Bal Królewski

[Miguel de Catalan]

Półtorej godziny po rozpoczęciu przyjechał i Michał Potocki konno, bez żony. Lekko zmieszany, zadyszany, zdezorientowany wszedł na salę gdzie goście się bawili. Podszedł do króla i na jego ręce złożył gratulacje od Rodziny Potockich. Niestety nigdzie nie widział swojej małżonki.
"Myślałem że już tu jest.? Wyjechała przecież przede mną." No cóż, zobaczymy...

[Eugenia Ostrogska]

Na zamku pojawiła się Eugenia von Sarm, w stroju ślubnym bo w między czasie brała, bierze ślub.

[Józef Wilhelm Potocki]

2 godziny po rozpoczęciu balu, przyjechał Józef Wilhelm wraz z małżonką. Weszli na sale, podeszli do Króla i złożyli mu gratulacje. Józef przeprosił również za spóźnienie, albowiem po drodze trzeba było jechać okrężną drogą z powodu naprawy mostu. Następnie wraz z żoną udał się na parkiet.

[Henryk Mikołaj Hrychowicz]

Takoż na Zamku Królewskim pojawił się hetman wielki w towarzystwie dwóch oficjerów, których po dotarciu do sali balowej odprawił. Podszedł, pokłonił się Jego Królewskiej Mości, po czym skierował się na wskazane miejsce.

[Hubert Szablarczyk - Hrychowicz]

A za hetmanem hetmanowic, również pokłon królowi oddawszy, miejsce mu przysługujące zajął.

[Ludwik Tomović]

W balu wzięli udział również Gubernator Konfederacji Sclavińskiej - Ludwik Tomović z partnerką.
Po oddaniu honorów należnych Królowi dołączyli do zabawy.

[Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz]

Cieszy mnie, że przybyło tylu gości, także zagranicznych.
Jak mniemam, jeszcze trochę przybędzie.

- Co słychać w szerokim mikroświecie?

[Ludwik Tomović]

- Co słychać w szerokim mikroświecie?

W Sarmacji co chwilę coś nowego się dzieje, ciężko skupić uwagę

[Heinz-Werner Grüner]

Tego dnia Zamek Królewski odwiedził również Heinz-Werner Grüner. Sala balowa zrobiła na nim niemałe wrażenie. On jednak przybył by pokłonić się nowemu królowi Rzplitej. Tak też uczynił i choć jedną z rzeczy, które w życiu uwielbiał najbardziej, a mianowicie taniec, mógł teraz ukazać, to jednak po małolotnych powitaniach, pożegnał się z co bardziej sobie znanymi postaciami i opuścił zamek, a i wkrótce Warszawę.

[Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz]

Do zobaczenia, Herr Grüner, krótko się tu widzieliśmy!