Re: Tego dnia...
Napisane: 22 lut 2021, 21:05
21.02.1543 r.
Połączone wojska etiopskie i portugalskie pokonały muzułmanów w bitwie pod Wayna Daga.
W ocenie wielu współczesnych historyków, tradycyjna wrogość między Somalią a Etiopią, która trwa do dziś wywodzi się właśnie z XVI-to wiecznej wojny. Warto pamiętać, że Etiopia jest chrześcijańska dłużej niż większość krajów europejskich, współcześnie Etiopski Kościół Ortodoksyjny Tewahedo jest największy z orientalnych Kościołów ortodoksyjnych, szacuje się, że ma on obecnie 36 milionów wyznawców na całym świecie. Kościół Tewahedo powstał około 333 roku i od tego czasu jest oficjalna religią państwową Etiopii. Według historyków etiopskich, dynastia salomońska rządząca Etiopią, aż do zamachu stanu i depozycji cesarza Hajle Sellasje w 1974 roku, pochodzi od króla Menelika I, zgodnie z legendą syna królowej Saby i króla Salomona.
W sąsiedniej Somalii władzę przejął Ahmad ibn Ibrahim al-Ghazi ogłosił się imamem i wystąpił zbrojnie przeciwko sułtanowi Abu Bakrowi Muhammadowi, którego następnie kazał zamordować. Po objęciu władzy odmówił dalszego płacenia trybutu Etiopii i rozpoczął z nią wojnę. Jego celem była islamizacja Etiopii, w tym celu postarał się o wsparcie Imperium Osmańskie, które w XVI wieku było w pełni rozwinięte i nastawione na podboje i szerzenie religii muzułmańskiej na podbitych terenach. Od 1529 roku toczył z mniejszymi i większymi sukcesami wojnę z kolejnymi sułtanami Etiopii, do 1543 roku sułtanat Adal podbił ponad trzy czwarte chrześcijańskiej Abisynii (Etiopia). Za każdym razem gdy zdobywa kolejne terytorium powtarzał się ten sam scenariusz, plądrowali i palili wszystkie zdobyte wioski i miasta, a etiopscy historycy podkreślają, że spalili każdy kościół gdziekolwiek stanęła ich stopa. Jego armia składała się głównie z Somalijczyków, ale ważną rolę odgrywali w niej osmańscy najemnicy, za których oczywiście musiał dobrze zapłacić sułtanowi.
Wojna Etiopii z Sułtanatem Adalu nie była jedynym konfliktem w tej części Afryki, w tym samym czasie Portugalczycy toczyli własną wojnę z Turkami. Ponieważ strony obu konfliktów wyrażały podobne poglądy nie łatwo się domyślić, że połączyli siły, Imperium Portugalskie, królestwo Hormuz i Imperium Etiopskie sprzymierzyło się przeciwko Imperium Osmańskiemu, sułtanatowi Ajuran i sułtanatowi Adal. Teatr działań wojny otomańsko-portugalską obejmował Półwysep Somalijski (Róg Afryki), wschodnią Afrykę, Ocean Indyjski, Zatokę Adeńską i Morze Czerwone. Dla Etiopczyków sojusz z Portugalczykami był bardzo korzystny.
Kilka miesięcy przed bitwą pod Wayna Daga Portugalczycy wysłali swoje siły ekspedycyjne, żeby stawić czoła Imamowi Ahmadowi ibn Ibrahimowi al-Ghaziemu, jednak bitwa pod Wolfą z 28 sierpnia 1542 roku zakończyła się dla nich straszliwą klęską. Większość Portugalczyków zginęła, również większość ich muszkietów została zabrana przez wrogą armię, Somalijczycy pojmali portugalskiego dowódcę Don Cristóvão da Gama, którego Imam osobiście ściął. Dzięki łupom Imam mógł spłacić większość osmańskich najemników, zostawił tylko około 200 osmańskich żołnierzy z muszkietami dla wzmocnienia swoich sił. Po bitwie armia wycofała się do Emfrazu nad jeziorem Tana, żeby przeczekać nadchodzącą porę deszczową.
Nie wszyscy Portugalscy żołnierze zginęli w bitwie pod Wolfą, około 50 z nich uszło z życiem i uciekło, by w końcu połączyć się ze swoimi etiopskimi sojusznikami. Cesarz Klaudiusz uważał, że nadszedł czas na zdecydowane rozprawienie się ze swoim wrogiem. Wysłał więc wiadomość do króla Portugalii Jana III Pobożnego z prośbą o wzmocnienie Portugalskiego kontyngentu w walce z Somalijczykami. W tym samym czasie jednak jego siły natrafiły na mniejsze siły Imama, które zostały pokonane, część z Afarów trafiła do niewoli, gdzie zdradzili miejsce stacjonowania głównych sił somalijskich. Jak się okazało były bardzo blisko i nie było już czasu, żeby czekać na dodatkową pomoc ze strony Portugalczyków. Cesarz Klaudiusz z całą swoją armią wyruszył w stronę obozu Wayna Daga nad jeziorem Tana, gdzie "zimowali" żołnierze Imama Ahmada ibn Ibrahima al-Ghaziego.
Po przybyciu na miejscu rozbili obóz w pobliżu sił somalijskich, cesarz Klaudiusz wciąż liczył, że posiłki portugalskie przybędą i wzmocnią jego armię. Teraz, gdy każda z armii wiedziała o obecności drugich zaczęły się potyczki kawalerii, które miały sondować wroga.
Siły somalijskie składały się oprócz wspomnianych 200 otomańskich najemników z rusznicami z około 14 tysięcy żołnierzami piechoty i 1200 kawalerzystów, natomiast siły etiopskie dysponowały 8 tysiącem żołnierzy piechoty, 500 kawalerzystami etiopskimi i 60 kawalerzystami portugalskimi oraz 70 muszkieterami portugalskimi. Jak łatwo wywnioskować cesarz Klaudiusz dysponował znacznie mniejszą armią przez co postanowił się bronić przy ufortyfikowanym obozie.
Dwukrotna przewaga liczebna muzułmanów nie wróżyła dobrze chrześcijanom. Mimo to pierwszy atak mahometan załamał się, odparty przez kawalerię cesarską oraz Portugalczyków. Wówczas imam dosiadł rumaka i osobiście poprowadził do boju swe zastępy. Zrządzeniem losu wódz bisurmanów skierował się wprost na pozycje zajmowane przez portugalskich muszkieterów.
Ówczesna ręczna broń palna miał niewielki zasięg. Proces ładowania prochu i kul był czasochłonny, stąd było wiadomo, że jeśli przeciwnika nie powstrzyma pierwsza salwa, wówczas nie starczy chwili na ponowne nabicie luf. Chyba nikt nie liczył na to, że 70 strzelców odeprze wielotysięczną hordę. Mimo to zdyscyplinowani mosqueteiros unieśli broń do ramion. Wymierzyli jak najstaranniej, po czym, na komendę dowódcy dali ognia.
Obłok dymu, jaki wyłonił się z 70 luf, na chwilę zasłonił im wroga. Żołnierze odrzucili bezużyteczne muszkiety, po czym porwali za miecze. Tymczasem na polu bitwy nastała cisza. Szeregi muzułmanów stanęły. Nagle rozległa się wrzawa, z sekundy na sekundę coraz potężniejsza. Szyki wroga pękły. Mrowie rozgorączkowanych wyznawców proroka tłoczyło się wokół miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą posuwał się konno ich wódz. Teraz stał tam jedynie rumak imama, z pustym siodłem.
Al-Ghazi otrzymał postrzał w pierś. Kiedy runął na ziemię, wśród jego podwładnych zapanował chaos, który rychło przerodził się w wybuch paniki. Wódz muzułmanów był duszą dżihadu, płomieniem rozgrzewającym serca wojowników Mahometa. Kiedy ów płomień zgasł, bisurmanów ogarnęło przerażenie. Jedna kula z portugalskiego muszkietu powstrzymała piętnastotysięczną armię.
Cesarz Klaudiusz wykorzystał kryzys w szeregach wroga i dał rozkaz do ataku. Muzułmańska armia poszła w rozsypkę. Postępujący za uciekającymi wrogiem chrześcijanie wtargnęli do nieprzyjacielskiego obozu. Uwolnili tu znaczną liczbę jasyru. Wielu żołnierzy etiopskich z radością odnalazło wśród brańców swoich krewnych uprowadzonych w niewolę.
Nigdy nie ustalono, kim był ów szczęśliwy muszkieter, który celnie ugodził wodza mahometan. A przecież to właśnie jego strzał ocalił Etiopię i przesądził o wynikach wojny. Ów żołnierz na zawsze pozostanie bezimiennym przedstawicielem garstki walecznych, która wypełniła swój obowiązek broniąc powierzonego im odcinka.
Siły etiopsko-portugalskie umocniły swoje zwycięstwo, zastawiając zasadzkę na mniejszą somalijską armię pod wodzą jednego z podwładnych Imama, którą pokonano. Zdecydowane zwycięstwo odwróciło losy całej wojny, w kolejnych latach Somalijczycy zostali wyparci z Etiopii, sytuacja polityczna w regionie wróciła do tej z przed wojny z tym, że kosztowała wiele istnień ludzkich. Większość Etiopii znajdowała się jeszcze w rękach muzułmanów, ale północ została wyzwolona. Muszkieterowie portugalscy wrócili do Europy, a Klaudiusz prowadził dalsza ofensywę, sukcesywnie odbijając utracone wcześniej przez swojego ojca prowincje.
Ostatnią bitwą wojny Etiopczyków z muzułmanami było starcie pomiędzy siostrzeńcem i następcą Imama Ahmada ibn Ibrahima al-Ghaziego, Nur ibn Mudżahidem, nacierającym na Fetegar, a wojskami etiopskimi w dniu 23 marca 1559 roku. W tej bitwie poległ cesarz Klaudiusz. Po wygranej Nur odciął mu głowę i zawiózł ją do sułtanatu, gdzie stała na słupie u wrót miasta Harer.
Połączone wojska etiopskie i portugalskie pokonały muzułmanów w bitwie pod Wayna Daga.
W ocenie wielu współczesnych historyków, tradycyjna wrogość między Somalią a Etiopią, która trwa do dziś wywodzi się właśnie z XVI-to wiecznej wojny. Warto pamiętać, że Etiopia jest chrześcijańska dłużej niż większość krajów europejskich, współcześnie Etiopski Kościół Ortodoksyjny Tewahedo jest największy z orientalnych Kościołów ortodoksyjnych, szacuje się, że ma on obecnie 36 milionów wyznawców na całym świecie. Kościół Tewahedo powstał około 333 roku i od tego czasu jest oficjalna religią państwową Etiopii. Według historyków etiopskich, dynastia salomońska rządząca Etiopią, aż do zamachu stanu i depozycji cesarza Hajle Sellasje w 1974 roku, pochodzi od króla Menelika I, zgodnie z legendą syna królowej Saby i króla Salomona.
W sąsiedniej Somalii władzę przejął Ahmad ibn Ibrahim al-Ghazi ogłosił się imamem i wystąpił zbrojnie przeciwko sułtanowi Abu Bakrowi Muhammadowi, którego następnie kazał zamordować. Po objęciu władzy odmówił dalszego płacenia trybutu Etiopii i rozpoczął z nią wojnę. Jego celem była islamizacja Etiopii, w tym celu postarał się o wsparcie Imperium Osmańskie, które w XVI wieku było w pełni rozwinięte i nastawione na podboje i szerzenie religii muzułmańskiej na podbitych terenach. Od 1529 roku toczył z mniejszymi i większymi sukcesami wojnę z kolejnymi sułtanami Etiopii, do 1543 roku sułtanat Adal podbił ponad trzy czwarte chrześcijańskiej Abisynii (Etiopia). Za każdym razem gdy zdobywa kolejne terytorium powtarzał się ten sam scenariusz, plądrowali i palili wszystkie zdobyte wioski i miasta, a etiopscy historycy podkreślają, że spalili każdy kościół gdziekolwiek stanęła ich stopa. Jego armia składała się głównie z Somalijczyków, ale ważną rolę odgrywali w niej osmańscy najemnicy, za których oczywiście musiał dobrze zapłacić sułtanowi.
Wojna Etiopii z Sułtanatem Adalu nie była jedynym konfliktem w tej części Afryki, w tym samym czasie Portugalczycy toczyli własną wojnę z Turkami. Ponieważ strony obu konfliktów wyrażały podobne poglądy nie łatwo się domyślić, że połączyli siły, Imperium Portugalskie, królestwo Hormuz i Imperium Etiopskie sprzymierzyło się przeciwko Imperium Osmańskiemu, sułtanatowi Ajuran i sułtanatowi Adal. Teatr działań wojny otomańsko-portugalską obejmował Półwysep Somalijski (Róg Afryki), wschodnią Afrykę, Ocean Indyjski, Zatokę Adeńską i Morze Czerwone. Dla Etiopczyków sojusz z Portugalczykami był bardzo korzystny.
Kilka miesięcy przed bitwą pod Wayna Daga Portugalczycy wysłali swoje siły ekspedycyjne, żeby stawić czoła Imamowi Ahmadowi ibn Ibrahimowi al-Ghaziemu, jednak bitwa pod Wolfą z 28 sierpnia 1542 roku zakończyła się dla nich straszliwą klęską. Większość Portugalczyków zginęła, również większość ich muszkietów została zabrana przez wrogą armię, Somalijczycy pojmali portugalskiego dowódcę Don Cristóvão da Gama, którego Imam osobiście ściął. Dzięki łupom Imam mógł spłacić większość osmańskich najemników, zostawił tylko około 200 osmańskich żołnierzy z muszkietami dla wzmocnienia swoich sił. Po bitwie armia wycofała się do Emfrazu nad jeziorem Tana, żeby przeczekać nadchodzącą porę deszczową.
Nie wszyscy Portugalscy żołnierze zginęli w bitwie pod Wolfą, około 50 z nich uszło z życiem i uciekło, by w końcu połączyć się ze swoimi etiopskimi sojusznikami. Cesarz Klaudiusz uważał, że nadszedł czas na zdecydowane rozprawienie się ze swoim wrogiem. Wysłał więc wiadomość do króla Portugalii Jana III Pobożnego z prośbą o wzmocnienie Portugalskiego kontyngentu w walce z Somalijczykami. W tym samym czasie jednak jego siły natrafiły na mniejsze siły Imama, które zostały pokonane, część z Afarów trafiła do niewoli, gdzie zdradzili miejsce stacjonowania głównych sił somalijskich. Jak się okazało były bardzo blisko i nie było już czasu, żeby czekać na dodatkową pomoc ze strony Portugalczyków. Cesarz Klaudiusz z całą swoją armią wyruszył w stronę obozu Wayna Daga nad jeziorem Tana, gdzie "zimowali" żołnierze Imama Ahmada ibn Ibrahima al-Ghaziego.
Po przybyciu na miejscu rozbili obóz w pobliżu sił somalijskich, cesarz Klaudiusz wciąż liczył, że posiłki portugalskie przybędą i wzmocnią jego armię. Teraz, gdy każda z armii wiedziała o obecności drugich zaczęły się potyczki kawalerii, które miały sondować wroga.
Siły somalijskie składały się oprócz wspomnianych 200 otomańskich najemników z rusznicami z około 14 tysięcy żołnierzami piechoty i 1200 kawalerzystów, natomiast siły etiopskie dysponowały 8 tysiącem żołnierzy piechoty, 500 kawalerzystami etiopskimi i 60 kawalerzystami portugalskimi oraz 70 muszkieterami portugalskimi. Jak łatwo wywnioskować cesarz Klaudiusz dysponował znacznie mniejszą armią przez co postanowił się bronić przy ufortyfikowanym obozie.
Dwukrotna przewaga liczebna muzułmanów nie wróżyła dobrze chrześcijanom. Mimo to pierwszy atak mahometan załamał się, odparty przez kawalerię cesarską oraz Portugalczyków. Wówczas imam dosiadł rumaka i osobiście poprowadził do boju swe zastępy. Zrządzeniem losu wódz bisurmanów skierował się wprost na pozycje zajmowane przez portugalskich muszkieterów.
Ówczesna ręczna broń palna miał niewielki zasięg. Proces ładowania prochu i kul był czasochłonny, stąd było wiadomo, że jeśli przeciwnika nie powstrzyma pierwsza salwa, wówczas nie starczy chwili na ponowne nabicie luf. Chyba nikt nie liczył na to, że 70 strzelców odeprze wielotysięczną hordę. Mimo to zdyscyplinowani mosqueteiros unieśli broń do ramion. Wymierzyli jak najstaranniej, po czym, na komendę dowódcy dali ognia.
Obłok dymu, jaki wyłonił się z 70 luf, na chwilę zasłonił im wroga. Żołnierze odrzucili bezużyteczne muszkiety, po czym porwali za miecze. Tymczasem na polu bitwy nastała cisza. Szeregi muzułmanów stanęły. Nagle rozległa się wrzawa, z sekundy na sekundę coraz potężniejsza. Szyki wroga pękły. Mrowie rozgorączkowanych wyznawców proroka tłoczyło się wokół miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą posuwał się konno ich wódz. Teraz stał tam jedynie rumak imama, z pustym siodłem.
Al-Ghazi otrzymał postrzał w pierś. Kiedy runął na ziemię, wśród jego podwładnych zapanował chaos, który rychło przerodził się w wybuch paniki. Wódz muzułmanów był duszą dżihadu, płomieniem rozgrzewającym serca wojowników Mahometa. Kiedy ów płomień zgasł, bisurmanów ogarnęło przerażenie. Jedna kula z portugalskiego muszkietu powstrzymała piętnastotysięczną armię.
Cesarz Klaudiusz wykorzystał kryzys w szeregach wroga i dał rozkaz do ataku. Muzułmańska armia poszła w rozsypkę. Postępujący za uciekającymi wrogiem chrześcijanie wtargnęli do nieprzyjacielskiego obozu. Uwolnili tu znaczną liczbę jasyru. Wielu żołnierzy etiopskich z radością odnalazło wśród brańców swoich krewnych uprowadzonych w niewolę.
Nigdy nie ustalono, kim był ów szczęśliwy muszkieter, który celnie ugodził wodza mahometan. A przecież to właśnie jego strzał ocalił Etiopię i przesądził o wynikach wojny. Ów żołnierz na zawsze pozostanie bezimiennym przedstawicielem garstki walecznych, która wypełniła swój obowiązek broniąc powierzonego im odcinka.
Siły etiopsko-portugalskie umocniły swoje zwycięstwo, zastawiając zasadzkę na mniejszą somalijską armię pod wodzą jednego z podwładnych Imama, którą pokonano. Zdecydowane zwycięstwo odwróciło losy całej wojny, w kolejnych latach Somalijczycy zostali wyparci z Etiopii, sytuacja polityczna w regionie wróciła do tej z przed wojny z tym, że kosztowała wiele istnień ludzkich. Większość Etiopii znajdowała się jeszcze w rękach muzułmanów, ale północ została wyzwolona. Muszkieterowie portugalscy wrócili do Europy, a Klaudiusz prowadził dalsza ofensywę, sukcesywnie odbijając utracone wcześniej przez swojego ojca prowincje.
Ostatnią bitwą wojny Etiopczyków z muzułmanami było starcie pomiędzy siostrzeńcem i następcą Imama Ahmada ibn Ibrahima al-Ghaziego, Nur ibn Mudżahidem, nacierającym na Fetegar, a wojskami etiopskimi w dniu 23 marca 1559 roku. W tej bitwie poległ cesarz Klaudiusz. Po wygranej Nur odciął mu głowę i zawiózł ją do sułtanatu, gdzie stała na słupie u wrót miasta Harer.