1 Chorągiew Lisowczyków rodu Wereszczyńskich
Napisane: 27 wrz 2015, 10:57
Sztandar
Na sztandarze widnieje złoty krzyż na czerwonym tle.
Pro fide, lege et rege!
https://www.rzeczpospolitaobojganarodow.pl/forum/
https://www.rzeczpospolitaobojganarodow.pl/forum/viewtopic.php?f=371&t=3599
Ja ..., przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu na wierność Ojczyźnie mojej, Polsce Jednej i Niepodzielnej. Przysięgam, iż gotów jestem oddać życie za Jej świętą sprawę, bronić sztandaru narodowego i honoru oręża polskiego do ostatniej kropli krwi, dochować karności i posłuszeństwa mojej zwierzchności wojskowej, a w całym postępowaniu moim strzec honoru rycerza Rzeczpospolitej.
Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna męka Syna Jego.
Na polu pod Wyszogrodem stanęły naprzeciw siebie dwie chorągwie Husarskie - jedna Hrychowiczów, a druga Wereszczyńskich. Uważny obserwator mógł zobaczyć pana Wereszczyńskiego do ostatniego momentu przed bitwą wydającego komendy swym ludziom i ustawiając ich w klin, oraz pana Mikołaja, który siedząc na koniu nakazał rozstawić swój oddział w luźnym szyku, wyraźnie czekając na to, co zrobi pan Jakob. Zrazu odezwały się trąby, obwieszczające początek potyczki. Wojska Wereszczyńskich ruszyły na przód, z pochylonymi drzewkami, lecz dzięki szykowi który zachowały wojska pana Hrychowicza, nie wyrządziły poważnych szkód jego chorągwi, ale połamały swoje kopie. Widząc to Pan Mikołaj podkręcił wąsa i radośnie zaśmiał się do pana Jakoba. Lecz panu Wereszczyńśkiemu nie było do śmiechu. Nakazał kolejną szarżę, lecz w tej jego husarze mieli jechać ławą. Gdy tylko zbliżyli się do chorągwi Hrychowiczów, padły strzały z pistoletów, a potem Husarze Wereszczyńskich wyciągnęli swe szable i popędzili za chorągwią Hrychowicza, która po ostrzale została zdezorganizowana, a sam pan Mikołaj spadł z konia, w skutek pojedynku z panem Wereszczyńskim. Gdy tylko Jakobowi ludzie to spostrzegli dało się słyszeć ogromne "Hurrra!", wykrzykiwane przez husarzy.
Na polach nad Dźwiną stanęły w szranki chorągwie panów Lubomirskiego i Wereszczyńskiego. pan Jakob, zniecierpliwiony już oczekiwaniem na ruch swego przeciwnika, który nie atakował, tylko manewrami próbował zając jak najlepsze miejsce do bitwy, wydał rozkaz do szarży. Kiedy spostrzegł to pan Krzysztof, wiedział że husarii pana Jakoba będzie ciężko. Ustawił się bowiem pan Lubomirski w ten sposób, aby odgradzały go od husarii przeciwnika bagniste łąki nad rzeką, za którymi zaraz ciągnął się grunt twardy a pewny, gdzie pozycje zajęli pancerni. Gdy tylko pan Krzysztof zauważył towarzyszy husarskich pędzących do ataku, nakazał kontrszarżować. Ludzie pana Lubomirskiego spotkali się z husarzami przy końcu twardego terenu. Kilku pancernych wyleciało z siodeł, uderzonych kopiami husarskimi, lecz kilku husarzy także było niezdolnych do walki, po pchnięciach rohatynami pancernych. Oddział pana Jakoba wycofał się. Drugi, jak i trzeci szturm nie przełamał wroga, choć pozwolił husarzom zająć pozycje za podmokłym terenem. Widząc, że słońce chyli się już ku zachodowi, nakazał pan hetman walkę przerwać, zwycięzcą czyniąc pana Jakoba, gdyż jego husarze w oczach pana hetmana walczyli dzielniej i sprawniej.
Dnia szóstego listopada anno domini 2015, w 7 rocznicę proklamacji niepodległości Rzeczypospolitej, na pola pod Warszawą dumnie wyległa szlachta, aby podziwiać finał turnieju. Aby zrobić starcie bardziej widowiskowe, dwaj przeciwnicy siły swe rozmieścili na przeciw siebie, w odległości 200 metrów. Gdy tylko ozwały się trąbki, Husarze najpierw galopem, a następnie cwałem ruszyli ku sobie. Walka była zażarta, towarzysze wraz z pocztowymi kłuli, cieli i zadawali pchnięcia stronie przeciwnej. Dało się dostrzec, że siły pana Lubomirskiego zdobywają przewagę Takoż po kwadransie wojska pana Wereszczyńskiego zostały zepchnięte do Wisły. Pan Jakob, widząc że teraz odwrotu nie ma, stanął w strzemionach, wzniósł okrzyk bojowy i pogalopował na wroga. Jego husarze ruszyli za nim. Wywiązała się zażarta walka. Po chwili dało się dostrzec pana Lubomirskiego, pod którym ubito konia, jak coś niesie - było to ranny pan Jakob, który zaraz po tem, jako niezdolny do dalszej walki, nie chcąc aby jego ludzie gineli bez dowódcy poddał swe siły.