnął pod nosem, gdy gęsta szczecina znowu ochroniła ofiarę. Bydlę skręciło w lewo wprost na pana Aksaka. Koń uskoczył co sił, ale rogi dosięgneły jego nogę wraz delikatnymi ścięgnami. Pan Stanisław cudem uniknął przygniecenia. Nie było czasu na wyciąganie włóczni. Młlody, nieroztropny człek mógł polegać tyloa szabli. Zwierzę zbliżało się, świerkowiecki pan trzymał je na dystans szablą. Widząc, że już prawie go osaczyli, tur zaszarżował. Przynajmniej zamarkował szarżę, bo przygwoździł szablę kopytem do ziemi i złamał. Pan Aksak zamarł. Chwycił za rogi zwierzęcia i spróbował wskoczyć na grzbiet. Tur wierzgnął, Pan Stanisław trzasnął o gruba gałąź i spadł. Krew zalewała mu oczy. Na chwilę uwagę zwierza przykuli pachołkowie którzy zeszli z koni i rzucili się pieszo na niedoszłego zabójcę ich pana. Wszystkich rozgarnął na boki, łamiąc włócznię, kilka grotów utkwiłó mu w ciele, jednak nic sobie z tego nie robił. Pan Stanisław zdążył wyjąć włócznię. Zwierzę podniosło główę i w jego krtań wbiło się drzewce. Zanurzało się, tur osłabł i padł na ziemię. Dla upewnienia wbił jeszcze włócznie w serce ofiary. -Urus sum, polonis Tur, germanis Aurox: ignari Bisontis nomen dederant - rzekł pan Aksak. Wracali głośno, ze śpiewami, w worach było jeszcze kilka kuropatw i bażantów, natomiast na wozach tur, jeleń, łoś , kilka dzików i kilka wilków. Jednego człowieka, chłopa, pochowano w lesie, tak ażeby wilki nie dobrały się do jego ciała. Dużo było ludzi poharatanych, zranionych, dwóch ciężko rannych leżało na wozach. A gdy wrócono do Świerkowca, onegdaj cichego i spokojnego miejsca, teraz głośnego, rozpoczął się jeszcze większy gwar. Na ruszcie, nad ogniskami pieczono zdobycze. Pan Aksak, nie lubił ciasnoty, hałasu. Tak więc siedział na uboczu, przyglądając się tej wszystkiej szlachcie i chłopom, i nie wierząc, że takie zaciszne miejsce zmieniło się nie do poznania. /-/ Stanisław von Tauer herbu von Tauer Pułkownik wojsk koronnych Wojewoda łęczycki Re: Świerkowiec
Re: ŚwierkowiecDziękuję za wspomnienie o mszy świętej za wstawiennictwem św. Huberta. Zupełnie o niej zapomniałem w opisie
/-/ Stanisław von Tauer herbu von Tauer Pułkownik wojsk koronnych Wojewoda łęczycki Re: ŚwierkowiecWielce panom współczujemy takiego spraw obrotu, że ranni z polowania wracacie. Zatem wyniki! Naszym zdaniem najlepiej poradził sobie pan Aksak, któremu darować chcemy folwark na 4 wsiach osadzony i 1000dpl z naszej prywatnej kiesy. Panu Branickiemu darujemy folwark na 3 wsiach i 500 dpl, a panu Radziwiłłowi folwark na wsiach trzech
Serce się raduję, gdy widzimy naszych poddanych polujących! Książę na Bydgoszczy i Wyszogrodzie Wojewoda Inowrocławski Sędzia Grodzki
Re: ŚwierkowiecI ja gratuluję Panu Stanisławowi, dziękując jednocześnie za zorganizowanie polowania Dziękuję również Jego Królewskiej Mości. Jestem mile zaskoczony hojnością, ponieważ myślałem, że nagrodą będzie gratulacja słowna
Re: ŚwierkowiecMuszę przyznać, że myślałem że to pan Maksymilian wygra. Gratuluję też panu Samuelowi.
/-/ Stanisław von Tauer herbu von Tauer Pułkownik wojsk koronnych Wojewoda łęczycki
Posty: 43
• Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Powrót do Majątki Stanisława von Tauera Kto przegląda forumUżytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość |
||