Panowie oponenci.
Zamiast podawać logiczne argumenty, Wy ironizujecie wszystko. Pan de Zepp stwierdził że w mikronacjach są ludzie którzy interesują się polityką i chcieliby rządzić. Jasne. Tyle że nie zawsze chęci wystarczają. To że Kowalski chce śpiewać w operze, nie znaczy że umie. A skoro nie umie to nie powinien śpiewać, bo jeśliby zaczął fałszować, to przez niego reszta zgubi melodię i zacznie fałszować. Dlatego demokracja jest ustrojem patologicznym. Mam nadzieję że wszyscy zrozumieli metaforę
Idąc dalej, można naukowo udowodnić że demokracja jest nienaturalna, a monarchia tak.
Otóż jak wszyscy wiemy, człowiek zalicza się do królestwa zwierząt, do gromady ssaków. Wszyscy którzy mięli biologie kiedyś powinni to wiedzieć. Powinni wiedzieć również, że człowiek jak wszystkie ssaki, tworzy stada. W stadzie rządzi samiec alfa, czyli ten najsilniejszy i zazwyczaj najmądrzejszy. U ludzi nazywa się go monarchą (królem, księciem, cesarzem, etc...). W przyrodzie nie ma miejsca na demokrację. Podam przykład. Stado jeleni pasie się na łące. Nagle atakują wilki. Jelenie zbierają się w kręgu i debatują nad możliwymi rozwiązaniami. Jedni twierdzą że trzeba uciekać, inni że pertraktować. Prawda jest taka, że przeżyją tylko ci, którzy zdadzą się na instynkt samozachowawczy i pobiegną za tym jednym który pokaże im drogę, czyli samcem alfa. Wystarczająco jasny przykład?
Może jednak, Pan de Zepp stwierdzi że jest to skrajny przykład. Podam więc inny. Zebry w okresie suchym, muszą znaleźć inne miejsce na pastwiska. Podróżują w Afryce a bardzo dalekie odległości, by znaleźć pożywienie i wodę. Kieruje nimi jedna zebra, najstarsza i najmądrzejsza. Wyobrażacie sobie, co by było gdyby demokratycznie zebry miały zdecydować gdzie idą? Zanim by się określiły, już zastałaby je susza i wymarłyby w szybkim tempie.
Prawda jest taka, że dopiero niedawno ludzkość zaczęła dążyć do nienormalności i demokratyzacji wszystkiego. Wcześniej przez kilka tysięcy lat sprawdzał się system monarchiczny, dzięki któremu ludzkość w ogóle przeżyła. Nie będę się dalej rozpisywał. Mądrzy już zrozumieli, a głupim nie warto tłumaczyć.
Co do Rzymu. Pryncypat trwał bardzo krótko. Tylko Oktawian August praktycznie rzecz biorąc zachowywał pozory demokracji, nazywając się princeps senatus (stąd pryncypat). Jego następcy wprowadzili dominat, czyli panowanie od łacińskiego Dominus, czyli Pan.
Senat nie miał żadnej władzy ani kontroli nad Rzymskim dyktatorem, bo był on Absolutem. Podbojów Rzym dokonał w okresie republiki dzięki dyktatorom, a nie senatorom. Poza tym w okresie Cesarstwa, nie były możliwe już dalsze podboje, bo było to nieopłacalne. Nad tym co mięli było ciężko zapanować, a co dopiero nad jeszcze większym terenem.