List biskupa Wieniawy do ludzi dobrej woli (cała prawda)
Napisane: 04 lut 2022, 11:10
Umiłowani ludzie dobrej woli,
Bracia i Siostry,
niestety, choć mogłem się tego spodziewać, że strony drederystów padło wiele nieprawdziwych słów i oszczerstw, zwłaszcza wobec mnie. Wiem, że prawda zawsze się oboni, dlatego chciałbym ją przedstawić. Otóż, co z ostatnich wydarzeń jest prawdą? Potraktujcie to jako spowiedź emeryta.
1. Jako Patriarcha Leon IV wyznaczyłem sobie dwa cele - pogodzenie się z w.ś.p. (wirtualnie świętej pamięci) Gagikiem Bagratydą oraz odmłodzenie/odświeżenie Kolegium Kardynalskiego tak, by przekazać później tron młodemu pokoleniu. Cel ten zrealizowałem połowicznie. Świadom ich niedoskonałości (lecz któż ich nie ma) powołałem do Kolegium Kardynalskiego Stanisława Dmowskiego i Henryka Oviedo. Zawiodłem z jednym - nie przeprowadziłem ich konsystorza. Pamiętałem jednak, że w tradycji rotryjskiej był to obrzęd zwyczajowy i nikt nigdy nie podnosił, że z powodu braku jego przeprowadzenia, kardynałowie nie są kardynałami i co więcej - nie są elektorami. Do tego wrócimy. Realioza pokrzyżowała moje plany ze wzbogaceniem rotryjskich rytuałów. Wolałem zrezygnować, niż - jak drederyści - być nieaktywnym Patriarchą, który pisze jeden post na miesiąc.
2. Od zawsze nie podobała mi się wizja Rotrii forsowana przez drederystów. Nie uważam, by ktokolwiek powinien posiadać monopol na władzę. Zwłaszcza, gdy już tyle w mikroświecie osiągnął i real nie pozwala mu na więcej. Dlatego chciałem forsować na lutowym konklawe - i czyniłem to - kandydaturę Henryka Sancheza Oviedo. Duchowny ten wydawał mi się bardzo dobrym kandydatem na Patriarchę. Młody, pełen zapału i pomysłów. Aktywny. Jeśli nie on, to Stanisław Dmowski. Dla mnie człowiek środka. Popierał nasze stronnictwo JKM Michał V. Drederyści starali się przekonywać na wszelkie sposoby, ale nieskutecznie. Wtedy Mikołaj Dreder zaczął grzebać przy panelu administracyjnym. Odebrał mi przyznanego jeszcze przed pontyfikatem Leona IV admina, a także próbował ograniczyć dostęp Oviedo i Dmowskiego do konklawe. Podniósł, że z powodu braku konsystorza nie są uprawnieni do głosowania. Mogliśmy w sumie wtedy ustąpić. Nawet, jakby Oviedo i Sanchez zrezygnowali, to potrzeba byłoby 4 głosów na konklawe. Ja i WKM Michał V moglibyśmy blokować drederystów. Stało się inaczej. I tutaj ważne - to nie ja zainicjowałem odejście wielu duchownych z Rotrii. Zrobił to Stanisław Dmowski. Przekonał mnie, że jeśli teraz "nie wywrócimy stolika" i nie postawimy się drederystom, to oni zawsze będą rozdawać karty i grać nieczysto.
I to była prawda. Odebranie admina bez powodu było wyrazem nieufności, co przelało czarę goryczy. Dmowski przekonał mnie, Henryka Oviedo i Krzysztofa Windsora. Musiałem się z nim skontaktować, bo drederyści próbowali jego wybrać Patriarchą. To była ich wolta. Jednak Windsor nie byłby nigdy samodzielny, tylko marionetką w ich rękach. Czemu tak się dzieje? Bo Mikołaj Dreder jest panem serwera. Wielokrotnie oferowałem, że będę partycypował w kosztach utrzymania. Chciałem, żeby więcej niż jedna osoba miała kontrolę nad systemem informatycznym Rotrii. Na próżno.
3. Teraz na emeryturze chcę poprzeć ideę MZWCh, którą zapoczątkował w.ś.p. Gagik Bagratyda. Może osiądę w Urbino jako biskup tamtejszego Kościoła. Małe państwo, możliwość praktycznie wyłącznie spokojnej narracji. Nie uważam, żeby komisja, którą postulują Fiodor Godunow i Ametyst Faradobus cokolwiek dała. Drederyści, z ich "Goebbelsem propagandy", który został nowym Biskupem Rotrii nie przyjmą innych ustaleń, niż popierających ich własne przekonania. U nich obowiązuje ta zasada, którą zacytuję z "Dnia Świra":
"Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!"
Nie oceniajcie mnie źle. Ja nie chciałem wywoływać buntu. Poszedłem za Stanisławem Dmowskim, bo miałem dość buty drederystów. Miałem nadzieję, że jak odejdzie wielu duchownych, to zrozumieją swój błąd i się opamiętają. Płonna ta nadzieja. Oni dalej idą w zaparte, przystają przy swoim, jeszcze tworzą fałszywą narrację, jakbym to ja był przywódcą buntu, a wspierał mnie Wilhelm Orański. Jak ten dowiedział się o całej aferze już po wszystkim. Biedny Wilhelm jest niczym Tusk dla... wiadomo kogo. No cóż. Każdy ma prawo do narracji. Zarówno mnie, jak i drederystów oceni historia. Choć oni nawet przy pustym forum i jednym poście Patriarchy na dwa miesiące będą mówić, że jest okej. Że taka to natura Rotrii.
Proszę, żeby ten list rozpowszechnić w mikroświecie. Skopiujcie go, ludzie dobrej woli, do swoich mikronacji. Chciałbym też, żeby pojawił się on na Piazza Navona w Rotrii. Wiem, że drederyści pewnie go usuną, ale niech choć chwilę powisi.bp Stanisław Wieniawa OSI
Episcopus vagans