Zakończywszy wszelakie sprawy od miesięcy w Ojczyźnie jego zamorskiej go wstrzymujące, Jego Wysokość Marek Wiktorowicz z rodu Zepów wsiada na okręt w Kaharonei. Wkrótce widzi z pokładu swego okrętu Gdańsk umiłowany: oto brzegi Rzeczypospolitej przed nim!
Okręt książęcy do portu z wolna wpływa. Piechota morska, z dawna pod wodzą kontradmirała Marka pozostająca, salwę przed wodzem oddaje. Xiążę widzi ich zacięte miny i posmutniałe wejrzenie; czuje, że zawiódł ich jako wódz, na tak długi okres oddalając się od Rzeczypospolitej.
Prywatne oddziały rodowe pod chorągwią Xięcia Jegomości takoż go witają ponuro i bez radości. Do oficera najwyższego podchodząc, Xiążę dłoń mu na ramię kładzie i tako doń rzecze:
Gdybyż tylko mą intencją, Panowie moi, było porzucić was na wieki i zbiec od Rzeczypospolitej, tuszę, iżby Bóg Najwyższy gromem mię raził za niewdzięczność okropną. On jednakowoż mi świadkiem, iżem mimo afektu, jakim Rzeczpospolitą darzę, nie mógł zwyczajnie przybyć do jej brzegów.
Teraz jednak płacz szlachty dotarł mych uszu. Nie godzi się, ażeby xiążę w dalekich przebywał stronach, kiedy lud szlachecki do ratowania swej Ojczyzny wzywa. Przybyłem - i nie pierwej opuszczę ziemię Rzeczypospolitej, aż spokój w kraju w pełni przywrócon zostanie.
Nieco rozpogadza się pochmurne oblicze oficera, a i inni żołnierze na xięcia z większą patrzą sympatią. Konia osiodłanego żąda i co koń wyskoczy, spieszy do Warszawy.
Tam przybywszy i o konfederacyi usłyszawszy, tako rzecze do Panów Szlachty:
Panowie Bracia!
Imć Pan Zawilichowski dotarł ze swym posłaniem aż do Kaharonei w Królestwie Surmeńskim, zanosząc do mnie prośbę o wsparcie waszej Konfederacyi. Oto przybywam na wasze żądanie, aby swa radą i mocą wesprzeć was, na ile tylko będzie to możliwe.
Powiadomiłem już Króla Jegomościa, którego miejsce pobytu jest mi znane, o sytuacji, jaka w Rzeczypospolitej panuje. Wierzę, iż odpowie na me pisma i przekaże mi swe rozrządzenia co do Rzeczypospolitej bądź też sam zjawi się w Warszawie, ażeby swą funkcyę nadal wypełniać.
Tymczasem podpiszę akt konfederacyi, prosząc jednakowoż, ażebyście od gwałtownych działań wzbronić się raczyli. Legalność kroków konfederatów łatwo może być podważoną, a nie na bezprawiu, lecz sprawiedliwości nam wszystkim zależy.
Panowie Bracia! Wielką mi sprawiliście radość swym wystąpieniem i gotowością walki o ratunek Ojczyzny. Nagrody trzeba dla tak odważnych działań. Przyrzekam, iże każdy z was ziemię otrzyma - alibo od Króla Jegomości, alibo ode mnie samego. Tak mi dopomóż Bóg!
/-/ Marek Wiktorowicz Zep
Xiążę na Kiejdanach
PS. Dział Konfederacji tworzę. Tematy niektóre tam umieszczę. Panów, którzy pomocy administracji szukali, o pismo prywatne proszę z opisaniem sprawy - poświęcę jej tyle uwagi, ile tylko zdołam.