Henryk Mikołaj Hrychowicz napisał(a):Ekscelencjo, mija się pan z prawdą. Państwa Orientyki też maja swoją politykę względem ziem niczyich. Państwa innych kontynentów również dbają o swoje interesy i bezpieczeństwo w pasach przygranicznych. Żadne wirtualne państwo nie chce mieć u swych granic "niespodzianek" jak jednoosobowy Związek Socjalistycznych Republik Bruskich, które na dzień dobry zmienia kształt kontynentu.
http://mroskwaofficial.phorum.pl/index.php
Na żadnym innym kontynencie nie występuje patologia taka, jak na Vaarlandzie, tj. uściślę: oficjalna i zinstytucjonalizowana protekcja nad ziemiami niczyimi, chociaż one nie posiadają żadnej wartości, i ze swojej natury (będąc niczyje, a więc bezludne) prowadzenie wobec nich polityki i skupianie się na nich jest po prostu głupie. Nigdzie indziej nie można się zetknąć z takim podejściem, jak tutaj. I chwała Bogu. Nawet Orientyka ostatnio zlikwidowała swoje jednostopniowe pasy przygraniczne. Kongres Orientyki zdecydował, że są one niepotrzebne i potencjalnie szkodliwe. Jestem w stanie sobie jednak wyobrazić, dlaczego akurat na takie rzeczy kładzie się duży nacisk: że jedni muszą prosić drugich o możliwość posiadania wspólnych granic (patologia) - dla tych proszonych to niebywała satysfakcja i szansa na tworzenie wrażenia, że prowadzą politykę zagraniczną, gdy tymczasem wszystkie międzynarodowe zjazdy, jak te na Orientyce czy dawniej na Vaarlandzie zajmują się głównie jednym tematem: ciągłym wałkowaniem sprawy ziem niczyich.
Ta cała Bruś to efemeryd, tak samo jak wszystkie jej poprzedniczki. Nie ma się czym przejmować.
Henryk Mikołaj Hrychowicz napisał(a):Mam też wrażenie, że z jakichś względów Ekscelencja objął IV Rzeszę szczególną opieką, może więc Ekscelencja wytłumaczyć dlaczego? Jej dygnitarz nie przebiera w słowach wyrażając Ekscelencji swą wdzięczność. Ma również wyrobione zdanie o Rzeczpospolitej i jej obywatelach. Może gdzieś tam rzucanie kulami ulepionymi z gówna uważa się za zabawne. Nie znaczy to, że wszyscy muszą tak uważać i to akceptować. Więc czas na poznanie sąsiada jest rzeczą bezcenną.
Gertruda Benc to Paweł Zanik, więc wiadomo dlaczego wypowiada się tak, a nie inaczej.
Ja nie otaczam IV Rzeszy szczególną opieką, jednak gdy zwrócono się do mnie, bym dokonał ich oznaczenia na mapie (po 4 miesiącach ich istnienia, a wg standardów KIK znaczy państwa, które przeżyły co najmniej 3 miesiące) to moim obowiązkiem jest to zrobić, a decyzję o tym gdzie mam to zrobić podjęła sama IV Rzesza. Przy okazji jedynie przyszło mi po raz kolejny podkreślać, że byłem i jestem przeciwnikiem kontrolowania ziem niczyich w sposób sztuczny i po to jedynie, by pilnować, by ktoś, kto nam się nie podoba nie dokonał w danym miejscu lokacji.
August Medycejski napisał(a):Ekscelencja von Witt zdaje się w ogóle nie rozumieć punktu widzenia Rzeczypospolitej i celu konwencji. Jak już pisałem wyżej, Rzeczpospolita nie chce, by Vaarland stał się zbieraniną chwilowych mikronacji, które nie reprezentują sobą żadnego poziomu. Jeśli ceną tego jest samotność, osobiście wolę ją niż towarzystwo Brusi, Piotrusiowa lub Niderwaldów.
Nie stanie się, gdyż niepoważne państwa nie istnieją długo, więc nim mają szansę na mapy trafić to szybko odchodzą w zapomnienie i nie ma już czego na tych mapach znakować.
August Medycejski napisał(a):Odwróćmy teraz perspektywę. Dlaczego Elderland nie proponuje lokacji każdej nowej mikronacji wokół siebie? Jeśli ich los tak bardzo leży na sercu Ekscelencji, Bruś i każde inne Piotrusiowo będą niezmiernie wdzięczne, jeśli pozwoli im Ekscelencja na lokację w sąsiedztwie sławnego Elderlandu.
Na Morenice ulokował się Suderland. Nikogo o to nie pytał, nie prosił, ulokował się i jest
W linii prostej na mapie Elderland leży najbliżej niego. Nie wadzi nam to. Można?
(-) Daniel von Witt